środa, 31 lipca 2013

SORRY !! :(

Przez najbliższe 2 tygodnie rozdział na pewno się nie ukaże gdyż wyjeżdżam ale obiecuje gdy minie termin tych dwóch tygodni rozdział na pewno się ukaże. A na razie przepraszam. POZDRAWIAM WSZYSTKICH CZYTAJĄCYCH !!

niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział 28

Powiedziałam gdy nagle jakiś gość w sportowym samochodzie wjechał centralnie na mnie i na Leitnera.
Nie mogłam nic powiedzieć , czułam tylko ból w ręce i klatce piersiowej. Patrzyłam w niebo i ujrzałam twarz mojego ukochanego. Nic nie mówił tylko się uśmiechał , na jego uśmiech i ja się uśmiechnęłam.
Zamknęłam oczy...
********************************************************************************
Otworzyłam oczy i zobaczyłam biały sufit zamiast niebieskiego nieba, od razu zorientowałam się że coś jest nie tak. Zobaczyłam nad sobą lekarkę.
- Dzień Dobry. I jak się spało??- powiedziała z uśmiechem w moim kierunku a ja odrobinkę zdezorientowana zaczęłam rozglądać się po sali.
- Dzień Dobry.Co się stało ??- powiedziałam i spojrzałam na nią dziwnie zaskakującym wzrokiem. Nic nie pamiętałam, nie wiem ile spałam a co najgorsze nie wiem co się ze mną działo. 
- Potrącił panią samochód ale już jest wszystko w porządku. Dzisiaj w nocy przeszła pani operację ręki, miała pani strasznie dziwnie połamaną rękę. Pani ręka była połamana w 4 miejscach. Ale już jest wszystko dobrze. Będzie pani dobrze sprawować ręką.- powiedziała pielęgniarka. Spojrzałam na swoją rękę. Od samiutkich paluszków po bark miałam wielki , ciężki gips. Spojrzałam na sufit i uroniłam łzę. Pomału zaczęło mi się  przypominać. Poszłam pod Signal Iduna Park, miałam rozmawiać z Leitnerem. Właśnie Leitner. Co się z nim stało?? Czy przeżył wypadek?? Czy nic mu się poważnego nie stało??
- Przepraszam a co z Leitnerem??- powiedziałam do pielęgniarki.
- Z panem który uczestniczył w wypadku. Zaraz , zaraz jak on się nazywa... Mortiz ??- powiedziała i zaczeła się zastanawiać o kogo mi chodzi.
- Tak, właśnie on.- powiedziałam.
- Wszystko w porządku. Podobnie do pani miał złamaną rękę ale również i nogę miał złamaną. Zasłonił panią własnym ciałem. Gdyby tego nie zrobił, miała by pani złamany kręgosłup najprawdopodobniej. Ale pan Bóg chciał aby nie ucierpiał za bardzo. Miał ogromne szczęście. Pani była bliżej i gdyby nie zrobił tego co zrobił mogłaby pani zginąć. Ale wszystko dobrze się skończyło.- powiedziała na końcu z uśmiechem.
- Dziękuje pani bardzo.- powiedziałam i spojrzałam się na nią z uśmiechem.
- Nie ma sprawy. Mam pytanie bo tu się do pani dobija, bodajże pani narzeczony. Mam go wpuścić??- powiedziała pielęgniarka.
- Tak proszę. - powiedziałam. Po chwili do sali wparował Marco. Był strasznie przestraszony. Widziałam w jego oczach że bardzo się martwił o mnie.
- Andżelika.- powiedział i już po 3 sekundach miał moją rękę przy swoim policzku.
- Cześć Marco.- powiedziałam z uśmiechem.
- Jak się czujesz kochanie??- powiedział przytulając oczywiście moją zdrową rękę.- Bałem się o ciebie.- dodał i zobaczyłam że po jego policzku spływa łza.
- W porządku. Nic nie czuje. Błagam cię nie płacz. Jestem twarda , dam sobie radę.- powiedziałam i wytarłam jego łzę. Złapałam ją do swojej ręki i przyłożyłam do swojego policzka. Uśmiechnełam się do niego.
- Wierze w to, i wierze również w to że szybko wyzdrowiejesz. Trzeba przełożyć uroczystość.- powiedział zrezygnowany. Wiedział że będzie to bardzo duży problem gdyż na ślub było zaproszonych ponad 1000 gości. Trzeba zmienić datę , odwołać przygotowania i całą resztę. Bardzo bym chciała aby wszystko zostało tak jak było przygotowane ale cóż. Ze złamaną rękę będę okropnie wyglądać w sukni ślubnej.
- Wiem, kochanie, wiem. Ale wierze że dasz sobie radę. Dziewczyny ci pomogą a gdy ja już wyzdrowieję weźmiemy ślub. Obiecuję.- powiedziałam i pocałowałam jego rękę. Uśmiechnął się do mnie szeroko i pocałowałam mnie w czoło.
- Postaram się.- powiedział i się uśmiechnął. Uwielbiłam patrzeć gdy się uśmiecha. Zawsze jego uśmiech rozpalał moje serce.
- A no właśnie. Nie powinieneś być teraz na stadionie. Przecież macie dzisiaj mecz.- powiedziałam. Przypomniało mi się że Borussia ma dzisiaj mecz o Super Puchar Niemiec. To bardzo ważne gdyż grają z Bayernem Monachium.
- Zostanę z tobą.- powiedział.
- Nie ma mowy. Borussia nie da rady bez ciebie. Jesteś jednym z najważniejszych piłkarzy. - powiedziałam.
Borussia Dortmund przez ostatnie miesiące przeszła ogromne zmiany. Odszedł Mario a razem z nim Karolina. Przeprowadzili się do Monachium i właśnie tam gra w klubie, Bayern Monachium to największy wróg BvB ale cóż każdy ma inne spostrzeżenia co do tego .Oczywiście nadal mam z nimi kontakt. Santana odszedł do Schalke. I pojawili się również nowi piłkarze z którymi jeszcze w ogóle nie rozmawiałam. Pojawił się  Pierre-Emerick Aubameyang, Henrich Mchitarian , Sokratis Papastatopulos. Nie rozmawiałam jeszcze z żadnym z nich ale z opowieści Marco wydają się bardzo sympatyczni.
- Nie zostawię cię.- powiedział Marco znowu łapiąc mnie za rękę.
- Spokojnie zajmę się nią.- powiedział dobrze mi znany głos. Spojrzałam w kierunku drzwi.
- Asia.- powiedziałam i uśmiechnęłam się na widok przyjaciółki.
- Marco na mecz ale to już.- krzyknęła na mojego narzeczonego.
- Dobrze, dobrze. Już jadę. Przyjadę do ciebie po meczu.- powiedział blondyn i pocałował mnie w czoło.
- Dobrze. pa.- powiedziałam i spojrzałam na moją przyjaciółkę.
Usiadła ma miejscu które wcześniej zajmował Marco.
- I jak się czujesz połamańcu??- powiedziała z uśmiechem i pocałowałam mnie w policzek na dzień dobry.
- A dziękuje, jest w porządku. No może trochę boli mnie ręka ale jest ok. Wolałam tego nie mówić Marco gdyż znowu by zaczął histeryzować a wtedy nawet czołgiem by go stąd nie wynieśli.- powiedziałam z uśmiechem.
- W porządku. Masz bardzo fajnego chłopaka to chyba dobrze że się o ciebie martwi. Lepiej żeby był nadopiekuńczy niż gdyby miał cię gdzieś prawda?? Teraz poczekamy dwie godziny do meczu. Mamy dużo czasu, pogadamy. Może pomaluje ci paznokcie bo trochę je zaniedbałaś.- powiedziała z uśmiechem.
Wzięła się o roboty. Po jakiejś półtorej godzinie malowania mi paznokci,gadania i opowiadania o wielu ważnych sprawach na przykład takich jak mój ślub.
- Będziesz przepiękną panną młoda.- powiedziała Asia. Na każdym kroku próbowała mi przekazać że jestem śliczna. Przy oglądaniu zdjęć, filmów. Na zakupach i w ogóle wszędzie.
Po 30 minutach włączyła telewizor. No i zaczął się mecz. Gdy pokazali twarz Marco od razu dało się zauważyć że coś go trapi. Od razu zorientowałam się o co chodzi. Rzecz jasna chodziło o mnie ale i nie tylko. Pewnie był zdumiony brakiem swojego BFF , Mario nie pojawił się na tak bardzo ważnym meczu jak Super Puchar Niemiec. Mecz się zaczął i już w 6 minucie fatalny błąd Starke i Borussia obejmuje prowadzenie. Lewandowski dośrodkowuje, Bender strzela głową, Starke jednak bardzo źle interweniuje, do piłki dobiega Marco, który pakuje futbolówkę do siatki. Do końca pierwszej połowy Borussia prowadzi 1:0. Zaczyna się druga połowa. No i w 54 minucie bramka dla Bayernu. Dośrodkowanie Phillipa Lahma i kapitalne uderzenie główką Robbena. Zaczynają od środka i już w 56 minucie Van Buyten źle ustawiony, fatalnie interweniuje i strzela samobójczą bramkę. 2:1 dla Borussii. Bayern zaczyna od środka ale Borussia od razu przechwytuję piłkę. No i w 57 minucie ależ szaleńcze tempo.Kapitalne uderzenie Gundogana i trzecia bramka w ciągu trzech minut. Borussia - Bayern 3:1. Następnie w 63 minucie  Arjen Robben i znów Bayern łapie kontakt. Druga asysta Phillipa Lahma. Mamy wynik 3:2. I w 85 minucie GOOOLLL dla Borussii! Piękne zagranie Lewandowskiego do Aubameyanga, który zagrywa Reusowi, a ten pakuje piłkę do pustej bramki. No i koniec meczu wynik 4:2 dla mojej najukochańszej Borussii. Pięknie grali i zasłużyli na wygraną. Puchar wznosi Kehl a następnie Roman przyznam szczerze że jestem dumna z moich kochanych pszczółek a zwłaszcza jednej. Marco spisał się na medal. Siedziałam i czytałam gazetę gdy nagle... 
C.D.N 

piątek, 5 lipca 2013

Rozdział 27

Poszłam na dół i zobaczyłam...Leona. Ze zdziwieniem podeszłam do niego.
- Cześć Leon.- powiedziałam i ze sztucznym uśmiechem podeszłam do niego bliżej.
- Cześć Andżelika.- powiedział i się do mnie przytulił.
- Co ty tu robisz ?? - powiedziałam z otwartymi oczami jakbym zobaczyła ducha.
- Przyjechałam zobaczyć co tam u cb i widzę że jest wspaniale. Gratulacje.- powiedziałam z jednocześnie radosną ale i zasmuconą miną.
- Dziękuje. I mam nadzieję że zgodzisz się śpiewać na weselu??- powiedziałam już mniej obawiając się tego wszystkiego.
- Z wielką chęcią.- powiedział z uśmiechem.
- Może napijesz się czegoś??- powiedziałam.
- Kawy z mlekiem poproszę.- powiedział i usiadł.
- Dobrze zaraz przyniosę.- jak powiedziałam tak zrobiłam. PO 15 minutach wróciłam z kawą i ciastkami.
- Dziękuje. A gdzie Marco??- powiedział biorąc ode mnie szklankę.
- Pojechał. Nie wiem kiedy wróci.- powiedziałam i wyjęłam telefon z kieszeni.
- Aha rozumiem. A powiedz co tam u ciebie słychać, bardzo dawno cię nie widziałem i w ogóle.- powiedział i zaczął dziwnie się na mnie patrzyć.  
- A w porządku.  A u cb ?? - powiedziałam i zaczęłam nerwowo bawić się włosami.
- Fajnie, mam już nową dziewczynę dzięki naszej piosence. Za niedługo wyjeżdżam w trasę razem z chłopakami i Moniką. I wszystko coraz lepiej się układa.- powiedział nadal się na mnie patrząc.
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Pobiegłam otworzyć. W duchu cieszyłam się że mam gościa. Podeszłam , otworzyłam i zobaczyłam Emilii.
- Cześć , nie przeszkadzam??- powiedziała niepewnie.
- Cześć. Nie przeszkadzasz ,  wchodź. - powiedziałam i szerzej otworzyłam drzwi.
- Dzięki. - powiedziała i niepewnym krokiem poszła w kierunku salonu.
Gdy tam weszłam Leon patrzył się na mnie ze wzrokiem mówiącym "O CO CHODZI??"
- Emilii co się stało ??- powiedziałam, usiadłam koło niej i się do niej przytuliłam.
- No bo chodzi o to... że... że boję się... znaczy podejrzewam że Leitner mnie zdradza.- powiedziała i zaczęły jej lecieć łzy.
- Już, już spokojnie. Wypłacz się a potem na spokojnie mi wszystko opowiesz.- powiedziałam i z niepewnymi oczami do Leona.
Zaczęła opowiadać. Nie mogłam uwierzyć w te historię, cały czas byłam przytulona do Emilii.
- Już spokojnie, zrobię ci ciepłego kakao, może poczujesz się lepiej. CO ty na to??-powiedziałam do mojej przyjaciółki. Wyglądała strasznie , cały czas płakała.
- Tak, poproszę.- powiedziała i zaczęła przytulać się do poduszki.
Wstałam, zabrałam telefon ze stolika stojącego w salonie i poczłapałam do kuchni. Zamiast brać się za robienie ciepłego napoju dla przyjaciółki , postanowiłam zadzwonić do Marco. Po dwóch sygnałach odebrał telefon.
- Cześć Kochanie.- powiedział z bardzo radosnym głosem.
- Cześć. Mam do cb pytanko.- powiedziałam pewna siebie.
- Co się stało??-powiedział zdziwionym głosem.
- Jedziesz teraz na trening??- powiedziałam i wyjęłam mleko z lodówki.
- Tak, za pół godziny mam a co się stało??- powiedział.
- Nie ważne, później się dowiesz.- powiedziała i wyjęłam z szafki kakao.
- NO dobrze. Czyli zobaczymy się na moim treningu?? Tak kochanie??- powiedział.
- Tak, zobaczymy się na twoim treningu.- powiedziałam i się rozłączyłam.
Zrobiłam szybko kakao dla Emilii i powędrowałam do salonu.
- Dziękuje Ci bardzo.- powiedziała i wzięła łyk gorącego napoju.
- Nie ma sprawy. Wypij szybko i zabieram cię na przejażdżkę.- powiedziałam i usiadłam koło niej na sofie.
- A gdzie pojedziemy??- powiedziała i spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem tak samo jak Leon.
- Zobaczysz.- powiedziałam i wzięłam kluczyki do samochodu.
Po 20 minutach byłyśmy już przed Signal Iduna Park. Czekałam na Leitnera. Zobaczyłam go idącego z Hummelsem, Kehlem i Benderem. Z uśmiechem na twarzy podeszłam do nich.
- Siemka Chłopaki.- powiedziałam z uśmiechem.
- Witaj Ślicznotko.- powiedział Hummels.
- Mortiz mam prośbę czy mogli byśmy porozmawiać proszę.- powiedziałam do niego z uśmiechem na twarzy.
- Dobrze. Chłopaki zaraz was dogonię.- powiedział Leitner i odszedł ze mną kawałek od reszty.
- O co chodzi??- powiedział z dziwną miną jak by o niczym nie wiedział.
- Chodzi o Emilii.- powiedziałam gdy nagle....
C.D.N


**********************************************************************************
Siemka. Bardzo przepraszam że rozdział taki króciutki i mało interesujący. Macie prawo być na mnie źli. Wiem też że dawno nic nie dodawałam i za to chciała bym was strasznie przeprosić. Wiem że pewnie moich wiernych czytelników już tu nie ma i pewnie już tu nie wrócą ale trudno. Moja wina, nowy rozdział obiecuję że ukaże się jutro. Ale zapraszam też na mojego innego bloga. Także o Marco ale w zupełnie innej wersji niż ten tutaj. POZDRAWIAM WSZYSTKICH I JESZCZE RAZ BARDZO PRZEPRASZAM.