poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział 42

Wracamy dzisiaj do Niemiec. Ja i mój ukochany.Marco z Mario wczoraj udzielali się w szpitalu.Szczerze bardzo miło spędzało mi się tam czas. Ja, Karolina i malutka Christina chodź w sumie ona już nie jest taka malutka. Strasznie się cieszę że mam taką udaną chrześnice. Siedziałyśmy grzecznie w salonie, oglądając telewizje, jeżdżąc kanapki i pijąc herbatę gdy nagle zadzwonił dzwonek. Wstałam grzecznie, wchodząc do przedpokoju spojrzałam w lustro, nie wyglądałam strasznie. Nawet ładnie. Poprawiłam włosy. I podeszłam do drzwi. Gdy je otworzyłam myślałam że padnę. W drzwiach stał Thomas Muller. Chciałam jednocześnie się śmiać i płakać.
- Co ty tu robisz ??- powiedziałam powstrzymując śmiech z wielkim problem ale mi się udało.
- Cześć Andżelika.- powiedział wyciągając zza pleców bukiet kwiatów.
- Cześć. Co ty tu robisz??- powiedziałam jeszcze raz.
- Mogę wejść?- zapytał.
- Niech będzie.- powiedziałam i uchyliłam trochę bardziej drzwi aby wszedł.
- Dziękuje.- powiedział i kierował się od razu w kierunku salonu.
Gdy tam weszłam on stał i się na mnie patrzył. Karolina siedziała i się na mnie patrzyła.
- Wiesz co. To ja może was zostawię samych.- powiedziała łapiąc już małą Christinę.
- Nie. Zostajesz. Nie mogę być z nim sam na sam.- powiedziałam do niej.
- Możesz zostać.- powiedział Thomas i z powrotem spojrzał na mnie.
- O co chodzi ??- powiedziałam do niego.
- Chciałem cię przeprosić.- powiedział Thomas a ja na niego spojrzałam i zaczęłam się śmiać.
- Przeprosić ?? Hahaha... Żartujesz prawda??- powiedziałam śmiejąc się nadal. - Rozwaliłeś moje małżeństwo, przez Ciebie musiałam wyjechać z Niemiec, z mojego ukochanego Dortmundu. Do którego jutro wracam. A ty mi mówisz PRZEPRASZAM ?? Ciebie to już chyba do końca pogieło? Zrozum kretynie, że wtedy w szpitalu może troszeczkę coś do Ciebie poczułam. Może. Ale teraz to dla mnie nic nie znaczy. Liczy się tylko Marco. On jest moim chłopakiem, za niedługo może nawet narzeczonym a ty teraz tu tak sobie po prostu przychodzisz i mówisz PRZEPRASZAM. Sorry bardzo ale to jest trochę nienormalne.- powiedziałam patrząc na niego. Chciało mi się śmiać. Naprawdę chciało mi się śmiać.
- Ja cię naprawdę Kocham.- powiedział Thomas patrząc na mnie.
Nagle usłyszałam śmiech Marco i Mario, od razu było wiadome że będzie bójka. Gdy Marco wszedł do pokoju jego mina zrzedła i jego ręka z normalnej zamieniła się w pieść. Wszystko było jasne.
- Co ten idiota tu robi ??- powiedział Marco stając i patrząc na mnie.
- Przyszedłem do Andżeliki.- powiedział Thomas jakby chciał się bić z Marco.
- Och zaraz tego pożałujesz.- powiedział Marco. Miałam szczęście że obok stał Mario i go złapał.
- Powinieneś już wyjść.-powiedziałam do Thomasa.
- Jeśli w taki sposób mam cię zdobyć to mogę się z nim bić nawet na śmierć i życie.- powiedziałam Thomas.
- Ciebie to już do końca pogieło.- powiedziałam i podeszłam do Marco.
- Może i tak. Ale się zakochałem.- powiedział Thomas a ja wiedziałam że zaraz poleje się krew.
- To zaraz tak cię odkocham że nawet chirurg cię nie poskłada.- powiedział Marco i chciał się już na niego rzucić ale była jedna malutka przeszkoda. Tą przeszkodą byłam JA. Rzuciłam się na Marco, ten mnie złapał. A ja zaczęłam pieścić jego wargi. To był najlepszy sposób aby nie oprowadzić do polania się krwi.
- Możesz wyjść??- powiedziałam odlepiając się od warg Marco i spojrzałam an Thomasa.
- Nie nie mogę, puki nie będę wiedział że jesteś moja.- powiedział Thomas.
- No to mamy problem bo albo wyjdziesz po dobroci albo siłą.- powiedziałam grzecznie.
- Ciekawe kto mnie wyprowadzi stąd siłą.- powiedział Thomas z ironią.
- Marco Kochanie. Rób co chcesz ja nie wnikam. Tylko niech Karolina wyprowadzi stąd Christine.- powiedziałam z uśmiechem o ukochanego.  Gdy wyszłam usłyszałam strzał. Wróciłam bardzo szybko a na ziemi leżał...
C.D.N

***********************************************************************************
Życzę wam Wszystkim Wesołych, Ciepłych, Rodzinnych, Wspaniałych Świąt Bożego Narodzenia. Zajebistych Prezentów od Mikołaja ;) I czego sobie tylko życzycie.
Nowy rozdział jak dobrze pójdzie to ukaże się w tym tygodniu. I przepraszam że tak długo czekaliście na ten rozdział.
POZDRAWIAM WSZYSTKICH I WESOŁYCH ŚWIĄT <3

niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 41

       No i wszystko tak jak tego chciałam. Marco za parę dni wychodzi ze szpitala. Zaczęliśmy wszystko od nowa. Na nowo się poznajemy, na nowo staramy się zbudować nas związek. Wszystko wyjaśniłam Bartkowi i między nami jest przyjaźń. I co chyba najistotniejsze. Za 5 dni, razem z Marco i z Borussią wracamy do Dortmundu. 2 lata nie widziałam tego miejsca i szczerze może się coś w nim zmieniło. Może.
       Wstałam, ubrałam się w zwykłą bluzkę, dżinsy  i wzięłam swoją ulubioną torebkę, wszystko w odcieni  niebieskiego. Zjadłam raz, dwa, trzy śniadanie i wsiadłam w samochód  aby pojechać po Marco. Który dzisiaj wychodził ze szpitala. Wsiadłam i już po 30 minutach byłam na miejscu. Pobiegłam o pokoju w którym znajdował się Reus. Weszłam i koło niego stał lekarz.
- Dzień Dobry.- powiedziałam grzecznie wchodząc.
- Cześć Kochanie.- powiedział Marco.
- Witam pani Andżeliko. - powiedział lekarz którego już w miare znałam.
- Coś się stało ??- powiedziałam grzecznie i podeszłam do lekarza.
- Chodzi o to że obiecywaliśmy że pan Reus wyjdzie dzisiaj ze szpitala, ale naszym zdaniem powinien jeszcze troszeczkę poczekać.- powiedział lekarz.
- A ile miało by to jeszcze potrwać ?- powiedziałam z grzecznością.
- Nie wiem dokładnie ale z tydzień.-powiedział lekarz i spojrzał na Marco.
- Panie doktorze możemy na chwilkę wyjść ??- powiedziałam z uśmiechem.
- Oczywiście.- powiedział i pierwszy wyszedł z sali.
- Poczekaj chwilkę.- powiedział Marco przed tym zanił zrobiłam krok w kierunku drzwi.
- Co się stało ?- powiedziałam.
- Przekonaj go abym wyszedł.- powiedział Marco wstał do mnie i mnie pocałował
- Zobaczymy co da się zrobić, a teraz masz laptopa i bądź grzeczny.- powiedziałam, pocałowałam go , dałam laptopa i wyszłam.
- Co się stało takiego że musicie go przetrzymać jeszcze tydzień ??- powiedziałam do lekarza.
- Bo chodzi o to że Marco jeszcze nie może wyjść ze szpitala, bo rany się jeszcze dobrze nie zagoiły i może się wdać zakażenie.A poza tym musi być jeszcze pod opieką psychologa.- powiedział lekarz.
- A tak naprawdę ??- powiedziałam do lekarza. Bo samym jego zachowaniu można było poznać że nie chodzi o to.
- Dobrze powiem pani prawdę.- powiedział lekarz.
- Bo chcemy aby pan Reus pokazał się dzieciom chorym na nowotwór czy białaczkę.I wie no pani o co chodzi, gdyby teraz pojechał to by tu już pewnie nie wrócił.-powiedział lekarz.
- Przecież wystarczyło się mnie o coś takiego spytać, przekonałabym go i jeszcze mogę ściągnąć Mario Gotze. A poza tym uważam że to genialny pomysł.- powiedziałam z uśmiechem.
- Cieszę się bardzo.To zrobimy tak. Pani zabierze pana Reus'a i w piątek tu wrócicie razem z panem Gotze dobrze ?? Macie państwo 4 dni.- powiedział lekarz z uśmiechem.  
- Dobrze, przekonam ich.- powiedziałam z uśmiechem i poszłam w kierunku sali gdzie leżał Marco.
Leżał na łóżku, widziałam już na początku, że cholernie ucieszy się z tej informacji.
- I co ??- wstał od razu i do mnie podszedł.
- Wracamy do domu.- powiedziałam a Marco od razu złapał mnie, podniósł i zaczął wirować jakbyśmy tańczyli.
- Ale razem z Mario macie przyjechać tu w piątek.- powiedziałam.
- Ale dlaczego?? I dlaczego z Mario??- powiedział Marco zdziwiony patrząc w moje brązowe oczy.
- Bo będziecie rozmawiać z dziećmi, zrobicie sobie z nimi zdjęcia i tak dalej. Zostałam o to po proszona.- powiedziałam z uśmiechem, a Marco od razu lekko, delikatnie a zarazem namiętnie zaczął pieścić moje wargi. Nie mogłam się od niego oderwać. Był taki szarmancki, a jednocześnie czuły i delikatny. Gdy mnie puścił szybko pobiegliśmy aby wypisać Marco ze szpitala. Poszło dosyć szybko. Wsiedliśmy do mojego samochodu i pojechaliśmy do domu. 
        A tak właściwie to mam nowy dom, w tamtym miałam ogromny wypadek. Kto mi go podpalił, ale to tylko szczegół. Szybko uzbierała się kasa aby kupić nowy. ;)
         Dojechaliśmy szybko, wstawiłam samochód do garażu, a Marco poszedł podziwiać mój dom.
Zastałam go w kuchni, siedział i czekał na mnie.
- I co myślisz ??- powiedziałam z uśmiechem, odkładając kluczyki i torebkę na stół.
- Nieźle tu się urządziłaś.- powiedział z uśmiechem łapiąc mnie za rękę.
- Wiem, ale no wiesz, bez was to tu tak jakoś pusto.- powiedziałam i usiadłam na przeciwko niego na stole.
- Wracamy razem do Dortmundu , i już nigdy nie będzie pusto tak samo w życiu jak i w moim w sercu bo ty tam jesteś.- powiedział całując moją rękę.
- Nie wierze w to wszystko.- powiedziałam i podniosłam kolana a potem położyłam na nich swoją głowę.
- A w co dokładnie nie wierzysz ??- powiedział Marco patrząc w moje oczy.
- W to wszystko. W to że znowu jesteśmy razem, w to że o mało nie zginąłeś , w to że wracamy razem do Dortmundu.Marco to wszystko jest jak bajka. - powiedziałam z uśmiechem, patrząc na jego piękną twarz.
- Kochanie ta bajka jest bardzo realna. Nie martw się, już zawsze będziemy razem. Wierze w to wszystko. W twoją miłość do mnie i tak alej. Nie pozwolę aby ktokolwiek stanął na drodze naszej miłości. Jest dla mnie wszystkich. Powietrzem którym oddycham , wiatrem który czuje wychodząc na zewnątrz. Wodą bez której bym umarł. Wszystkim.- powiedział, chwycił moją twarz w swoje dłonie. Najpierw delikatnie a potem z namiętnością pieścił moje wargi.
C.D.N

Jakiś mizerny ten rozdział, szczerze powiedziawszy. Jeszcze muszę tu namieszać żeby się bardziej interesująco zrobiło C'nie ??
POZDRAWIAM WSZYSTKICH CZYTACZY <3
3 kom. = NASTĘPNY ROZDZIAŁ ;)

sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 40

Obudziłam się przy Marco, miał otwarte oczy i się we mnie wpatrywał. Trzymał mnie za rękę.
- O obudziłeś się już. Długo spałam ??- powiedziałam ocierając oczy.
- Wystarczająco długo abym się na cb napatrzył i zastanowił. Co ty tu robisz ??- powiedział Marco.
- Ann cię znalazła, od razu potem została wezwana karetka, pojechałam, przebrałam się i od godziny 22 wczoraj jestem tutaj. - powiedziałam a Marco patrzył na mnie jak na ducha.
- I po co tu teraz siedzisz ?? - powiedział bez uczuć na twarzy.
- A co nie mogę ??- powiedziałam i spojrzałam na niego z zaskoczeniem.
- Możesz tylko tyle że powinnaś się zająć swoim chłoptasiem.- powiedział z ironią.
- Co ty masz do niego??- powiedziałam.
- Nic. Idź do niego. Przecież twoje serce wie czego chce.- powiedział i spojrzał w okno.
- Dobrze. Masz racje wie czego chce. Cześć Marco.- powiedziałam i wybiegłam z sali. Nie chciałam tak oschłego powitania. Wiedziałam że Marco ma do mnie żal ale nie przesadzajmy. Kocham go ale on chyba o tym nie wie. Traktujemy się tak samo, on mnie jak i ja jego. Fakt flirtował z inną ale co to oznacza, może to ona z nim flirtowała a on tylko słuchał. Moje myśli błądzą po całym moim ciele. Nie mam serca go zostawić, albo raczej serce nie pozwala mi ani od niego odejść ani o nim zapomnieć. Jest on dla mnie całym życiem wiem to, ale znowu tak perfidnie go zostawiłam. Wyszłam na dwór musiałam odetchnąć. Wszystko przemyślałam od nowa na spokojnie, po chwilach braku a po chwilach dobrego myślenia. W końcu wymyśliłam pomysł genialny. Wbiegłam z powrotem na górę, przed salę w której znajdował się Reus na szczęście był sam w sali. Spojrzałam w lustro, Marco spał. Weszłam po ciuchu do sali bez chwili zmyślenia.
Podeszłam do niego, usiadłam i patrzyłam na niego.
Wyjęłam jego telefon z szuflady, ustawiłam na szafce aby wskazywał na mnie. Uśmiechnęłam się i zaczęłam śpiewać jego ukochaną piosenkę.

Reach to the sky from the bottom
Living up the dreams that have all came true
Now I'm trying to reach to the stars from the heavens
Never giving up like they thought I do

Though still
I'm trying reach to the sky from the bottom
Living up the dreams that have all came true
Now I'm trying to reach to the stars from the heavens
Never giving up like they thought I do
This is all I know
All I know, all I know, all I know
This is all I know
All I know, all I know, all I know
This is all I know
All I know, all I know, all I know
This is all I know

Reach to the sky from the bottom
Living up the dreams that have all came true
Now I'm trying to reach to the stars from the heavens
Never giving up like they thought I do

Still, still
I'm trying reach to the sky from the bottom
Living up the dreams that have all came true
Now I'm trying to reach to the stars from the heavens
Never giving up like they thought I do
This is all I know

This is all I know
I'll never stop till I reach the goal
This is all I know
And I know that I need it
Oh, This is all I know
Never giving up like they thought I do

Reach to the sky from the bottom
Living up the dreams that have all came true
Now I'm trying to reach to the stars from the heavens
Never giving up like they thought I do

Still, still
I'm trying reach to the sky from the bottom
Living up the dreams that have all came true
Now I'm trying to reach to the stars from the heavens
Never giving up like they thought I do
This is all I know
Know, know, know, know, know...

Oooh
I won't stop until I make it
Every step I try to pay my way
Gotta strive and take your chances
Only I can make my answers
I won't let my moment fade away

Reach to the sky from the bottom
Living up the dreams that have all came true
Now I'm trying to reach to the stars from the heavens
Never giving up like they thought I do

Still, still
I'm trying reach to the sky from the bottom
Living up the dreams that have all came true
Now I'm trying to reach to the stars from the heavens
Never giving up like they thought I do
This is all I know

Oooh, this is all I know
I'll never stop till I reach the goal
This is all I know
And I know that I need it
Oh, This is all I know
Never giving up like they thought I do

This is all I know!

Stanęłam w oknie i patrzyłam jak się przesuwają chmury. Nigdy w życiu nie byłam tak pewna w swoich uczuć do nikogo. Marco znaczy dla mnie więcej niż się domyśla.
- Co ty tu robisz??- usłyszałam głos Reusa.
- Podziwiam chmury. A ty co tu robisz ??- powiedziałam zadając to samo pytanie.
- Leże i się zastanawiam nad sobą.- powiedział Marco.
- I co wymyśliłeś??- powiedziałam i spojrzałam na niego.
- Szczerze to nic mi z tego nie wyszło.- powiedział i spojrzał centralnie w moje oczy.
- To tak samo jak ja. Myślałam że jak oczyszczę myśli to coś z tego będzie, ale mam pustkę w głowie. - powiedziałam i jeszcze raz spojrzałam na niebo w Barcelonie. Nigdy odkąd tu jestem nie było tu tylu chmur co dzisiaj.
- Czemu nie idziesz do Bartka??- powiedział Marco dziwnym zaskakującym tonem tak jakby zawiedzionym.
- A powiedź mi po co mam do niego iść ??- zadałam mu pytanie które było widać że go zaskoczyło.
- Nie wiem. Przecież jesteście razem.- powiedział Reus.
- A kto ci to powiedział ??- spytałam i to pytanie trafiło w same set no.
- Myślałem że jesteście razem.- powiedział Marco i spojrzał na mnie.
- Ty lepiej tak nie myśl bo ci się coś przegrzeje. Marco a nie łatwiej jest się mnie zapytać z kim jestem a z kim bym chciała być?? - powiedziałam.
- Może i łatwiej. Ale mogłem wyjść z twojej strony jak na debila. - powiedział.
- Nigdy w życiu nie pomyślałam o tobie jak o debilu aż do tej pory.- powiedziałam z uśmiechem.
- Dlaczego aż do tej pory??- zapytał z zaciekawianiem.
- A który normalny koleś tnie się tylko dlatego że na myśl przyszła mu jakieś głupie zdanie?- zapytałam tym razem ja z zaciekawieniem.
- Nie wiem. Może debil jakim ja jestem.- powiedział Marco na co ja się do niego uśmiechnełam.
- Nie jesteś debilem. Jesteś tylko szaleńczo zakochany w dziewczynie która na ciebie nie zasługuje.- powiedziałam na co ten spojrzał na mnie jak na ducha.
- Skąd wiesz że na mnie nie zasługuje ??- zapytał ze szczerością w głosie.
- A zasługuje?? - powiedziałam.
- Moim zdaniem tak. Ale jej zdanie się bardziej liczy niż moje.- powiedział i wstał. Oparł się o ścianę i się na mnie patrzył.
- Nie mów jak jakiś pisarz czy poeta. To my sami sobie piszemy scenariusz. A ze mną twoja sztuka nie wyjdzie.- powiedziałam.
- Czemu tak mówisz??- powiedział Marco.
- Bo to prawda. Marco twoja sztuka może zabłysnąć na całym świecie, ale musisz znaleźć sobie inną gwiazdę ja na to nie zasługuje i nie spisze się w tej roli tak jak oczekujesz.- powiedziałam i spojrzałam w niebo.
- A skąd wiesz czego ja od ciebie oczekuje??- powiedział Reus patrząc na mnie jak na obraz w galerii sztuki.
- A czego oczekujesz??- odpowiedziałam mu pytaniem na pytanie.
- Może odrobinki zrozumienia, współczucia, miłości i wierności. To chyba wystarczy aby ta sztuka została pokazana światu. Andżelika ta sztuka bez ciebie straci na wartości , z resztą sam pisze swój scenariusz i dobrze wiem co jest mi do niego potrzebne aby zrobić z tego sztukę wartą Oscara.- powiedział.
- Naprawdę tak myślisz??- spytałam , zeszłam ze szpitalnego parapetu i do niego podeszłam.
- A jak bym miał myśleć inaczej co ??- powiedział.
- Nie wiem. Myślałam że nie dasz mi tej ostatniej jedynej już szansy na naprawienie tego wszystkiego.- powiedziałam.
- Czyli jeszcze nie wiesz o mnie wszystkiego. - powiedział Marco z uśmiechem.
- No nie wiem wszystkiego.- powiedziałam.
- Zacznijmy od nowa.- powiedział Reus.
- Dobrze jak chcesz. Z resztą ja też tego chce.- powiedziałam.
- Jestem Marco. Marco Reus. A ty ??- powiedział i wystawił rękę.
- Andżelika. Andżelika Dąbrowska. Bardzo mi miło pana poznać.- powiedziałam i uścisnęłam jego rękę.
C.D.N

czwartek, 28 listopada 2013

Rozdział 39

          Pobiegłam za nią. Wbiegła przez drzwi do sypialni a potem o łazienki.
W łazience leżał Marco z ranami na rękach, wyglądało to tak jak by się pociął. Obok leżał nóż kuchenny, dosyć duży, i cholernie ostry.
- Niech ktoś do cholery zadzwoni po karetkę.- krzyknęłam do zebranych za nami ludźmi.
Szybko ktoś wyciągnął telefon i zadzwonił. Cały czas klęczałam przy Marco wcale się nie bałam że ubrudzę krwią tak kosztowną sukienkę. Było słychać że Marco oddycha. Położyłam sobie jego głowę na kolanach. I patrzyłam na piękne rysy jego twarzy. Od razu łzy mi zaczęły lecieć. Usłyszałam dźwięk karetki. Od razu szybko, pojawiło się 6 lekarzy karetki pogotowia. Zabandażowali mu ręce aby się nie wykrwawił za bardzo. Jeden z lekarzy poprosił abym od niego odeszła, spojrzałam na niego i od razu wiedział o co mi chodzi. W myślach miałam tylko jedno. Że mogę stracić Marco na zawsze, jeśli on odejdzie to i ja. Ale jeszcze jedna myśl chodziła mi po głowie. Dlaczego on to zrobił ?? Co takiego się stało że Marco pociął sobie ręce?? Od razu wiedziałam o co chodziło. Przecież to jasne że chodziło o mnie. Spędziliśmy ten wieczór, cudowny wieczór we dwoje, na murawie Camp Nou, potem ja go zobaczyłam jak jakaś dziewczyna z nim flirtowała i ostatecznie to ja zadałam cios, wyznając Bartkowi miłość i pocałowaniem go, tak namiętnym że nigdy czegoś takiego nie czułam.Zabandażowali Marco i musieli go zabrać do szpitala. Musiałam go opuścić na chwilę ale opuścić Gdy Marco był już w drodze do szpitala, ja byłam w drodze do domu. Musiałam się jak najszybciej przebrać i pojechać tam do niego. Wbiegłam do domu, zrzuciłam z nóg szpilki, torebkę rzuciłam na bok i pobiegłam do sypiali aby znaleźć jakieś normalne ciuchy. Wzięłam ubrałam ciuchy codzienne. Wzięłam byle jaką torebkę, spakowałam dokumenty, portfel w którym miałam zdjęcie Reusa.
         Szybko znalazłam się w szpitalu, już byli tam wszyscy moi przyjaciele. Mario, Robert, Roman, Marcel, Łukasz, Kuba, Monika, Asia, Karolina, Katrina i Emila były już w szpitalu. Podeszłam do nich.
- I co z nim ??- powiedziałam podchodząc do nich.
- Lekarze mówią że miał strasznie dużo szczęścia, jeszcze kawałeczek a przeciął by sobie żyłę. Na szczęścia, to nic poważnego, ale jest w śpiączce i musiał mieć zszyte rany. Będzie musiał trochę poczekać aż z powrotem wejdzie na boisko.- powiedział Kuba przytulając mnie.
- Wiecie może dlaczego to zrobił ??- powiedziała Karolina, podchodząc i również mnie przytulając.
Wszyscy spojrzeli się na mnie. Natychmiast się odwróciłam w stronę szyby, łza poleciała mi po policzku. Tak strasznie chciałabym go teraz trzymać za rękę, przytulać się do jego pięknego torsu. A przeze mnie jesteśmy wszyscy w szpitalu. Nagle zobaczyłam lekarza wychodzącego z jego sali. Od razu do niego podbiegłam.
- Przepraszam panie doktorze. Co z Marco ??- powiedziałam.
- A pani kim jest jeśli można widzieć.- powiedział do mnie z uśmiechem.
- Andżelika Dąbrowska.- powiedziałam.
- A kim pani dla niego jest ??- powiedział lekarz wskazując na Marco.
- Narzeczoną.- powiedziałam. Musiałam skłamać, inaczej by mi o niczym powiedział.
- Dobrze. A więc pan Reus jest w najgorszym stanie, musieliśmy mu zaszyć rany. Jeszcze około dwóch godzin będzie w śpiączce.- powiedział lekarz z uśmiechem.
-A czy mogłabym do niego wejść ???- powiedziałam do lekarza ze słodkimi oczami.
- Może pani.- powiedział i odszedł. Spojrzałam się do tyłu i nikogo już nie było. Moi przyjaciele rozpłynęli się jak mgła. Uchyliłam lekko drzwi, Marco spał. Bałam się tam wejść, ale serce tak samo jak i rozum kazały mi tam wejść. Weszłam ze strachem ale weszłam. Usiadłam koło mego ukochanego. Tak właśnie ukochanego, dzięki temu wypadkowi już wiem z kim chce być na zawsze. Wcześniej też wiedziałam ale nie byłam tego pewna. Usiadłam na krześle, złapałam go za rękę i zaczęłam nucić piosenkę.

Na to, że potrafimy razem być,
ani złotówki do dziś nie postawił nikt,
a tak naprawdę tylko Ty i ja,
słyszymy siebie, wiemy co nam w duszy gra.

Trudno jest złapać wiatr,
brać na żarty ten szalony świat,
trudno jest, przecież wiem,
wierzyć w bajki, jeszcze w życie wplatać je.

To już siódmy las, siedem rwących rzek,
za tym wszystkim już, bajka zacznie się,
napiszemy ją, dla kolejnych par,
jako dowód na nieśmiertelny czar.

Zawsze bądź taki sam,
chociaż wszystko płynie wokół nas,
zawsze bądź, trzymaj ster,
i nie pozwól by skończyło się.

To się nie może udać powie ktoś,
jeżeli nam nie wyjdzie, trudno taki los,
a póki co te siedem lasów, rzek,
i gór wysokich, wiem że zdobędziemy je.


Trudno jest złapać wiatr,
brać na żarty ten szalony świat,
trudno jest, przecież wiem,
wierzyć w bajki, jeszcze w życie wplatać je.

To już siódmy las, siedem rwących rzek,
za tym wszystkim już, bajka zacznie się,
napiszemy ją, dla kolejnych par,
jako dowód na nieśmiertelny czar.

Zawsze bądź taki sam,
chociaż wszystko płynie wokół nas,
zawsze bądź, trzymaj ster,
i nie pozwól by skończyło się.

Taki sam
chociaż wszystko płynie wokół nas,
zawsze bądź, trzymaj ster,
i nie pozwól by skończyło się.

I zamknęłam oczy.
C.D.N
*********************************************************************************
Przepraszam że taki krótki nie mam weny przepraszam. Postaram się aby następny był jak najszybciej.
POZDRAWIAM :*
5 komentarzy = następny  <3

środa, 27 listopada 2013

Rozdział 38

Gotowe, ładnie ubrane, wsiadłyśmy w samochód i pojechałyśmy w stronę domu Messiego i Antonelli. Znałam tę drogę już na pamięć. Prawie codziennie tam byłam. Czułam się tam tak jak u siebie w domu. Antonella to moja dobra przyjaciółka, a Leo i Thiago już przyzwyczaili się do mojej obecności. Powiem szczerze że nie sądziłam że tak to się potoczy, jedna rozmowa, jedno wyznanie i już prawie wszystko się poukładało. Bałam się jednego że dla Bartka będę już nikim.
Dojechałyśmy na miejsce. Już była większość. Bałam się, strasznie. Wszystkie panie były ubrane w suknie a chłopacy w garnitury. ciekawe z jakiej okazji ten bankiet? Wyszłam jako ostatnia z samochodu. Szczerze czułam się jak księżniczka z bajki. Niebieska sukienka, srebrne buty, ślicznie upięte włosy. Czego dziewczyną bardziej potrzebnego o szczęścia? Fakt jako sportowiec, albo lepiej jako piłkarka czuję się w dresie, z korkami, mokra, brudna i wcale się tym nie przejmuje. Ale każdy czasami potrzebuje jakiejkolwiek odmiany. Raz na jakiś czas można się poczuć jak prawdziwa kobieta, warta tyle samo co rzeczy które ma na sobie. Grzecznie podeszłam do dziewczyn i razem weszłyśmy do przepięknego domu. Od razu zaczęłam szukać Marco ale jego jeszcze nie było. Spojrzałam na towarzyszy imprezy, i powiem szczerze że czułam się inaczej. Dziewczyny ubrane w drogie i kosztowne sukienki, faceci w garniturach, smokingach i nie tylko. Tak bardziej jak bal. Catering stał już i obsługiwał gości. Ogromna scena. Messi naprawdę się postarał. Podeszłam do Moniki.
- Mam do ciebie ogromną prośbę.- powiedziałam z uśmiechem do przyjaciółki.
- O co chodzi ??- powiedziała z uśmiechem i odłożyła kieliszek z winem.
- Zaśpiewasz ze mną piosenkę dla Marco??- powiedziałam a ona zdziwiona na mnie popatrzyła.
- Dla Marco??Jest coś o czym nie wiem??- powiedziała z uśmiechem ale nadal zszokowana.
- Nie wiem dlaczego ale ja go nadal kocham.- powiedziałam do niej i spojrzałam w niebo.
- No to chyba mamy malutki problem.-powiedziała i wskazała za mnie.Obróciłam się i zobaczyłam jakąś dziewczynę flirtującą z Reus'em. Jemu wcale to nie przeszkadzało. Poczułam jak łza spływa mi po policzku. I znowu tym razem to nie ja to on zawinił. Pobiegłam jak najszybciej do domu Messiego. Pobiegłam do łazienki będącej na górze. Tam nikogo nie powinno być. Zobaczyłam w lustrze, dziewczynę, samą, załamaną, bezradną, nie umiejącą poradzić sobie w życiu. Starałam się tak długo aby wszystko wróciło do normy, jeden wieczór, jedna iskiereczka nadziei i cały płomień zgasł jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nagle do łazienki wbiegła Karolina z Asią. We dwie bez słów mnie przytuliły. Tak jakby wiedziały co się dzieje w mojej głowie.
- Już dobrze maleńka, zaraz mu pokarzemy. Zobaczysz.- powiedziała Karolina, i pocałowała mnie w policzek. Asia stanęła, wzięła kawałek papieru i otarła mi oczy.
- Nie ja nie chce mu nic pokazywać. Za dużo będzie mnie to kosztować.- powiedziałam i otarłam sobie oczy.
- Nie, nie ja mam lepszy pomysł.- powiedziała Asia z uśmiechem.- Ogarnij się tu. A ja zaraz kogoś tu sprowadzę.- dodała i wyszła. Zostałam sama z Karoliną. Po jakiś 3 minutach wróciła z Antonellą i Moniką.
- Coś ty wymyśliła ??- powiedziałam.
- Zrobimy tak. Ty zaśpiewasz z Moniką piosenkę i na końcu tej piosenki, zejdziesz ze sceny i pocałujesz Bartka. Marco zrobi się cholernie zazdrosny i zobaczy że nie można z Tobą i nami zadzierać.- powiedziała i wręczyła mi tekst piosenki. Oczywiście po angielsku aby dotarła do wszystkich gości. Usiadłam i zaczęłam sobie przypominać razem z Moniką tekst. Po jakiejś godzince byłam gotowa. Nie była to trudna piosenka gdyż ją znałam bardzo dobrze.
- Panie i Panowie. Przed państwem dwie naprawdę zdolne, rozpalające energią dziewczyny. Monika i Andżelika. Wielkie brawa dla nich.- powiedziała Monika. Na co usłyszeliśmy gromkie brawa. Weszłam na scenę. Szczerze byłam zdumiona ilością osób na imprezie. Przekraczała ona ponad 1000 osób. Rodzina Messiego ma strasznie wielki ogródek. Byłam przestraszona ale i jednocześnie zdeterminowana. Stanęłam przed mikrofonem ubrana w czarno niebieską sukienkę podkreślającą moje nogi i biust. Zaczęła lecieć muzyka a ja zaczęłam szukać Bartka. Znalazłam, stał wśród chłopaków z Barcelony. Rozmawiał, śmiał się.
- Bartek. To piosenka dla ciebie.- powiedziałam a ten odwrócił się w moją stronę. Zaczęła lecieć muzyka.

Plug in the mic, open the curtains                              
Turn on the lights, I'm through rehearsing                   
The feeling ignites, I'm in control                               
The crowds in the palm of my hands                     
All my fans stand, what is the truth?                           
What's an illusion?                                                     
 You're searching for proof                                         
But are you certain?                                               
Whatever you see is what you get                            
If words paint a picture then                                      
I betcha I can getcha yet                                           

I'll make you believe in me                                         
I can be what you want me to be                               
Tonight is the night                                                          
Where I make you see                                              
That I can be anything                                             
Anything, anything                                                     

I'll make you believe in me                                      
I can be what you want me to be                             
Tonight is the night                                                   
Where I make you see                                            
That I can be anything                                            
That I can be anything                                             


I got nothing to lose, I've been exposed                  
I'm paying my dues, playing the role                       
I'm breaking the rules, flowing the flow                   
I've got the whole world nodding "yes"                  
Like some bobble heads                                         

I'll break a sweat, if you wanna
Confess all your sins, you know you got 'em
The rooms in a spin, the fever's pitched
I swear there's no doubt I'm legit
I'm no counterfeit

I'll make you believe in me
I can be what you want me to be
Tonight is the night
Where I make you see
That I can be anything
Anything, anything

I'll make you believe in me
I can be what you want me to be
Tonight is the night
Where I make you see
That I can be anything
Anything, anything

I'm not shy, boy
I can be what you want
Your bright shiny toy
You just have to respond
The clock never stops
But baby, it's time
There's no doubt in my mind
That I can make you believe

I can be what you want me to be
Tonight is the night
Where I make you see
That I can be anything
Anything, anything
I'll make you believe in me
I can be what you want me to be
Tonight is the night
Where I make you see
That I can be anything
Anything, anything

I'll make you believe in me
I can be what you want me to be
Tonight is the night
Where I make you see
That I can be anything
Anything, anything

I'll make you believe in me
I can be what you want me to be
Tonight is the night
Where I make you see
That I can be anything
Anything, anything
You want from me

TŁ. POLSKIE
 Podłącz mikrofon, rozsuń kurtynę
Włącz światła, skończyłam próby
To poczucie mnie rozpala, kontroluję się
Tłumy w moich dłoniach
Wszyscy moi fani stoją, Co jest prawdą?
A co iluzją?
Szukasz dowodu
Ale czy jesteś pewien?
Gdzie spojrzysz, wszystko jest twoje
Jeśli słowa mogą narysować obraz
Mój będzie lepszy niż twój

Musisz mi uwierzyć
Mogę być tym, kim chcesz żebym była
Dzisiaj jest ta noc
Kiedy dzięki mnie zobaczysz
Że mogę być wszytskim,
Wszystkim, wszystkim

Musisz mi uwierzyć
Mogę być tym, kim chcesz żebym była
Dzisiaj jest ta noc
Kiedy dzięki mnie zobaczysz
Że mogę być wszystkim
Wszystkim, wszystkim

Nie mam nic do stracenia, jestem narażona
Spłacam swoje długi, gram swoją rolę
Łamię wszystkie reguły, jak płynący strumień
Mam cały świat potakujący "tak"!
Podobnie jak niektóre "pomponowe" głowy

Pocę się, a jeśli chcesz
Wyznać mi wszystkie swoje grzech, wiesz, że je masz
Pokoje wirują, toniemy w gorącu
Przysięgam, nie mam wątpliwości, jestem czysta
Nie jestem podróbką

Musisz mi uwierzyć
Mogę być tym, kim chcesz żebym była
Dzisiaj jest ta noc
Kiedy dzięki mnie zobaczysz
Że mogę być wszystkim
Wszystkim, wszystkim

Musisz mi uwierzyć
Mogę być tym, kim chcesz żebym była
Dzisiaj jest ta noc
Kiedy dzięki mnie zobaczysz
Że mogę być wszystkim
Wszystkim, wszystkim

Nie jestem nieśmiała, chłopaczku
Mogę być tym, kim chcesz
Twoją błyszczącą, jasną zabawką
Musisz tylko zareagować
Zegar nigdy nie stanie
Lecz kochanie, to jest czas
Nie ma wątpliwości w moich myślach
Mogę sprawić, że uwierzysz

Mogę być tym, kim chcesz żebym była
Dzisiaj jest ta noc
Kiedy dzięki mnie zobaczysz
Że mogę być wszystkim
Wszystkim, wszystkim
Musisz mi uwierzyć
Mogę być tym, kim chcesz żebym była
Dzisiaj jest ta noc
Kiedy dzięki mnie zobaczysz
Że mogę być wszystkim
Wszystkim, wszystkim

Musisz mi uwierzyć
Mogę być tym, kim chcesz żebym była
Dzisiaj jest ta noc
Kiedy dzięki mnie zobaczysz
Że mogę być wszystkim
Wszystkim, wszystkim


Przed ostatnią zwrotką zeszłam ze sceny, podeszłam do niego i przy nim zaśpiewałam.
 Musisz mi uwierzyć
Mogę być tym, kim chcesz żebym była
Dzisiaj jest ta noc
Kiedy dzięki mnie zobaczysz
Że mogę być wszystkim
Wszystkim, wszystkim
Czego chcesz ode mnie

I pocałowałam go. Namiętnie z uczuciem go pocałowałam. Nie czułam się tak jeszcze, czy przy nim czy przy Marco. To był pierwszy pocałunek który tak namiętnie, sama z siebie , ze swoim sercem wykonałam. Całowałam się już nie raz, ale takiego głębokiego uczucia jeszcze nigdy nie poczułam. Fakt może jest on z osobą którą na pewno zawiodłam tak po chamsku go zdradziłam, ale już wiem że to dzięki nie mu wszystko zaczęło się układać. Myślałam że Marco jest kimś dla mnie najważniejszym ale tu jest niespodzianka. Gdy już odkleiłam się od Bartka, spojrzałam mu w oczy, przytuliłam się do niego i wyszeptałam mu do ucha "PRZEPRASZAM". Głębokie, trwałe i szczere Przepraszam. Nigdy jeszcze nie czułam się do kogoś przywiązana tak jak do niego. Wracając na scenę spojrzałam na Reusa, stojącego i wpatrującego się we mnie. Wyglądał jakby był zdziwiony, wściekły a co najgorsze zawiedziony, załamany, przybity.
Podeszłam do mikrofonu i uśmiechnęłam się w kierunku publiczności.
- A oto piosenka opisująca moje życie dotychczas. - powiedziałam i usłyszałam melodię.

Every night in my dreams
I see you, I feel you,
That is how I know you go on...
Far, across the distance
And spaces between us
You have come to show you go on...

Near, far, wherever you are,
I believe that the heart does go on.
Once more you open the door
And you're here, in my heart and
My heart will go on and on...

Love can touch us one time
And last for a lifetime
And never let go till we're gone...
Love was when I loved you,
One true time I hold to,
In my life we'll always go on...

Near, far, wherever you are
I believe that the heart does go on
Once more you open the door
And you're here in my heart and
My heart will go on and on...

You're here, there's nothing I fear
And I know that my heart will go on.
We'll stay forever this way;
You are safe in my heart and
My heart will go on and on...

Gdy skończyłam byłam zdumiona. Po policzku Reusa spłynęła łza. Tak jakby kochał mnie nadal. Nie wiedziałam co mam zrobić to postanowiłam zaśpiewać jeszcze jedną piosenkę.
- Ostatnią piosenkę dedykuje moim przyjaciołom. Tak i z Dortmundu jak i z Barcelony. Kocham was, bez was moje życie było by niczym. Mam nadzieję że się wam spodoba.- powiedziałam i zaczęłam śpiewać.

 Do you remember when I said I’d always be there
Ever since we were ten, baby
When we were out on the playground playing pretend
I didn’t know it back then

Now I realize you were the only one
It’s never too late to show it
Grow old together, have feelings we had before
Back when we were so innocent

I pray for all your love
Girl our love is so unreal
I just wanna reach and touch you,
squeeze you,
somebody pinch me
(I must be dreaming)
This is something like a movie
And I don’t know how it ends girl
But I fell in love with my best friend

I think I’m in love (I think I’m in love)
I think I’m in love (I think I’m in love)
I think I’m in love (I think I’m in love)
I fell in love with my best friend
I think I’m in love (I think I’m in love)
I think I’m in love (I think I’m in love)
I think I’m in love (I think I’m in love)
I fell in love with my best friend

Through all the dudes that came by
And all the nights that you’d cry
Girl, I was there right by your side
How could I tell you I loved you
When you were so happy with some other guy

Now I realize you were the only one
It’s never too late to show it
Grow old together, have feelings we had before
When we were so innocent

I pray for all your love
Girl our love is so unreal
I just wanna reach and touch you,
squeeze you,
somebody pinch me
(I must be dreaming)
This is something like a movie
And I don’t know how it ends girl
But I fell in love with my best friend

I know it sounds crazy
That you’d be my baby
Girl, you mean that much to me
And nothing compares when
We’re lighter than air and
We don’t wanna come back down

And I don’t wanna ruin what we have
Love is so unpredictable
But it’s the risk that I’m taking, hoping, praying
You’d fall in love with your best friend

I pray for all your love
Girl our love is so unreal
I just wanna reach and touch you,
squeeze you,
somebody pinch me
(I must be dreaming)
This is something like a movie
And I don’t know how it ends girl
But I fell in love with my best friend

I pray for all your love
Girl our love is so unreal
I just wanna reach and touch you
, squeeze you,
somebody pinch me
(I must be dreaming)
This is something like a movie
And I don’t know how it ends girl
But I fell in love with my best friend

I fell in love with my best friend

I remember when I said I’d always be there
Ever since we were ten, baby


 Po tej piosence zaczęły mi lecieć łzy. Zeszłam ze sceny a dostałam olbrzymiego przytulasa od przyjaciół. Spojrzałam na Marco, był zrezygnowany. Poszłam do stolika gdzie siedział Bartek. Posiedziałam poprzytulałam się o niego. Czułam się jak przy słońcu. Był bardzo gorący. Siedziałam i patrzyłam na gwiazdy, gdy nagle z domu wybiegła Antonella i zaczęła krzyczeć. Podbiegłam do niej szybko.
- Co się stało??- złapałam ją za ramiona aby się uspokoiła.
- On zemdlał.- powiedziała.
- Kto?? Ann kto ??- powiedziała.
- On. Leży tam , nie reaguję.- powiedziała i wbiegła na górę.
Pobiegłam za nią. Wbiegła przez drzwi do sypialni a potem o łazienki.
W łazience leżał ....................
C.D.N

*******************************************************************************
Przepraszam że tak długo czekaliście. I teraz akurat dodałam wam takie coś. Nie wiem kiedy się ukaże następny. POZDRAWIAM WSZYSTKICH CZYTAJĄCYCH.
3 kom.= NASTĘPNY ROZDZIAŁ :)
KOMENTUJESZ- MOTYWUJESZ <3 

czwartek, 14 listopada 2013

Rozdział 37

& Oczami Marco &

Mecz trwa i trwa, do końca nie zostało wiele czasu. Nie spodziewałem się takiego obrotu spraw. Moja miłość gra przeciwko mnie, i jest bliska strzelić nam gola. Boję się do niej podejść, albo ja jej coś zrobię albo ona mi.Nie chce aby cierpiała a poza tym ja też nie chce cierpieć. Oboje jesteśmy wstanie zrobić sobie krzywdę. A ja tego naprawdę nie chce.
Do końca meczu zostało 15 minut. Andżelika dostała piłkę w idealnym miejscu, kilka kiwek, zwód i strzeliła. Piłka leciała z ogromną siłą jak i rotacją. Ale po chwili usłyszałem pisk tysiąca ludzi, piłka w bramce, i sędzia wskazujący środek boiska. Udało jej się pokonać Romana. Nie sądziłem że będzie wstanie zrobić coś takiego. Spojrzałem na nią wcale nie była zadowolona z tego gola. Patrzyła się na bramkę. Nie uśmiechała się nic. Tak jakby nic do niej nie docierało. Szczerze powiedziawszy nie miałem siły już grać. Moja ukochana dobiła mnie. Raz, jeden jedyny raz nie byłem w stanie grać dalej. Stałem i się patrzyłem. Wiedziałem że już nie odmienię losów tego spotkania. Jest tak cholernie przykro. Zauważyłem że Andżelika na mnie patrzy. Uroniłem łzę. Zaczęliśmy ale zaraz potem usłyszałem gwizdek kończący ten mecz. Załamany i zrezygnowany poszedłem jako pierwszy do szatni.
 Ubrałem się w swoje normalne ciuchy. Normalne ciuchy to nie garnitur ale nie miałem wyjścia i musiałem to włożyć. Wychodząc przed stadion zaczepił mnie paparazzi.
- Panie Reus. Możemy zadać panu kilka pytań??- powiedział. Strasznie dużo ludzi było przed stadionem. Masa kibiców nie tylko Barcelony ale również Borussii. Cała banda reporterów, fotografów, kamerzystów podbiegła do mnie i mnie otoczyła.
-Skoro trzeba.- powiedziałem i poprawiłem torbę.
- A więc. Jak się pan czuje po przegranym meczu??- powiedział do mnie.
- Przyznam że Barcelona dzisiaj była ewidentnie lepsza od nas. Chodź my w sumie też nie byliśmy tacy najgorsi- powiedziałem i nagle usłyszałem pisk jakiś ludzi. Odwróciłem się i zobaczyłem Andżelikę idącą razem z Bartkiem.
- Pani Andżeliko. Pani Andżeliko.- krzyknął do Andżeliki a ta się odwróciła. - Może pani z nami porozmawiać ??- powiedział dziennikarz.
- Oczywiście. Z wielką przyjemnością.- powiedziała i podeszła zostawiając Bartka samego. Ten się na mnie spojrzał a po kilku sekundach udał się w stronę auta.
- Nie przeszkadza pani że pan Reus tu jest??- powiedział a ja się na nią spojrzałem.
- Nie skąd. Dlaczego miało by mi to przeszkadzać ??- powiedziała i spojrzała na mnie. W jej oczach zobaczyłem tęsknotę, chyba tęsknotę.
- Dobrze. Co pani sądzi o dzisiejszym meczu??- powiedział do niej dziennikarz.
- Moim zdaniem. Mecz był bardzo, ale to naprawdę bardzo wyrównany. Szczerze powiedziawszy nie sądziłam że trener mnie poprosi abym zagrała z chłopakami. W sumie to już nie pierwszy raz, kiedy jakikolwiek trener prosi mnie o to aby zagrała z chłopakami. Dla mnie to przyjemność. A dzisiaj szczególna bo mogłam się zmierzyć z naprawdę dobrym przeciwnikiem.- powiedziała Andżelika.
- Jasne. A powiedź nam co się stało wtedy przy rzucie wolnym co o mało co nie strzeliłaś bramki samobójczej ?? Co wtedy się stało??- powiedział reporter.
- Nie wiem. To był wypadek przy pracy. Sama nie wiem dlaczego to zrobiłam. A nie, wiem. Borussia Dortmund jest strasznie bliska mojemu sercu. To oni pierwsi dali mi szansę grania w jakimkolwiek zagranicznym klubie. To dzięki niej jestem jaka jestem. Dzięki niej tu gram i dzięki niej znalazłam najlepszych przyjaciół jakich tylko można mieć. A to co zrobiłam było nie - powiedziała lekko wkurzona.
- A jakie relacje są miedzy wami??- powiedział dziennikarz. Nic nie mówiłem tylko się na nią spojrzałem.
- Nie wiem szczerze powiedziawszy. Byliśmy parą przez bardzo długi okres czasu. Zerwaliśmy z powodu mojej zdrady. Nie chciałam tego ale tak się stało. Od dwóch lat się nie widzieliśmy. I nie kontaktowaliśmy się ze sobą. Można powiedzieć że ja bardzo tęsknie za Marco. Jest dla mnie kimś naprawdę ważnym. Strasznie trudno mi się dzisiaj grało właśnie przez niego. Jest dla mnie kimś naprawdę ważnym i nic tego nie zmieni. Kilometry, drugi człowiek, nikt. Marco jest dla mnie cholernie ważny i powiem szczerze że nadal go Kocham.- powiedziała a ja się uśmiechnąłem.
- A pan panie Reus czuje to samo??- powiedział reporter patrząc na mnie.
Podszedłem  do Andżeliki i ją objąłem.
- Andżelika Dąbrowska jest moim życiem. Bez niej już dawno bym był nikim. Jest dla mnie wszystkim. Oczywiście jeśli mi wybaczy że ją rzuciłem i nie dałem nic wytłumaczyć. Andżelika wybacz. Nie chciałem aby się to tak potoczyło. Dzięki tobie wszystko się zmienia.- powiedziałem i ją pocałowałem. Nie sądziłem że znów poczuję smak jej słodkich ust. Była, jest i będzie moją miłością.- powiedziałem przytulając się do mojej ukochanej.
- Dziękuje bardzo za wywiad.- powiedział i odszedł.
Razem z Andżeliką rozdaliśmy kilkanaście autografów i daliśmy zrobić sobie z nami zdjęcie.
- Musimy pogadać.- powiedziałem do niej.
- Masz racje. Musimy pogadać.- powiedziała i złapała mnie za rękę.
Wróciliśmy z powrotem na stadion. Nie było już nikogo, było tak cicho i spokojnie. Weszliśmy na murawę. Andżelika usiadła na trawie a ja usiadłem obok niej.
- Tęskniłem za tobą.- powiedziałem pierwszy, aby przerwać głupią ciszę.
- Ja za tobą też.- powiedziała Andżelika przytulając się do mnie.
- To dlaczego wyjechałaś ??- powiedziałem i spojrzałem w jej piękne brązowe oczy.
- Nie dawałam sobie rady w Dortmundzie. Sam dobrze o tym wiesz. Gdy ze mną zerwałeś nie miałam tak jakby siły się podnieść. Musiałam wyjechać gdziekolwiek i pierwszą moją myślą byłą Barcelona. Kilka dni po przyjeździe tutaj zaczęłam na nowo żyć dzięki Bartkowi. Wspierał mnie na różne sposoby. Aż w końcu poprosił mnie o chodzenie. Myślałam że wtedy o tobie zapomnę ale nie było to takie łatwe jak chciałam.- powiedziała wtulając się we mnie.-Próbowałam na wszystkie sposoby i nic. Nie mogłam, nie chciałam, nie potrafiłam o tobie zapomnieć. Oglądałam każdy mecz, czytałam każdy post na fb, każdy wywiad , wszystko. Aż w końcu nadszedł ten cudowny moment że Barcelona i Borussia mogą się ze sobą zmierzyć. Nawet nie wiesz ile na to czekałam. Tak strasznie na to czekałam. Chciałam cię zobaczyć na żywo. Chciałam z tobą porozmawiać. Wszystko sobie z Bartkiem wyjaśniliśmy. Zrozumiał wszystko. I jestem mu za to strasznie wdzięczna.- powiedziała i mnie pocałowała. Namiętnie z delikatnością mnie pocałowała. Nie było to takie jak kiedyś ten pocałunek był głęboki, namiętny. Położyłem się a Andżelika na mnie. Każdy pocałunek to byłą chwila. Nasza wspólna chwila, której nikt nie miał przerywać. Czułem się jak nigdy. Tego uczucia mi brakowało tak długo.
*********************************************************************************
Obudziliśmy się na murawie. Oślepiało nas poranne słońce.
- Wstawaj Kochanie.- powiedziałem Andżelice na ucho.
- Już wstaje.- powiedziała i znowu mnie pocałowała.
To byłą najpiękniejsza noc jaką kiedykolwiek przeżyłem. Spędziłem ją na Camp Nou z miłością mojego życia.
- Wiesz co Kochanie. Wracaj do hotelu bo chłopaki się pewnie o ciebie martwią. JA wracam o domu. Później się spotkamy. U Messiego dobrze??- powiedział Anielski głos mojej ukochanej.
- Jak sobie życzysz księżniczko.- powiedziałem i wstałem.
*********************************************************************************

&Oczami Andżeliki&

Wróciłam do domu. Nakarmiłam Borussię. Pobiegłam szybko na górę. Postanowiłam się umyć i przebrać. Nie mogę non stop chodzić w tym samym. Włożyłam zwykłe dżinsy i sweterek. Nie chciałam przeginać bo to by było dziwne. Usiadłam zjadłam śniadanie. Wyszłam z psem na spacer. Mniej więcej zrobiłam to co robię codziennie. Nie mogę się doczekać wieczoru. Uroczysta kolacje. Właśnie miałam zadzwonić do  Antonellii i miałam się spytać jak mam się ubrać. Siedząc przed laptopem i popijając kawę, zadzwoniłam do niej.
- Tak słucham??- zapytała tak jak zawsze.
- Witaj Ann.- zawsze tak na nią mówiłam żeby nie przedłużać jej imienia.
- O siemka Andżelika. Coś się stało że dzwonisz??- powiedziała miłym głosem.
- Tak mam do cb pytanie. W co mam się ubrać na kolację??- powiedziałam z uprzejmością.
- To uroczysta kolacja więc chyba w sukienkę.- powiedziała i zaczęła się chichrać.
- Dobrze włożę sukienkę. Mam przyjechać wcześniej i pomóc w czymś??- powiedziałam z uśmiechem przewijając strony w komputerze.
- Nie, nie. Damy sobie radę. Masz przyjechać i ładnie wyglądać. Catering już zamówiony, wszystko już prawie gotowe.- powiedziała.
- Dobrze. Przypomnij mi o której mam tam być ??- powiedziałam.
- Kolacja zaczyna się o 17. - powiedziała.
- Dobrze. Do zobaczenia. Papa.- powiedziałam i się rozłączyłam.
Zadzwoniłam do Asi i ją poinformowałam aby przyjechała do mnie razem z dziewczynami to razem coś wybierzemy. Zadzwoniłam jeszcze po Kingę i Brunę. Już nie mogłam się doczekać. Gdy wszystkie byłyśmy już zebrane. Każda zaczęła szukać dla siebie sukienki.
Kinga - miała na sobie piękną miętową suknię.
Bruna - w pięknej czarnej sukni.
Asia - w prześlicznej białej.
Karolina - w pięknej nawet nie wiem jak określić kolor szaro-fioletowo-białej.
Emila - cudnej czarnej podkreślającej jej dzikość i piekność.
Katrina - w przepięknej żółto czarnej sukience.
Monika - w przecudnej czarnej
Antonella  - również w czarnej.
Ja - w balowej mojej ulubionej niebieskiej sukni.
Powiem szczerze że każda z nas wyglądała jak księżniczka. Ale chyba jedyna ja się tak czułam.
C.D.N

środa, 13 listopada 2013

Rozdział 36

&Oczami Marco& 

Nie sądziłem że jak ją zobaczę aż tak mi się w sercu zrobi ciepło. Wyglądała pięknie. Fakt co fakt byłą w koszulce Barcelony z numerkiem 17. Nadal nie wiedziałem za bardzo jak on wygląda. Tak właśnie on. Chciałbym zobaczyć jej chłopaka. Kolesia który zabrał mi miłość mojego życia. Usłyszałem hymn Ligi Mistrzów co oznaczało że zaraz zaczynamy. Po raz pierwszy mam szanse grać na Camp Nou.I mam nadzieję że wygramy. W końcu nadzieja umiera ostatnia. Skończył się hymn i zaczęło się przywitanie obu zespołów. Nagle zobaczyłem chłopaka z 17 na piersi. Powiem szczerze że myślałem że będę miał łatwiej ale jak na niego spojrzałem to o razu wiedziałem że nie będzie to łatwy bój o moją ukochaną ale miłość jest chyba bardziej po mojej stronie niż po jego. Chodź szczerze nie jestem co do tego taki pewien. Po przywitaniu pobiegłem na swoją pozycje i jeszcze raz spojrzałem w stronę Andżeliki, była zajęta rozmową z dziewczynami. Wyglądała naprawdę pięknie. 
              No to gwizdek i zaczynamy, lekko podbiegłem i zaraz miałem piłkę po nogami. Kilka zmyłek, zwód i podanie do Roberta, niestety szybko stracił piłkę i trzeba był się wracać. Pierwsze 25 minut było straszne. Przegrywaliśmy 1:0 i nie wiedziałem co mam zrobić aby odmienić losu tego spotkania. I wtedy znowu na nią spojrzałem. Nagle miałem piłkę pod nogami , jedna sprawna w miarę szybka akcja ale na końcu oberwała poprzeczka a nie siatka, niestety.Wziąłem się w garść , starałem się odebrać piłkę na różne sposoby ale nie było to takie łatwe jak bym chciał. Na boisku gra 11 a nie dwóch. Widać było że tylko mi i Kubie zależy na doprowadzeniu do remisu. Zabrałem piłkę, 2 minuty do końca 1 połowy, biegnę z piłką, zobaczyłem Kubę po swojej prawej stronie szybko podałem mu piłkę i wbiegłem do środka pola karnego. Podanie do mnie górą , przyjąłem tę piłkę na klatę i strzeliłem, myślałem że znowu przestrzelę ale jednak piłka leciała w światło bramki. Bramkarz nie złapał i tak się cudowni okazało że był gol. Pierwsze co zrobiłem to spojrzałem w stronę Andżeliki i właśnie w tamtą stronę biegłem, padłem na kolana i zaraz potem czułem na sobie ponad 200 kilo. Moi koledzy rzucili się na mnie i zrobiliśmy tak zwaną "kanapkę". Szybko się ogarnęliśmy, spojrzałem w tą stronę gdzie stała Andżelika ale już jej tam nie było. Nie mogłem jej znaleźć. Bałem się że już jej nie zobaczę. I właśnie teraz usłyszałem ostatni gwizdek 1 połowy. Znaczyło to że należy udać się do szatni, by za 15 minut znowu się pojawić na boisku. Podbiegłem do Lewandowskiego i razem udaliśmy się do szatni. 
               Myślałem że już jej nie zobaczę. Jako pierwszy pobiegłem na murawę. Chciałem ją zobaczyć, chciałem zobaczyć czy już wróciła, Niestety było tam puste miejsce. Załamany i zrezygnowany wszedłem na murawę. Czekałem aż wszyscy wyjdą, jako ostatni na murawę wszedł Robert. Podeszłam do niego. 
- Nie ma jej już.- powiedziałem do niego i jeszcze raz spojrzałem na trybuny. 
- Nie martw się zobaczysz ją jeszcze.- powiedział do mnie Lewy. 
- Kiedy?- powiedziałem i spojrzałem na niego dziwną miną.
- A na to to już sam musisz poczekać.- powiedział i pobiegł na swoje miejsce aby zacząć drugą połowę tego spotkania. Pobiegłem na swoje miejsce i spojrzałem na ławkę rezerwowych Barcelony. Widziałem tam Neymara i kilku innych piłkarzy wraz ze sztabem szkoleniowym. Nagle Neymar wstał i zaczął biegać a obok niego pojawiła się Andżelika. Andżelika?! Właśnie ona biegała koło Neymara w stroju klubowym z numerem 21 takim samym jak ja mam w reprezentacji Niemiec. Patrzyłem na nią gdy nagle ktoś krzyknął "Reus!" i musiałem się wziąć w garść. Jakieś 5 minut później stała przy sędzi technicznym. Zastanawiałem się co mam zrobić. Poprosiłem Kubę aby zamienił się ze mną na strony. Przecież wiedziałem że jeśli się z nim zamienię to będę grał po tej samej stronie co ona. Zaskakujące to trochę, że moja była ale nadal najważniejsza dziewczyna gra w przeciwnej drużynie. Pobiegła na swoje miejsce a chłopaki rozpoczęły grę od rzutu z autu. Nie chciałem , tak strasznie ni chciałem zrobić jej krzywdy. Na mojej drodze stanął facet z 17 na plecach. Stanąłem koło niego. 
- Mam do cb prośbę.- powiedział do mnie. Zaskoczony spojrzałem na niego. 
- O co chodzi ??- powiedziałem do niego. 
- Nie zrób jej nic. Zależy mi na niej. Jest dla mnie strasznie ważna. Ale jestem pewny że Tobie bardziej na niej zależy. Ona pewnie czuję to samo do cb co ty do niej. Zerwę z nią dzisiaj lub jutro. Zobaczymy. Jest dla mnie strasznie ważna. Nigdy jeszcze nie spotkałem takiej dziewczyny jak ona. Taka dziewczyna to skarb i nie zmarnuj tego. Tak strasznie cię proszę.- powiedział wpatrując się w Andżelikę która stała przy Lewandowskim.
- Dlaczego chcesz z nią zerwać ??-powiedziałem do niego. 
- Bo nie chce stawać na drodze waszej miłości. Jestem z nią dość długo i wiem że jest ze mną nie szczęśliwa. I wiem że za Tobą tęskni. Marco nie zmarnuj tego. - powiedział do mnie Bartek. 
- Dziękuje Ci strasznie.Ale to zależy do niej, czy będzie tego chciała.- powiedziałem. - Ale dziękuje ci za wszystko.- powiedziałam do niego i szybko pobiegłem do przodu gdyż Borussia miała piłkę. 
Zastanawiałem się czemu chce mi pomóc. To było takie ciekawe. Specjalnie dla mnie z nią zerwie. Nikt jeszcze nie zrobił dla mnie czegoś takiego. 
           Borussia właśnie miała do wykonania rzut wolny. Nie chciałem go wykonać, bo bym to spieprzył jak ostatnio wszystkie. Wszedłem więc do pola karnego. Zobaczyłem Andżelikę rozmawiającą z Bartkiem. Od niechcenia podbiegła do mnie. Nawet nie chciałem zaczynać rozmowy bo bałem się że dostanę. Stałem grzecznie i nic nie robiłem. Patrzyłem na nią ale grzecznie stałem , nic nie mówiłem , nie ruszałem się. Nagle piłka leciała Andżelika nie wiedząc czemu biegła w kierunku bramki. Piłka leciała na nią. Nie widząc czemu uderzyła piłkę a te leciała w kierunku bramki. Mieli farta bo bramkarz obronił. Podbiegłem do linii i się odwróciłem. Ona tam stała i słyszałem że ktoś na nią krzyczał. Nic nie zrobiłem, pobiegłem bliżej własnego pola karnego. 
C.D.N 

***********************************************************************************
Przepraszam że taki krótki ale nie miałam za bardzo na niego pomysłów. Jestem chora i moja wena jest osłabiona. Przepraszam też że tak długo na niego czekaliście. POZDRAWIAM i nie wiem kiedy się ukaże następny. 

niedziela, 27 października 2013

Rozdział 35

Od niechcenia a z przymusy nie miałam wyjścia i musiałam podejść do Reus'a. Nie chciałam tego tak cholernie nie chciałam ale nie miałam wyjścia. Potruchtałam w jego kierunku. Stał bez słowa tylko się we mnie wpatrywał. Nie wiedziałam co mam zrobić. Stałam tam i się w niego wpatrywałam nie chciałam tego naprawdę. Stał i się patrzył. Nagle zobaczyłam że wszyscy biegną.Nie wiedziałam co mam robić więc zaczęłam biec w tamtą stronę , piłka leciała na mnie a ja nie wiedząc czemu uderzyłam piłkę do bramki. Valdes nie miał szans na obronienie tego. Na szczęście za Valdesem stał Pique który wybił piłkę daleko bardzo daleko.
- Andżelika co ty wyprawiasz ??- zaczął krzyczeć na mnie Jordi Alba.
- Odwal się od niej. To nie jej wina.- powiedział Neymar idąc w moim kierunku.
- Dobra może zacznijmy grać a nie zwalać na kogoś winę. Andżelika weź się do roboty.- powiedział Pique i pobiegł do przodu wyganiając wszystkich z pola karnego. Jak na rozkaz pobiegłam na swoje miejsce. Nie wiedziałam dlaczego chciałam strzelić gola dla Borussii. A może wiedziałam tylko nie wiedziałam jak to pokazać, powiedzieć, zrozumieć. Zauważyłam że wszyscy piłkarze Borussii Dortmund wpatrują się we mnie jak w obrazek. Mats Hummels wykonał aut a do mnie automatycznie podbiegł Lewandowski.
 - Co się z tb dzieje ??- powiedział i spojrzał na mnie.
- Nie wiem.- powiedziałam zrezygnowana.
- O mało co nie strzeliłaś sobie bramki. Dobrze się czujesz ??- powiedział Lewandowski.- A nie wiem w czym jest problem.
- No a jak myślisz ??- powiedziałam do niego.
- Marco.- powiedział już zrezygnowany.
- Brawo.- powiedziałam i pobiegłam do przodu gdyż Barca była przy piłce. Skoro o mało co sobie bramki nie strzeliłam to może im strzele.Pobiegłam do przodu. Ale zaraz trzeba było szybko się wracać ponieważ z tego ataku nic nam nie wyszło. Do końca meczu zostało 25 minut. Szybko trzeba było się wracać ponieważ Reus był przy piłce , patrzyłam na niego ze zdziwieniem i nie tylko. Zaraz będzie jak nic rzut wolny - pomyślałam. Już 30 sekund później Reus razem z Sahinem stali przy piłce. Reus podbiegł do piłki i uderzył.
Piłka przeleciała ponad bramką. Szybko się wracali a ja stałam w miejscu i patrzyłam jak biegnie w kierunku swoich kolegów. Stałam i się patrzyłam gdy nagle Neymar podbiegł do mnie i się obudziłam.
 - Co się z tb dzieje ??- powiedział i spojrzał na mnie.
- On mi się dzieje.- powiedziałam wskazując na Reusa. I właśnie wtedy pojawiłam się na telebimie tak samo jak Reus. Odwrócił się w moim kierunku a ja uroniłam łzę. Szybko ją otarłam i pobiegłam przed siebie. Nie byłam pewna co właśnie chce zrobić ale byłam pewna jednego że trzeba wygrać ten mecz. Biegałam, podawałam, kopałam i walczyłam o piłkę. Tak jak zawsze. Pomału wracałam do normalnego stanu. Do końca meczu zostało 15 minut. Przez 10 minut nie wiem co robiłam. Wzięłam się w graść. Dostałam piłkę w idealnym miejscu, kilka kiwek, zwód i strzał. Piłka leciała z ogromną siłą jak i rotacją. Ale po chwili usłyszałam pisk tysiąca ludzi, piłka w bramce, i sędzia wskazujący środek boiska. Może to nie dziwne ale nie byłam zadowolona z wpakowania piłki do siatki. Dobrze wiemy dlaczego. Kochałam Borussię , Kochałam piłkę i Kochałam Reus'a. Moje życie nie jest już takie samo jak kiedyś. Jeszcze chwilkę pobiegałam i usłyszeliśmy wszyscy końcowy gwizdek meczu.

&Oczami Marco& 

Właśnie za jakieś półtorej godziny wychodzimy na mecz Borussia Dortmund - FC Barcelona. . O Andżelice nic nie wiem. Od kiedy zerwaliśmy, słyszałem tylko że mieszka w Barcelonie. Ale czy nadal tu jest? Nie powiem że jej już nie kocham ale nie ufam jej już tak jak kiedyś. Odkąd podobno całowała się z Thomasem inaczej na nią patrze. Nie chodzi o to że już jej nie kocham, nie KOCHAM JĄ. Nagle poczułem na swoich plecach czyjeś tyknięcie, zobaczyłem Messiego. 
- Witaj Marco.- powiedział do mnie z uśmiechem. 
- Cześć Leo.- powiedziałem. Lubiłem i Messiego i Ronaldo. Nic ani do jednego ani do drugiego nie miałem. 
- Co tm u cb słychać ??- powiedział i spojrzał się na mnie i na mój telefon, na tapecie nie wiem czemu miałem Andżelikę.  
- A jakoś leci. A u cb ??- powiedziałem. 
- W porządku. Dziękuje.- powiedział Leo.- Mam do cb sprawę. Kiedy wyjeżdżacie ??- dodał po chwili. 
- Za 3 dni bo trener ma jakieś sprawy do załatwienia.- powiedziałem. 
- A to powiedź trenerowi i chłopakom że zapraszam was jutro na przyjęcie.- powiedział Leo. 
- Dobrze przekaże.- powiedziałem z uśmiechem. 
- I jeszcze jedna ważna rzecz. Marco wiem że to nie moja sprawa ale powinieneś porozmawiać z Andżeliką.- powiedział Messi. 
- Dlaczego??- spytałem ciekawy odpowiedzi. 
- Przez pierwsze 3 miesiące byłą załamana. Nie radziła sobie najlepiej uwierz mi. Nie chodziła na imprezy, jedynie gdzie ją można było zobaczyć, było to boisko. Często przychodziła tu na stadion sama, wieczorem i kopała na siłę do bramki, tak kopała piłkę że po prostu na następny dzień było widać 3 ogromne dziury w siatce a te siatki z reguły są wytrzymałe. Musisz z nią porozmawiać naprawdę. Niby teraz ma chłopaka, znaczy nie teraz a od ponad półtora roku , ale można zauważyć jak jest nastawiona do Bartka.- powiedział a mi w myślach od razu zaczęły się pojawiać ciemne nastoje.
- Dobrze. Zastanowię się nad tym. Wybacz ale muszę już iść. Do zobaczenia na boisku.- powiedziałem i udałem się w kierunku szatni. Nie mogłem zapomnieć o jego słowach, o Andżelice. Poszedłem o szatni gdzie byli wszyscy łącznie z trenerem. 
- Ej mam coś do ogłoszenia.- powiedziałem na początek.- Wszyscy jesteśmy jutro zaproszeni na przyjęcie do Messiego.- powiedziałem na głos a oni wszyscy zaczęli się we mnie wpatrywać. 
- Ale że wszyscy??- powiedział Weidenfeller. 
- Tak wszyscy, z dziećmi, dziewczynami, żonami, narzeczonymi itd. też.- powiedziałem. 
- O jak miło.- powiedział Kloop. 
- Pójdziemy ???- powiedziałem. 
- Tak. przekaż mu że pójdziemy.- powiedział Lewandowski. 
Rozmawialiśmy tam jeszcze, każdy z każdym. Powiem szczerze że nie sądziłem że aż tak się przejmę. A czym?? Wszystkim. Numerem 1 jest Andżelika. Za pół godziny zaczyna się mecz. Chciałbym ją tak strasznie zobaczyć.Nawet na trybunach, na boisku wszędzie, Tak strasznie chce tego. Chce zobaczyć czy się zmieniła. Chce zobaczyć jej uśmiech, włosy, oczy , wszystko po prostu wszystko. 
   Ubrany, gotowy na wszystko, stałem i czekałem aż się zacznie. Razem z chłopakami, stałem i patrzyłem jak FC Barcelona staje koło nas. Na moje szczęście stałem przed ostatni a Messi ostatni. 
- Ej Leo. Przyjdziemy jutro. Powiedziałem chłopakom i się zgodzili.-powiedziałem z uśmiechem. 
- Bardzo się ciesze. Powodzenia Marco. Powodzenia.- powiedział Leo. 
- Dziękuje, Tobie też.- powiedziałem i spojrzałem do przodu. Roman jako nasz kapitan poszedł przodem. Potem poszła reszta chłopaków. Nie chce mi się wymieniać ustawienia. W każdym razie ja byłem przed ostatni a za mną był Robert. Zrobiłem 5 kroków i zostałem oświetlony przez flesze, przez światła, na stadionie było strasznie jasno. A najbardziej szokowała mnie frekwencja osób na stadionie. To było niesamowite. Tyle ludzi w koszulkach Borussii i Barcelony, to było niesamowite. Spojrzałem na loże vip'owską, i zobaczyłem Ją. Była tak pięknie ubrana, jej włosy , oczy, uśmiech. Stęskniłem się za nią. Jak zwykle olśniewała urodą. Stała między dziewczynami, zauważyłem je wszystkie całą szóstkę. Ale wzrok utknął mi na mojej miłości. Osobie oddanej całemu memu serce. Tęskniłem, naprawdę tak cholernie tęskniłem i nie mogłem sobie tego uświadomić. Andżelika była dla mnie całym życiem a ja to w mgnieniu oka spieprzyłem. Może kiedyś mi wybaczy. Wszystko się okaże później. Teraz trzeba się skupić na jednym. Trzeba wygrać mecz z FC BARCELONĄ. 
C.D.N  

sobota, 19 października 2013

Rozdział 34

Szybko pobiegłam do szatni gdy ktoś na mnie wbiegł był to Lewandowski. Nie utrzymałam równowagi i upadłam. Spojrzałam na niego był zdziwiony.
- Jezu Andżelika przepraszam cię strasznie. Nie chciałem. Wstawaj.- powiedział i podał mi swoją rękę. Złapałam ją ,a ten delikatnie mnie podniósł.
- Naprawdę przepraszam.- powiedział gdy już stałam naprzeciwko niego.
- Nic się nie stało. Żyje.- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. 
- Pogadamy później. Bo się troszeczkę śpieszę. Przepraszam.- powiedział Lewy.
- Dobra, dobra. Biegnij.- powiedziałam z uśmiechem. Lewandowski pobiegł szybko w kierunku wejścia na murawę. Ja poszłam do szatni. Otworzyłam ją i znowu poczułam to samo co kilka lat. Temu te samo uczucie, kiedy podczas meczu z Legią Warszawą na Stadionie Narodowym. Jednocześnie radość i strach towarzyszyły mi teraz w sercu. Nie wiedziałam jak zareagują gdy pojawię się na murawie w stroju FC Barcelony. Włożyłam moją cudowną koszulkę z 23 na plecach. To był mój drugi numer. Pierwszy to oczywiście 17 ale Bartek z nią grał. Nie miałam wyjścia i musiałam włożyć strój numer dwa. Oczywiście kolory takie same tylko numerek inny. Włożyłam korki. I pomaszerowałam spokojnie w kierunku murawy. Zauważyłam światło na końcu tunelu. W tunelu było strasznie ciemno a na boisku było strasznie jasno. Powiem szczerze że lubiłam wyłaniać się z ciemności. Już przy samym końcu, jakaś kamera spojrzała na mnie , a jak jedna to i wszystkie. Wychodząc na boisko można było już usłyszeć brawa, okrzyki itd. Wychodząc na boisko byłam pokazana na telebimie i większość zawodników patrzyła na mnie. Sędzia zatrzymał mecz na jakieś 30 sekund i zaczął się na mnie patrzeć. Szczerze powiedziawszy nie byłam z tego powodu dumna no ale cóż, cena popularności. Podeszłam do trenera.
- I jak Andżelika gotowa ??- powiedział trener z uśmiechem na ustach i pomachał do Neymar'a aby ten do niego podszedł.
- Tak, tylko jeszcze się rozgrzeje.- powiedziałam z uśmiechem.
- Ok. Neymar rozgrzej się razem z Andżeliką. I oboje wchodzicie za 3 minuty.- powiedział do mojego kolegi.
- Ależ oczywiście trenerze. Andżela chodź.- powiedział Neymar.
Zaczęliśmy od przebieżki z ćwiczeniami a potem rozciąganie. Szczerze bardzo polubiłam Neymara, nie tylko dlatego że jego żona jest moją przyjaciółką ale również dlatego że jest naprawdę spoko kolesiem.
- I jak gotowa??- powiedział z uśmiechem.
- Tak.- powiedziałam i spojrzałam na boisko.
- Nie daj się tam. Graj tak samo jak z dziewczynami, a naprawdę wygramy ten mecz.- powiedział Neymar.
- Dziękuje ci bardzo za wsparcie.- powiedziałam i zdjęłam bluzę klubową.
I znowu wszyscy zaczęli się na mnie patrzeć. podeszłam o trenera.
- Andżeliko. W tb nadzieja na wygranie tego meczu.Wiesz jak gra Borussia i jesteś dla nas ogromnym wsparciem. Grasz na prawej pomocy i proszę cię nie przejmuj się tym że tam jest Reus.- powiedział trener. ostatnie słowo utknęło mi w głowie.Weszłam na boisko za Alexisa Sancheza.Wszyscy się na mnie patrzyli. Podszedł do mnie sędzia.
- Dobry Wieczór pani Andżeliko. Jest pani pewna że chce grać ??- powiedział niepewnie jak by się o mnie bał.
- Tak chce. Spokojnie dam sobie rade.- powiedziałam grzecznie.
- Dobrze. Życzę powodzenia.- powiedział i odbiegł ode mnie.
No i gwizdek. Szaleńcze tempo podskoczyło. Pierwsze co to ja dostałam piłkę, przede mną pojawił się  Kevin Großkreutz. Szybkim zwodzikiem udało mi się go ominąć. Potem automatycznie pojawił się koło mnie Sokratis Papastathopoulos nowy nabytek BvB. Oczywiście poradziłam sobie bez większych problemów. Na plecach poczułam  Svena Bendera. Z nim to już nie było tak łatwo, szybko podałam piłkę do Neymara. Szybka akcja, ale na bramce stoi Roman Weidenfeller. Złapał piłkę i podał szybko do przodu. Akcja zaczęła się straszni szybko, ale żeby nie stracić gola Pique sfaulował Błaszczykowskiego. Na moje szczęście Reus gra na drugim końcu boiska. Ale nie potrawa to długo gdyż muszę się wrócić a on wykona ten rzut wolny, z resztą jak zawsze. Podeszłam tam do pola karnego, i zaraz tego żałowałam. Nie Reus wykonywał ten rzut wolny tylko Sahin.
- Andżelika, Kochanie pilnuj go proszę.- powiedział Bartek i odbiegł od Reusa.
- Nie mogę.- powiedziałam i nie chciałam zrobić tego o co mnie prosi.
- Proszę cię bardzo.- powiedział i odbiegł od Reusa. Nie miałam wyjścia i musiałam do niego podejść.
C.D.N

Rozdział dedykuje Monice Krawczyk. <3


Grosskreutz
Grosskreutz

piątek, 18 października 2013

Rozdział 33

Razem z Kingą, Antonellą , Bruną i innymi żonami, narzeczonymi i dziewczynami piłkarzy siedziałyśmy na trybunach vipowskich i rozmawiałyśmy. Nagle podbiegł do mnie jakiś koleś.
- Andżelika??- powiedział moje imię, ni mogłam skojarzyć kim jest.
- Tak. W czym mogę pomóc??- powiedziałam z uśmiechem i jednocześnie zdezorientowana.
- Nie pamiętasz mnie ??- powiedział młody chłopaczyna.
- Nie , sorki ale jakoś cię nie kojarzę.- powiedziałam i wpatrywałam się w młodzieńca. Kojarzyłam go, ale nie wiedziałam skąd. Oczy miał podobne do mnie.
- Własnego brata nie kojarzyć. To jest chamskie wiesz ??- powiedział. I właśnie wtedy wiedziałam skąd kojarzą mi się te oczy.
- Kuba ?? To naprawdę ty ??- powiedziałam i wstałam ze swojego miejsca.
- Tak to ja. I ciesze się bardzo że moja siostra rodzona mnie nie poznaje.- powiedział sarkastycznie.
- Przepraszam ale dawno cię nie widziałam. Mam prawo po dwóch latach cię nie poznawać.- powiedziałam do niego.
- Naprawdę? To może trzeba było zainteresować się rodziną a nie?? Wiesz co żal mi cię. Nie wiedziałaś co się z nami dzieję, nie odzywałaś się i nawet mnie nie poznajesz.-powiedział Kuba. Nie sądziłam że z jego ust usłyszę coś takiego.
- Przepraszam.- powiedziałam łamliwym głosem. - Przepraszam.
- Andżelika.- usłyszałam głos Bartka. Za nim dostrzegłam moje przyjaciółki z Dortmundu. Każda z nich się we mnie wpatrywała. Bartek podszedł o mnie i mnie przytulił.
- A to kto ??- powiedział Kuba.
- Mój chłopak.- powiedziałam przez łzy.
- Aha. Czyli Marco dla ciebie już nic nie znaczy ??- powiedział Kuba i spojrzał mi głęboko w oczy.
- Znaczy i to więcej niż ci się wydaje. Ale to on mnie rzucił nie ja jego.- powiedziałam ocierając łzy i wtulając się w tors Bartka.
- Andżelika.- powiedziała Karolina wyłaniając się zza pleców mojego chłopaka.
- Karolina.- powiedziałam i przytuliłam prześliczną dziewczynę która kilkanaście miesięcy temu znaczyła dla mnie wszystko. Po chwili poczułam na sobie ogromny ścisk. Wszystkie moje przyjaciółki  Asia, Karolina, Emila, Katrina, Monika. Cała piątka to dla mnie najważniejsze osoby plus jeszcze Kinga, Antonalla i Bruna.
- Dziękuje.- powiedziałam do moich przyjaciółek.- Dziękuje i przepraszam.
- Tęskniłyśmy za tobą. Wszystkie.- powiedziała Karolina.
- Ja za wami też.- powiedziałam i jeszcze raz się do nich wszystkich wtuliłam.
*********************************************************************************
Za minutę dokładnie zacznie się mecz. Nie sądziłam że to będzie tak wyjątkowy wieczór. Znowu odzyskałam swoje przyjaciółki. Mój chłopak gra w pierwszym składzie. Moje życie nabiera rumieńców.
Właśnie na boisko wchodzą obie drużyny. Moje serce jest rozdarte. W sumie moja przygoda zaczęła się od Borussii, ale teraz Barcelona to moje życie. Zobaczyłam Bartka z herbem Barcelony i 17 na piersi. A potem spojrzałam trochę bardziej w lewo i zobaczyłam miłość mojego życia. Faceta od którego wszystko się zaczęło.
Marco wcale się nie zmienił. Nadal taki przystojny i niesamowity facet. Nie powiem tego ale tak bardzo bym chciała aby teraz mnie przytulił i powiedział że wszystko będzie dobrze. Zaczęłam się na niego patrzeć, spojrzałam w jego piękne brązowe oczy. On zauważyłam że też zaczął na mnie patrzeć. Dostał rumieńców na policzkach.Marco ten sam przystojniak co dwa lata temu. Nic się nie zmienił.Włosy, oczy, uśmiech wszystko takie same jak z przed kilku lat. Nie wiem dlaczego ale nadal go kocham. To jest wewnątrz mnie. Nie wiem dlaczego. I właśnie wtedy moja twarz pojawiła się na ogromnym ekranie. Usłyszeliśmy spikera:

" Panie i panowie. Oto gwiazda FC Barcelony. Jedyna, piękna i niesamowita Andżelika Dąbrowska. Wszyscy w Hiszpanii kochamy tą piłkarkę. Szkoda że dzisiaj nie gra, pokazała by Borussii Dortmund jak się gra w piłkę u nas. Jak wszyscy wiemy Andżelika zaczynała w Dortmundzie i dobrze wiemy dlaczego przeszła do nas, potem z powrotem tam wróciła a teraz znowu jest z nami. Wniosek tego wszystkiego może być tylko jeden Barcelona jest po prostu lepsza. Andżelika wszyscy żałujemy że teraz nie możesz zagrać i pokazać jak gra się w Hiszpanii. Nie jednemu panu na boisku skopała by pani tyłek. I serdecznie jeszcze raz gratulujemy Bartkowi, naszemu młodemu i utalentowanemu Bartoszowi.Pewnie nie jeden koleś Ci zazdrości. Gratulujemy tej parze że tak pięknie się zgrała i wyglądają prześlicznie." 
     
Po tych słowach byłam wściekła, spojrzałam na Marco. Zobaczyłam łzę. Po jego poliku spływała łza. Nie wiedziałam o co chodzi. Nagle coś mnie oświeciło.Przecież Marco nadal mnie Kocha. Widać to na pierwszy rzut oka. Nie wiedziałam co powiedzieć. Przecież on mnie nadal kocha a co najistotniejsze ja nadal kocham jego. To niesłychane naprawdę. 

**********************************************************************************
&Mecz& 

 Mecz trwa już 25 minut i Barcelona prowadzi 1:0. Po strzale mojego kochanego Bartusia. Na zewnątrz czuje się genialnie, wszystko oki. Ale wewnątrz czuję pustkę, jakiś cholerny brak czegoś ważnego. I nawet wiem co to jest.  Biega po boisku w żółtym trykocie i ma blond włosy. Tak już teraz to do mnie dotarło. Marco Reus, bez niego jestem nikim, pustą dziewczyną z włosami i uśmiechem. Właśnie przez ostatnie lata nie mogłam sobie przypomnieć , kto był dla mnie całym moim światem a teraz jestem w związku z facetem którego fakt faktem kocham ale nie tak, jak miłość na boisku, miłość która wspiera mnie w bardzo trudnych dla mnie chwilach, miłość która towarzyszyła mi od początku, która wspierała, kochała i co chyba najistotniejsze potrafiła zrozumieć. Marco był dla nie całym światem i to był mój największy błąd. Muszę go naprawić tylko jak ?? Właśnie jak? Spojrzałam na Reus'a który właśnie był przy piłce. Uwielbiałam na niego patrzeć. Był taki piękny, on i piłka to pakiet który zamówię na całe życie, oczywiście jeśli tylko mi wybaczy. Nie wiem jak to się potoczy ale będę walczyć. 


Nig­dy nie będę wal­czył o Ciebie.
Nie dbam też o sa­mego siebie.
Lecz jeśli ta­kie przyz­wo­lenie dos­tanę,
Jeśli przy moim, poczuję Twe ramię.
Wte­dy i z Bo­giem, chwycę się za bary.
Nieważne żeś młod­sza - a ja tak stary.
Nieważne, gdzie lo­su rzucą dzieje.
Nieważne – na pog­rzeb czy wesele.
I bo­leć przes­taną wszel­kie rany,
By­lem się poczuł, zno­wu kochany.
Bo będę chciał spełnić, Nasze sny,
I stanę do wal­ki… o wspólne… MY !!!
 

 Pop­ro­siłam duszę by...
za­pom­niała.
Na­kazałam oczom by...
łez nie ro­niły.
Roz­ka­załam ser­cu by...
dłużej nie kochało.
Nie chciało...

Nie słucha mnie
ja­ko je­dyne i...nie chce
bez wal­ki się...pod­dać
prag­nie...w ra­miona miłości
bez mo­jej zgo­dy się...
od­dać...

Dusza wciąż...pa­mięta.
Łzy...za­lewają oczy...
A ser­ce? Wciąż kocha
i tap­la w miłości...
i broczy... 


 Cza­sami tyl­ko bać się zaczy­nam
Że mo­je ser­ce te­go nie wyt­rzy­ma
Po pros­tu tak moc­no wte­dy bi­je
Jak­by wy­buchnąć miało za chwilę
Jak­by wyjść chciało i mnie opuścić
I w su­mie to ro­bi - karze mi od­puścić
Na chwilę rzu­cić tę walkę i bieg
Mieć wszys­tko gdzieś, popłynąć na dru­gi brzeg
Z początku złość i roz­drażnienie
A później spokój - duszy uko­jenie
I mi­mo że dro­gi życia tak kręte
Wszys­tko sta­je się obojętne
Tak bar­dzo niena­widzę Cię i kocham
Bo mi­mo że mnie więzisz - przy To­bie czuję się wol­na...



Nie poddam się będę walczyła o miłość mojego życia.


    Po pierwszej połowie wynik 1:1. Na szczęście Borussia strzeliła 2 minuty przed końcem pierwszej połowy. Dla mnie nie ważne jest kto wygra i ile. Ważne jest dla mnie aby odzyskać miłość swojego życia. Jako zawodniczka Fc Barcelony mogę usiąść na ławce rezerwowych ale mam nie przeszkadzać. Skoro mogę to dlaczego mam z tego nie skorzystać. Podeszłam do trenera Tito Vilanowy.
- Coś się stało Andżeliko ??- powiedział z uśmiechem wychodząc z tunelu.
- Nie. Ale mam do pana prośbę.- powiedziałam z uśmiechem.
- O co chodzi ??- powiedział i spojrzał się na mnie stanowczo.
- Mogę usiąść na ławce rezerwowych ??- powiedziałam z grzecznym uśmiechem.
- Tak możesz. Ale miałem wobec ciebie inne plany.- powiedział trener.
- Słucham.- powiedziałam i spojrzałam na niego z zaskakującym wyrazem twarzy.
- Chcesz zagrać ??- powiedział do mnie Tito Vilanova.
- Słucham ??- powiedziałam, gdyż myślałam że się przesłyszałam.
- Chcesz zagrać ?- powtórzył pytani.
- A mogę ???- powiedziałam i spojrzałam na niego zaskoczona.
- Możesz. Poinformuje sędziego, klucze są w szatni. Strój jest w twojej szafce, tylko się pośpiesz. Masz 10 minut.- powiedział Vilanowa z uśmiechem. Nie wiedziałam co on wymyślił, nie wiedziałam co się kryje w tej głowie. Ale szybko pobiegłam o szatni gdy ktoś na mnie wbiegł był to ...
C.D.N

piątek, 11 października 2013

Rozdział 32

        Wczorajszy wieczór był boski. Bartek jest taki cudowny. Dopiero wczoraj się poznaliśmy a mam wrażenie że znamy się od lat. Jest boski. Oczywiście nadal kocham Marco. Co do tego to nic się nie zmieni. Jest dla mnie całym moim światem. Ale to już koniec. Musi to jeszcze do mnie dotrzeć...
         Wstałam wcześnie. Za wcześnie jak na mnie. Godzina 6.30 to nie jest normalna pora do wstawania.
Dzisiaj będę miała mój pierwszy trening o 2 lat. Nie wiem dlaczego przestałam. Byłam tak zajęta Marco, że zapomniałam o sobie. Trening mam dopiero na godzinę 11.00. Więc postanowiłam się ogarnąć. Zajrzałam do swojej szafy. Nie trwało to długo. Wzięłam zwykłą bluzkę, normalne spodnie i po problemie.
Zeszłam na dół i usłyszałam jak ktoś dzwoni do drzwi. Podeszłam i otworzyłam drzwi.
- Cześć.- powiedział Bartek .
- Cześć.- powiedziałam z uśmiechem.- Co ty tu robisz tak wcześnie??- dodał otwierając szerzej drzwi.
- A postanowiłem cię odwiedzić.- powiedział wchodząc.
- Cieszę się bardzo, ale mogłeś uprzedzić.- powiedziałam z uśmiechem.
- Wiem, mogłem ale nie uprzedziłem. Przepraszam. Ale ty ślicznie dzisiaj wyglądasz.- powiedział i pocałował mnie w policzek.
- Dziękuje. A teraz przepraszam ale muszę zjeść śniadanie.- powiedziałam i pomaszerowałam do kuchni.
Wzięłam co trzeba i zrobiłam sobie kanapki. Usiadłam i zaczęłam jeść.
- Dziękuje.- powiedział Bartek zabierając mi jedną kanapkę.
- Smacznego.- powiedziałam z ironią a potem się uśmiechnęłam.
- Co masz taki chumorek z rana??- powiedział Bartek i usiadł na stole.
- Nie wiem. Jakoś nie mogę się ułożyć. Nie wiem co mam dalej robić. Nie wiem jak ułożyć sobie życie. Nie wiem co mam dalej robić. Po prostu nic nie wiem. - powiedziałam i odłożyłam pusty talerz do zmywarki.
- Już spokojnie. Damy sobie rade.- powiedział Bartek.
- My ??- powiedziałam ze zdziwieniem. Jakie znowu my??
- Nie wiem dlaczego ale od wczoraj nie mogę o tobie myśleć. Wiem że przed chwilą skończyłaś związek. I pewnie nie chcesz się teraz z nikim wiązać. Ale jak nie spróbuje to się nie dowiem. Andżeliko czy zostaniesz moją dziewczyną ??- powiedział do mnie Bartek. Nie wiedziałam co mam zrobić. Zgodzić się ?? W sumie znamy się strasznie krótko. Ale jest przystojny, wysportowany, gra w piłkę. Nie wiem naprawdę co mam zrobić.
- Bartek ja...ja...nie wiem...naprawdę...nie wiem.- tylko tyle zdałam rade z sb wydukać.
- Andżelika.- powiedział Bartek.
- Nie wiem. Może.- powiedziałam i nie wiedziałam co powiedzieć dalej.
- Andżelika.- powtórzył moje imię.
- Dobrze. Ok. Zostanę twoją dziewczyną.- powiedziałam w końcu. Nie chciałam tego aż tak jak on. Jestem po nieudanym związku no ale cóż. Raz się żyje. Może Bartek jest tym kimś kogo mogę tak pokochać jak Marco. Ale Reus to już zamknięty rozdział. To przez niego nasz związek się zakończył. To on ze mną zerwał. Fakt może i z mojej winy ale to on mnie rzucił.
- Dziękuje.- powiedział Bartek i mnie pocałował. Szybki chłopaczyna. Wczoraj się poznaliśmy ,dzisiaj jesteśmy razem.
- Szybki jesteś.- powiedziałam gdy się ode mnie odkleił.
- No widzisz. I może nie popełnię tego samego błędu co Reus. Posłuchaj kochanie ja muszę już spadać.Widzimy się za dwie godziny. Za godzinę ty masz trening a ja za dwie to akurat się zobaczymy.- powiedział przytulił się do mnie i wyszedł.
Poszłam do salonu i włączyłam laptopa. Usiadłam na kanapie i włączyłam facebook'a.
Od razu wyświetliło mi się strasznie dużo wiadomości. Połowa dotyczyła mniej więcej mojego związku z Marco. Strasznie dużo pytań i strasznie dużo hejtów. Pojawił się nawet wpis Marco że już nie jest w związku. A pod tym post na ten temat.

"Już nie jestem w związku z Andżeliką. Zdradziła mnie i raczej do siebie nie wrócimy. Na razie również nie szukam dziewczyny. Sorki ale na razie nie będę się udzielał na ten temat. Dzięki za słowa pocieszenia na serio, ale nie hejtujcie Andżeliki. Zerwaliśmy ze sobą za porozumieniem obu stron. To nasza prywatna sprawa i proszę nas o to nie pytać. Pozdrawiam wszystkie fanki i fanów. MARCO REUS." 

Od razu zaczęły mi lecieć łzy. Miał racje zerwaliśmy za porozumieniem stron. I cieszę się że stanął w mojej obronie. Chodź nie powinien tego robić. I właśnie w tej chwili zadzwonił mi telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i ujrzałam zdjęcie Asi. Przyłożyłam telefon do ucha. 
- Tak? Słucham?- powiedziałam do telefonu. 
- Andżelika to ty ?- powiedziała ze zdziwieniem w głosie. 
- Tak to ja.- powiedziałam niepewnie. 
- Co się z tobą działo?? Gdzie ty w ogóle jesteś??- mówiła zdenerowana. 
- Zerwaliśmy ze sobą z Marco. A jestem w Barcelonie i nie zamierzam wracać do Dortmundu.- powiedziałam ostatecznie. 
- Andżelika chociaż to przemyśl.- powiedziała. 
- Ja już wszystko przemyślałam. Nie wrócę tam, zostaję tutaj. A teraz przepraszam cię bardzo ale śpieszę się , mam trening.- powiedziałam i się rozłączyłam. 
Nie miałam siły z nią rozmawiać. Nie dałam jej nawet dojść do słowa. Strasznie mi przykro ale na razie nie możemy się ze sobą kontaktować z mojego powodu. 

**********************************************************************************
& 2 lata później &  

Za pół godziny mecz Barcelona - Borussia Dortmund.Po raz pierwszy od dwóch lat spotkam się z Borussią. Nie sądziłam że tyle aż będę czekać aby zobaczyć swoich byłych przyjaciół. Ubrałam się w strój który znalazłam w szafie. Włożyłam koszulkę mego kochanego chłopaka. Tak jestem z Bartkiem już 2 lata. Nie sądziłam że tak dobrze nam pójdzie. I teraz wiem że dobrze zrobiłam przyjeżdżając do Barcelony. 
Usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam i zobaczyłam Kingę
- Siemka.- powiedziała i pocałowała mnie w policzek.
- Cześć.- powiedziałam i odwzajemniłam się tym samym.
- I co gotowa na wielki mecz ??- powiedziała z uśmiechem. WIELKI MECZ. Barcelona kontra Borussia Dortmund. Kto wygra  jest w finale Ligi Mistrzów. 2020. To niesamowite naprawdę.
- No jasne.- powiedziałam i wyszłam z domu.
C.D.N