niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 41

       No i wszystko tak jak tego chciałam. Marco za parę dni wychodzi ze szpitala. Zaczęliśmy wszystko od nowa. Na nowo się poznajemy, na nowo staramy się zbudować nas związek. Wszystko wyjaśniłam Bartkowi i między nami jest przyjaźń. I co chyba najistotniejsze. Za 5 dni, razem z Marco i z Borussią wracamy do Dortmundu. 2 lata nie widziałam tego miejsca i szczerze może się coś w nim zmieniło. Może.
       Wstałam, ubrałam się w zwykłą bluzkę, dżinsy  i wzięłam swoją ulubioną torebkę, wszystko w odcieni  niebieskiego. Zjadłam raz, dwa, trzy śniadanie i wsiadłam w samochód  aby pojechać po Marco. Który dzisiaj wychodził ze szpitala. Wsiadłam i już po 30 minutach byłam na miejscu. Pobiegłam o pokoju w którym znajdował się Reus. Weszłam i koło niego stał lekarz.
- Dzień Dobry.- powiedziałam grzecznie wchodząc.
- Cześć Kochanie.- powiedział Marco.
- Witam pani Andżeliko. - powiedział lekarz którego już w miare znałam.
- Coś się stało ??- powiedziałam grzecznie i podeszłam do lekarza.
- Chodzi o to że obiecywaliśmy że pan Reus wyjdzie dzisiaj ze szpitala, ale naszym zdaniem powinien jeszcze troszeczkę poczekać.- powiedział lekarz.
- A ile miało by to jeszcze potrwać ?- powiedziałam z grzecznością.
- Nie wiem dokładnie ale z tydzień.-powiedział lekarz i spojrzał na Marco.
- Panie doktorze możemy na chwilkę wyjść ??- powiedziałam z uśmiechem.
- Oczywiście.- powiedział i pierwszy wyszedł z sali.
- Poczekaj chwilkę.- powiedział Marco przed tym zanił zrobiłam krok w kierunku drzwi.
- Co się stało ?- powiedziałam.
- Przekonaj go abym wyszedł.- powiedział Marco wstał do mnie i mnie pocałował
- Zobaczymy co da się zrobić, a teraz masz laptopa i bądź grzeczny.- powiedziałam, pocałowałam go , dałam laptopa i wyszłam.
- Co się stało takiego że musicie go przetrzymać jeszcze tydzień ??- powiedziałam do lekarza.
- Bo chodzi o to że Marco jeszcze nie może wyjść ze szpitala, bo rany się jeszcze dobrze nie zagoiły i może się wdać zakażenie.A poza tym musi być jeszcze pod opieką psychologa.- powiedział lekarz.
- A tak naprawdę ??- powiedziałam do lekarza. Bo samym jego zachowaniu można było poznać że nie chodzi o to.
- Dobrze powiem pani prawdę.- powiedział lekarz.
- Bo chcemy aby pan Reus pokazał się dzieciom chorym na nowotwór czy białaczkę.I wie no pani o co chodzi, gdyby teraz pojechał to by tu już pewnie nie wrócił.-powiedział lekarz.
- Przecież wystarczyło się mnie o coś takiego spytać, przekonałabym go i jeszcze mogę ściągnąć Mario Gotze. A poza tym uważam że to genialny pomysł.- powiedziałam z uśmiechem.
- Cieszę się bardzo.To zrobimy tak. Pani zabierze pana Reus'a i w piątek tu wrócicie razem z panem Gotze dobrze ?? Macie państwo 4 dni.- powiedział lekarz z uśmiechem.  
- Dobrze, przekonam ich.- powiedziałam z uśmiechem i poszłam w kierunku sali gdzie leżał Marco.
Leżał na łóżku, widziałam już na początku, że cholernie ucieszy się z tej informacji.
- I co ??- wstał od razu i do mnie podszedł.
- Wracamy do domu.- powiedziałam a Marco od razu złapał mnie, podniósł i zaczął wirować jakbyśmy tańczyli.
- Ale razem z Mario macie przyjechać tu w piątek.- powiedziałam.
- Ale dlaczego?? I dlaczego z Mario??- powiedział Marco zdziwiony patrząc w moje brązowe oczy.
- Bo będziecie rozmawiać z dziećmi, zrobicie sobie z nimi zdjęcia i tak dalej. Zostałam o to po proszona.- powiedziałam z uśmiechem, a Marco od razu lekko, delikatnie a zarazem namiętnie zaczął pieścić moje wargi. Nie mogłam się od niego oderwać. Był taki szarmancki, a jednocześnie czuły i delikatny. Gdy mnie puścił szybko pobiegliśmy aby wypisać Marco ze szpitala. Poszło dosyć szybko. Wsiedliśmy do mojego samochodu i pojechaliśmy do domu. 
        A tak właściwie to mam nowy dom, w tamtym miałam ogromny wypadek. Kto mi go podpalił, ale to tylko szczegół. Szybko uzbierała się kasa aby kupić nowy. ;)
         Dojechaliśmy szybko, wstawiłam samochód do garażu, a Marco poszedł podziwiać mój dom.
Zastałam go w kuchni, siedział i czekał na mnie.
- I co myślisz ??- powiedziałam z uśmiechem, odkładając kluczyki i torebkę na stół.
- Nieźle tu się urządziłaś.- powiedział z uśmiechem łapiąc mnie za rękę.
- Wiem, ale no wiesz, bez was to tu tak jakoś pusto.- powiedziałam i usiadłam na przeciwko niego na stole.
- Wracamy razem do Dortmundu , i już nigdy nie będzie pusto tak samo w życiu jak i w moim w sercu bo ty tam jesteś.- powiedział całując moją rękę.
- Nie wierze w to wszystko.- powiedziałam i podniosłam kolana a potem położyłam na nich swoją głowę.
- A w co dokładnie nie wierzysz ??- powiedział Marco patrząc w moje oczy.
- W to wszystko. W to że znowu jesteśmy razem, w to że o mało nie zginąłeś , w to że wracamy razem do Dortmundu.Marco to wszystko jest jak bajka. - powiedziałam z uśmiechem, patrząc na jego piękną twarz.
- Kochanie ta bajka jest bardzo realna. Nie martw się, już zawsze będziemy razem. Wierze w to wszystko. W twoją miłość do mnie i tak alej. Nie pozwolę aby ktokolwiek stanął na drodze naszej miłości. Jest dla mnie wszystkich. Powietrzem którym oddycham , wiatrem który czuje wychodząc na zewnątrz. Wodą bez której bym umarł. Wszystkim.- powiedział, chwycił moją twarz w swoje dłonie. Najpierw delikatnie a potem z namiętnością pieścił moje wargi.
C.D.N

Jakiś mizerny ten rozdział, szczerze powiedziawszy. Jeszcze muszę tu namieszać żeby się bardziej interesująco zrobiło C'nie ??
POZDRAWIAM WSZYSTKICH CZYTACZY <3
3 kom. = NASTĘPNY ROZDZIAŁ ;)

3 komentarze:

  1. Zawalosty juz myslalam ze nie beda razem a tu prosze .
    Czekam na nstepny . Zycze dobrej weny .:***********

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział bardzo mi się spodobał ;) Czekam na nexty! ^^

    Pzdr :3
    + zapraszam do mnie; http://moje-marzenie-na-emirates-stadium.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział. :D Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń