sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 40

Obudziłam się przy Marco, miał otwarte oczy i się we mnie wpatrywał. Trzymał mnie za rękę.
- O obudziłeś się już. Długo spałam ??- powiedziałam ocierając oczy.
- Wystarczająco długo abym się na cb napatrzył i zastanowił. Co ty tu robisz ??- powiedział Marco.
- Ann cię znalazła, od razu potem została wezwana karetka, pojechałam, przebrałam się i od godziny 22 wczoraj jestem tutaj. - powiedziałam a Marco patrzył na mnie jak na ducha.
- I po co tu teraz siedzisz ?? - powiedział bez uczuć na twarzy.
- A co nie mogę ??- powiedziałam i spojrzałam na niego z zaskoczeniem.
- Możesz tylko tyle że powinnaś się zająć swoim chłoptasiem.- powiedział z ironią.
- Co ty masz do niego??- powiedziałam.
- Nic. Idź do niego. Przecież twoje serce wie czego chce.- powiedział i spojrzał w okno.
- Dobrze. Masz racje wie czego chce. Cześć Marco.- powiedziałam i wybiegłam z sali. Nie chciałam tak oschłego powitania. Wiedziałam że Marco ma do mnie żal ale nie przesadzajmy. Kocham go ale on chyba o tym nie wie. Traktujemy się tak samo, on mnie jak i ja jego. Fakt flirtował z inną ale co to oznacza, może to ona z nim flirtowała a on tylko słuchał. Moje myśli błądzą po całym moim ciele. Nie mam serca go zostawić, albo raczej serce nie pozwala mi ani od niego odejść ani o nim zapomnieć. Jest on dla mnie całym życiem wiem to, ale znowu tak perfidnie go zostawiłam. Wyszłam na dwór musiałam odetchnąć. Wszystko przemyślałam od nowa na spokojnie, po chwilach braku a po chwilach dobrego myślenia. W końcu wymyśliłam pomysł genialny. Wbiegłam z powrotem na górę, przed salę w której znajdował się Reus na szczęście był sam w sali. Spojrzałam w lustro, Marco spał. Weszłam po ciuchu do sali bez chwili zmyślenia.
Podeszłam do niego, usiadłam i patrzyłam na niego.
Wyjęłam jego telefon z szuflady, ustawiłam na szafce aby wskazywał na mnie. Uśmiechnęłam się i zaczęłam śpiewać jego ukochaną piosenkę.

Reach to the sky from the bottom
Living up the dreams that have all came true
Now I'm trying to reach to the stars from the heavens
Never giving up like they thought I do

Though still
I'm trying reach to the sky from the bottom
Living up the dreams that have all came true
Now I'm trying to reach to the stars from the heavens
Never giving up like they thought I do
This is all I know
All I know, all I know, all I know
This is all I know
All I know, all I know, all I know
This is all I know
All I know, all I know, all I know
This is all I know

Reach to the sky from the bottom
Living up the dreams that have all came true
Now I'm trying to reach to the stars from the heavens
Never giving up like they thought I do

Still, still
I'm trying reach to the sky from the bottom
Living up the dreams that have all came true
Now I'm trying to reach to the stars from the heavens
Never giving up like they thought I do
This is all I know

This is all I know
I'll never stop till I reach the goal
This is all I know
And I know that I need it
Oh, This is all I know
Never giving up like they thought I do

Reach to the sky from the bottom
Living up the dreams that have all came true
Now I'm trying to reach to the stars from the heavens
Never giving up like they thought I do

Still, still
I'm trying reach to the sky from the bottom
Living up the dreams that have all came true
Now I'm trying to reach to the stars from the heavens
Never giving up like they thought I do
This is all I know
Know, know, know, know, know...

Oooh
I won't stop until I make it
Every step I try to pay my way
Gotta strive and take your chances
Only I can make my answers
I won't let my moment fade away

Reach to the sky from the bottom
Living up the dreams that have all came true
Now I'm trying to reach to the stars from the heavens
Never giving up like they thought I do

Still, still
I'm trying reach to the sky from the bottom
Living up the dreams that have all came true
Now I'm trying to reach to the stars from the heavens
Never giving up like they thought I do
This is all I know

Oooh, this is all I know
I'll never stop till I reach the goal
This is all I know
And I know that I need it
Oh, This is all I know
Never giving up like they thought I do

This is all I know!

Stanęłam w oknie i patrzyłam jak się przesuwają chmury. Nigdy w życiu nie byłam tak pewna w swoich uczuć do nikogo. Marco znaczy dla mnie więcej niż się domyśla.
- Co ty tu robisz??- usłyszałam głos Reusa.
- Podziwiam chmury. A ty co tu robisz ??- powiedziałam zadając to samo pytanie.
- Leże i się zastanawiam nad sobą.- powiedział Marco.
- I co wymyśliłeś??- powiedziałam i spojrzałam na niego.
- Szczerze to nic mi z tego nie wyszło.- powiedział i spojrzał centralnie w moje oczy.
- To tak samo jak ja. Myślałam że jak oczyszczę myśli to coś z tego będzie, ale mam pustkę w głowie. - powiedziałam i jeszcze raz spojrzałam na niebo w Barcelonie. Nigdy odkąd tu jestem nie było tu tylu chmur co dzisiaj.
- Czemu nie idziesz do Bartka??- powiedział Marco dziwnym zaskakującym tonem tak jakby zawiedzionym.
- A powiedź mi po co mam do niego iść ??- zadałam mu pytanie które było widać że go zaskoczyło.
- Nie wiem. Przecież jesteście razem.- powiedział Reus.
- A kto ci to powiedział ??- spytałam i to pytanie trafiło w same set no.
- Myślałem że jesteście razem.- powiedział Marco i spojrzał na mnie.
- Ty lepiej tak nie myśl bo ci się coś przegrzeje. Marco a nie łatwiej jest się mnie zapytać z kim jestem a z kim bym chciała być?? - powiedziałam.
- Może i łatwiej. Ale mogłem wyjść z twojej strony jak na debila. - powiedział.
- Nigdy w życiu nie pomyślałam o tobie jak o debilu aż do tej pory.- powiedziałam z uśmiechem.
- Dlaczego aż do tej pory??- zapytał z zaciekawianiem.
- A który normalny koleś tnie się tylko dlatego że na myśl przyszła mu jakieś głupie zdanie?- zapytałam tym razem ja z zaciekawieniem.
- Nie wiem. Może debil jakim ja jestem.- powiedział Marco na co ja się do niego uśmiechnełam.
- Nie jesteś debilem. Jesteś tylko szaleńczo zakochany w dziewczynie która na ciebie nie zasługuje.- powiedziałam na co ten spojrzał na mnie jak na ducha.
- Skąd wiesz że na mnie nie zasługuje ??- zapytał ze szczerością w głosie.
- A zasługuje?? - powiedziałam.
- Moim zdaniem tak. Ale jej zdanie się bardziej liczy niż moje.- powiedział i wstał. Oparł się o ścianę i się na mnie patrzył.
- Nie mów jak jakiś pisarz czy poeta. To my sami sobie piszemy scenariusz. A ze mną twoja sztuka nie wyjdzie.- powiedziałam.
- Czemu tak mówisz??- powiedział Marco.
- Bo to prawda. Marco twoja sztuka może zabłysnąć na całym świecie, ale musisz znaleźć sobie inną gwiazdę ja na to nie zasługuje i nie spisze się w tej roli tak jak oczekujesz.- powiedziałam i spojrzałam w niebo.
- A skąd wiesz czego ja od ciebie oczekuje??- powiedział Reus patrząc na mnie jak na obraz w galerii sztuki.
- A czego oczekujesz??- odpowiedziałam mu pytaniem na pytanie.
- Może odrobinki zrozumienia, współczucia, miłości i wierności. To chyba wystarczy aby ta sztuka została pokazana światu. Andżelika ta sztuka bez ciebie straci na wartości , z resztą sam pisze swój scenariusz i dobrze wiem co jest mi do niego potrzebne aby zrobić z tego sztukę wartą Oscara.- powiedział.
- Naprawdę tak myślisz??- spytałam , zeszłam ze szpitalnego parapetu i do niego podeszłam.
- A jak bym miał myśleć inaczej co ??- powiedział.
- Nie wiem. Myślałam że nie dasz mi tej ostatniej jedynej już szansy na naprawienie tego wszystkiego.- powiedziałam.
- Czyli jeszcze nie wiesz o mnie wszystkiego. - powiedział Marco z uśmiechem.
- No nie wiem wszystkiego.- powiedziałam.
- Zacznijmy od nowa.- powiedział Reus.
- Dobrze jak chcesz. Z resztą ja też tego chce.- powiedziałam.
- Jestem Marco. Marco Reus. A ty ??- powiedział i wystawił rękę.
- Andżelika. Andżelika Dąbrowska. Bardzo mi miło pana poznać.- powiedziałam i uścisnęłam jego rękę.
C.D.N

czwartek, 28 listopada 2013

Rozdział 39

          Pobiegłam za nią. Wbiegła przez drzwi do sypialni a potem o łazienki.
W łazience leżał Marco z ranami na rękach, wyglądało to tak jak by się pociął. Obok leżał nóż kuchenny, dosyć duży, i cholernie ostry.
- Niech ktoś do cholery zadzwoni po karetkę.- krzyknęłam do zebranych za nami ludźmi.
Szybko ktoś wyciągnął telefon i zadzwonił. Cały czas klęczałam przy Marco wcale się nie bałam że ubrudzę krwią tak kosztowną sukienkę. Było słychać że Marco oddycha. Położyłam sobie jego głowę na kolanach. I patrzyłam na piękne rysy jego twarzy. Od razu łzy mi zaczęły lecieć. Usłyszałam dźwięk karetki. Od razu szybko, pojawiło się 6 lekarzy karetki pogotowia. Zabandażowali mu ręce aby się nie wykrwawił za bardzo. Jeden z lekarzy poprosił abym od niego odeszła, spojrzałam na niego i od razu wiedział o co mi chodzi. W myślach miałam tylko jedno. Że mogę stracić Marco na zawsze, jeśli on odejdzie to i ja. Ale jeszcze jedna myśl chodziła mi po głowie. Dlaczego on to zrobił ?? Co takiego się stało że Marco pociął sobie ręce?? Od razu wiedziałam o co chodziło. Przecież to jasne że chodziło o mnie. Spędziliśmy ten wieczór, cudowny wieczór we dwoje, na murawie Camp Nou, potem ja go zobaczyłam jak jakaś dziewczyna z nim flirtowała i ostatecznie to ja zadałam cios, wyznając Bartkowi miłość i pocałowaniem go, tak namiętnym że nigdy czegoś takiego nie czułam.Zabandażowali Marco i musieli go zabrać do szpitala. Musiałam go opuścić na chwilę ale opuścić Gdy Marco był już w drodze do szpitala, ja byłam w drodze do domu. Musiałam się jak najszybciej przebrać i pojechać tam do niego. Wbiegłam do domu, zrzuciłam z nóg szpilki, torebkę rzuciłam na bok i pobiegłam do sypiali aby znaleźć jakieś normalne ciuchy. Wzięłam ubrałam ciuchy codzienne. Wzięłam byle jaką torebkę, spakowałam dokumenty, portfel w którym miałam zdjęcie Reusa.
         Szybko znalazłam się w szpitalu, już byli tam wszyscy moi przyjaciele. Mario, Robert, Roman, Marcel, Łukasz, Kuba, Monika, Asia, Karolina, Katrina i Emila były już w szpitalu. Podeszłam do nich.
- I co z nim ??- powiedziałam podchodząc do nich.
- Lekarze mówią że miał strasznie dużo szczęścia, jeszcze kawałeczek a przeciął by sobie żyłę. Na szczęścia, to nic poważnego, ale jest w śpiączce i musiał mieć zszyte rany. Będzie musiał trochę poczekać aż z powrotem wejdzie na boisko.- powiedział Kuba przytulając mnie.
- Wiecie może dlaczego to zrobił ??- powiedziała Karolina, podchodząc i również mnie przytulając.
Wszyscy spojrzeli się na mnie. Natychmiast się odwróciłam w stronę szyby, łza poleciała mi po policzku. Tak strasznie chciałabym go teraz trzymać za rękę, przytulać się do jego pięknego torsu. A przeze mnie jesteśmy wszyscy w szpitalu. Nagle zobaczyłam lekarza wychodzącego z jego sali. Od razu do niego podbiegłam.
- Przepraszam panie doktorze. Co z Marco ??- powiedziałam.
- A pani kim jest jeśli można widzieć.- powiedział do mnie z uśmiechem.
- Andżelika Dąbrowska.- powiedziałam.
- A kim pani dla niego jest ??- powiedział lekarz wskazując na Marco.
- Narzeczoną.- powiedziałam. Musiałam skłamać, inaczej by mi o niczym powiedział.
- Dobrze. A więc pan Reus jest w najgorszym stanie, musieliśmy mu zaszyć rany. Jeszcze około dwóch godzin będzie w śpiączce.- powiedział lekarz z uśmiechem.
-A czy mogłabym do niego wejść ???- powiedziałam do lekarza ze słodkimi oczami.
- Może pani.- powiedział i odszedł. Spojrzałam się do tyłu i nikogo już nie było. Moi przyjaciele rozpłynęli się jak mgła. Uchyliłam lekko drzwi, Marco spał. Bałam się tam wejść, ale serce tak samo jak i rozum kazały mi tam wejść. Weszłam ze strachem ale weszłam. Usiadłam koło mego ukochanego. Tak właśnie ukochanego, dzięki temu wypadkowi już wiem z kim chce być na zawsze. Wcześniej też wiedziałam ale nie byłam tego pewna. Usiadłam na krześle, złapałam go za rękę i zaczęłam nucić piosenkę.

Na to, że potrafimy razem być,
ani złotówki do dziś nie postawił nikt,
a tak naprawdę tylko Ty i ja,
słyszymy siebie, wiemy co nam w duszy gra.

Trudno jest złapać wiatr,
brać na żarty ten szalony świat,
trudno jest, przecież wiem,
wierzyć w bajki, jeszcze w życie wplatać je.

To już siódmy las, siedem rwących rzek,
za tym wszystkim już, bajka zacznie się,
napiszemy ją, dla kolejnych par,
jako dowód na nieśmiertelny czar.

Zawsze bądź taki sam,
chociaż wszystko płynie wokół nas,
zawsze bądź, trzymaj ster,
i nie pozwól by skończyło się.

To się nie może udać powie ktoś,
jeżeli nam nie wyjdzie, trudno taki los,
a póki co te siedem lasów, rzek,
i gór wysokich, wiem że zdobędziemy je.


Trudno jest złapać wiatr,
brać na żarty ten szalony świat,
trudno jest, przecież wiem,
wierzyć w bajki, jeszcze w życie wplatać je.

To już siódmy las, siedem rwących rzek,
za tym wszystkim już, bajka zacznie się,
napiszemy ją, dla kolejnych par,
jako dowód na nieśmiertelny czar.

Zawsze bądź taki sam,
chociaż wszystko płynie wokół nas,
zawsze bądź, trzymaj ster,
i nie pozwól by skończyło się.

Taki sam
chociaż wszystko płynie wokół nas,
zawsze bądź, trzymaj ster,
i nie pozwól by skończyło się.

I zamknęłam oczy.
C.D.N
*********************************************************************************
Przepraszam że taki krótki nie mam weny przepraszam. Postaram się aby następny był jak najszybciej.
POZDRAWIAM :*
5 komentarzy = następny  <3

środa, 27 listopada 2013

Rozdział 38

Gotowe, ładnie ubrane, wsiadłyśmy w samochód i pojechałyśmy w stronę domu Messiego i Antonelli. Znałam tę drogę już na pamięć. Prawie codziennie tam byłam. Czułam się tam tak jak u siebie w domu. Antonella to moja dobra przyjaciółka, a Leo i Thiago już przyzwyczaili się do mojej obecności. Powiem szczerze że nie sądziłam że tak to się potoczy, jedna rozmowa, jedno wyznanie i już prawie wszystko się poukładało. Bałam się jednego że dla Bartka będę już nikim.
Dojechałyśmy na miejsce. Już była większość. Bałam się, strasznie. Wszystkie panie były ubrane w suknie a chłopacy w garnitury. ciekawe z jakiej okazji ten bankiet? Wyszłam jako ostatnia z samochodu. Szczerze czułam się jak księżniczka z bajki. Niebieska sukienka, srebrne buty, ślicznie upięte włosy. Czego dziewczyną bardziej potrzebnego o szczęścia? Fakt jako sportowiec, albo lepiej jako piłkarka czuję się w dresie, z korkami, mokra, brudna i wcale się tym nie przejmuje. Ale każdy czasami potrzebuje jakiejkolwiek odmiany. Raz na jakiś czas można się poczuć jak prawdziwa kobieta, warta tyle samo co rzeczy które ma na sobie. Grzecznie podeszłam do dziewczyn i razem weszłyśmy do przepięknego domu. Od razu zaczęłam szukać Marco ale jego jeszcze nie było. Spojrzałam na towarzyszy imprezy, i powiem szczerze że czułam się inaczej. Dziewczyny ubrane w drogie i kosztowne sukienki, faceci w garniturach, smokingach i nie tylko. Tak bardziej jak bal. Catering stał już i obsługiwał gości. Ogromna scena. Messi naprawdę się postarał. Podeszłam do Moniki.
- Mam do ciebie ogromną prośbę.- powiedziałam z uśmiechem do przyjaciółki.
- O co chodzi ??- powiedziała z uśmiechem i odłożyła kieliszek z winem.
- Zaśpiewasz ze mną piosenkę dla Marco??- powiedziałam a ona zdziwiona na mnie popatrzyła.
- Dla Marco??Jest coś o czym nie wiem??- powiedziała z uśmiechem ale nadal zszokowana.
- Nie wiem dlaczego ale ja go nadal kocham.- powiedziałam do niej i spojrzałam w niebo.
- No to chyba mamy malutki problem.-powiedziała i wskazała za mnie.Obróciłam się i zobaczyłam jakąś dziewczynę flirtującą z Reus'em. Jemu wcale to nie przeszkadzało. Poczułam jak łza spływa mi po policzku. I znowu tym razem to nie ja to on zawinił. Pobiegłam jak najszybciej do domu Messiego. Pobiegłam do łazienki będącej na górze. Tam nikogo nie powinno być. Zobaczyłam w lustrze, dziewczynę, samą, załamaną, bezradną, nie umiejącą poradzić sobie w życiu. Starałam się tak długo aby wszystko wróciło do normy, jeden wieczór, jedna iskiereczka nadziei i cały płomień zgasł jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nagle do łazienki wbiegła Karolina z Asią. We dwie bez słów mnie przytuliły. Tak jakby wiedziały co się dzieje w mojej głowie.
- Już dobrze maleńka, zaraz mu pokarzemy. Zobaczysz.- powiedziała Karolina, i pocałowała mnie w policzek. Asia stanęła, wzięła kawałek papieru i otarła mi oczy.
- Nie ja nie chce mu nic pokazywać. Za dużo będzie mnie to kosztować.- powiedziałam i otarłam sobie oczy.
- Nie, nie ja mam lepszy pomysł.- powiedziała Asia z uśmiechem.- Ogarnij się tu. A ja zaraz kogoś tu sprowadzę.- dodała i wyszła. Zostałam sama z Karoliną. Po jakiś 3 minutach wróciła z Antonellą i Moniką.
- Coś ty wymyśliła ??- powiedziałam.
- Zrobimy tak. Ty zaśpiewasz z Moniką piosenkę i na końcu tej piosenki, zejdziesz ze sceny i pocałujesz Bartka. Marco zrobi się cholernie zazdrosny i zobaczy że nie można z Tobą i nami zadzierać.- powiedziała i wręczyła mi tekst piosenki. Oczywiście po angielsku aby dotarła do wszystkich gości. Usiadłam i zaczęłam sobie przypominać razem z Moniką tekst. Po jakiejś godzince byłam gotowa. Nie była to trudna piosenka gdyż ją znałam bardzo dobrze.
- Panie i Panowie. Przed państwem dwie naprawdę zdolne, rozpalające energią dziewczyny. Monika i Andżelika. Wielkie brawa dla nich.- powiedziała Monika. Na co usłyszeliśmy gromkie brawa. Weszłam na scenę. Szczerze byłam zdumiona ilością osób na imprezie. Przekraczała ona ponad 1000 osób. Rodzina Messiego ma strasznie wielki ogródek. Byłam przestraszona ale i jednocześnie zdeterminowana. Stanęłam przed mikrofonem ubrana w czarno niebieską sukienkę podkreślającą moje nogi i biust. Zaczęła lecieć muzyka a ja zaczęłam szukać Bartka. Znalazłam, stał wśród chłopaków z Barcelony. Rozmawiał, śmiał się.
- Bartek. To piosenka dla ciebie.- powiedziałam a ten odwrócił się w moją stronę. Zaczęła lecieć muzyka.

Plug in the mic, open the curtains                              
Turn on the lights, I'm through rehearsing                   
The feeling ignites, I'm in control                               
The crowds in the palm of my hands                     
All my fans stand, what is the truth?                           
What's an illusion?                                                     
 You're searching for proof                                         
But are you certain?                                               
Whatever you see is what you get                            
If words paint a picture then                                      
I betcha I can getcha yet                                           

I'll make you believe in me                                         
I can be what you want me to be                               
Tonight is the night                                                          
Where I make you see                                              
That I can be anything                                             
Anything, anything                                                     

I'll make you believe in me                                      
I can be what you want me to be                             
Tonight is the night                                                   
Where I make you see                                            
That I can be anything                                            
That I can be anything                                             


I got nothing to lose, I've been exposed                  
I'm paying my dues, playing the role                       
I'm breaking the rules, flowing the flow                   
I've got the whole world nodding "yes"                  
Like some bobble heads                                         

I'll break a sweat, if you wanna
Confess all your sins, you know you got 'em
The rooms in a spin, the fever's pitched
I swear there's no doubt I'm legit
I'm no counterfeit

I'll make you believe in me
I can be what you want me to be
Tonight is the night
Where I make you see
That I can be anything
Anything, anything

I'll make you believe in me
I can be what you want me to be
Tonight is the night
Where I make you see
That I can be anything
Anything, anything

I'm not shy, boy
I can be what you want
Your bright shiny toy
You just have to respond
The clock never stops
But baby, it's time
There's no doubt in my mind
That I can make you believe

I can be what you want me to be
Tonight is the night
Where I make you see
That I can be anything
Anything, anything
I'll make you believe in me
I can be what you want me to be
Tonight is the night
Where I make you see
That I can be anything
Anything, anything

I'll make you believe in me
I can be what you want me to be
Tonight is the night
Where I make you see
That I can be anything
Anything, anything

I'll make you believe in me
I can be what you want me to be
Tonight is the night
Where I make you see
That I can be anything
Anything, anything
You want from me

TŁ. POLSKIE
 Podłącz mikrofon, rozsuń kurtynę
Włącz światła, skończyłam próby
To poczucie mnie rozpala, kontroluję się
Tłumy w moich dłoniach
Wszyscy moi fani stoją, Co jest prawdą?
A co iluzją?
Szukasz dowodu
Ale czy jesteś pewien?
Gdzie spojrzysz, wszystko jest twoje
Jeśli słowa mogą narysować obraz
Mój będzie lepszy niż twój

Musisz mi uwierzyć
Mogę być tym, kim chcesz żebym była
Dzisiaj jest ta noc
Kiedy dzięki mnie zobaczysz
Że mogę być wszytskim,
Wszystkim, wszystkim

Musisz mi uwierzyć
Mogę być tym, kim chcesz żebym była
Dzisiaj jest ta noc
Kiedy dzięki mnie zobaczysz
Że mogę być wszystkim
Wszystkim, wszystkim

Nie mam nic do stracenia, jestem narażona
Spłacam swoje długi, gram swoją rolę
Łamię wszystkie reguły, jak płynący strumień
Mam cały świat potakujący "tak"!
Podobnie jak niektóre "pomponowe" głowy

Pocę się, a jeśli chcesz
Wyznać mi wszystkie swoje grzech, wiesz, że je masz
Pokoje wirują, toniemy w gorącu
Przysięgam, nie mam wątpliwości, jestem czysta
Nie jestem podróbką

Musisz mi uwierzyć
Mogę być tym, kim chcesz żebym była
Dzisiaj jest ta noc
Kiedy dzięki mnie zobaczysz
Że mogę być wszystkim
Wszystkim, wszystkim

Musisz mi uwierzyć
Mogę być tym, kim chcesz żebym była
Dzisiaj jest ta noc
Kiedy dzięki mnie zobaczysz
Że mogę być wszystkim
Wszystkim, wszystkim

Nie jestem nieśmiała, chłopaczku
Mogę być tym, kim chcesz
Twoją błyszczącą, jasną zabawką
Musisz tylko zareagować
Zegar nigdy nie stanie
Lecz kochanie, to jest czas
Nie ma wątpliwości w moich myślach
Mogę sprawić, że uwierzysz

Mogę być tym, kim chcesz żebym była
Dzisiaj jest ta noc
Kiedy dzięki mnie zobaczysz
Że mogę być wszystkim
Wszystkim, wszystkim
Musisz mi uwierzyć
Mogę być tym, kim chcesz żebym była
Dzisiaj jest ta noc
Kiedy dzięki mnie zobaczysz
Że mogę być wszystkim
Wszystkim, wszystkim

Musisz mi uwierzyć
Mogę być tym, kim chcesz żebym była
Dzisiaj jest ta noc
Kiedy dzięki mnie zobaczysz
Że mogę być wszystkim
Wszystkim, wszystkim


Przed ostatnią zwrotką zeszłam ze sceny, podeszłam do niego i przy nim zaśpiewałam.
 Musisz mi uwierzyć
Mogę być tym, kim chcesz żebym była
Dzisiaj jest ta noc
Kiedy dzięki mnie zobaczysz
Że mogę być wszystkim
Wszystkim, wszystkim
Czego chcesz ode mnie

I pocałowałam go. Namiętnie z uczuciem go pocałowałam. Nie czułam się tak jeszcze, czy przy nim czy przy Marco. To był pierwszy pocałunek który tak namiętnie, sama z siebie , ze swoim sercem wykonałam. Całowałam się już nie raz, ale takiego głębokiego uczucia jeszcze nigdy nie poczułam. Fakt może jest on z osobą którą na pewno zawiodłam tak po chamsku go zdradziłam, ale już wiem że to dzięki nie mu wszystko zaczęło się układać. Myślałam że Marco jest kimś dla mnie najważniejszym ale tu jest niespodzianka. Gdy już odkleiłam się od Bartka, spojrzałam mu w oczy, przytuliłam się do niego i wyszeptałam mu do ucha "PRZEPRASZAM". Głębokie, trwałe i szczere Przepraszam. Nigdy jeszcze nie czułam się do kogoś przywiązana tak jak do niego. Wracając na scenę spojrzałam na Reusa, stojącego i wpatrującego się we mnie. Wyglądał jakby był zdziwiony, wściekły a co najgorsze zawiedziony, załamany, przybity.
Podeszłam do mikrofonu i uśmiechnęłam się w kierunku publiczności.
- A oto piosenka opisująca moje życie dotychczas. - powiedziałam i usłyszałam melodię.

Every night in my dreams
I see you, I feel you,
That is how I know you go on...
Far, across the distance
And spaces between us
You have come to show you go on...

Near, far, wherever you are,
I believe that the heart does go on.
Once more you open the door
And you're here, in my heart and
My heart will go on and on...

Love can touch us one time
And last for a lifetime
And never let go till we're gone...
Love was when I loved you,
One true time I hold to,
In my life we'll always go on...

Near, far, wherever you are
I believe that the heart does go on
Once more you open the door
And you're here in my heart and
My heart will go on and on...

You're here, there's nothing I fear
And I know that my heart will go on.
We'll stay forever this way;
You are safe in my heart and
My heart will go on and on...

Gdy skończyłam byłam zdumiona. Po policzku Reusa spłynęła łza. Tak jakby kochał mnie nadal. Nie wiedziałam co mam zrobić to postanowiłam zaśpiewać jeszcze jedną piosenkę.
- Ostatnią piosenkę dedykuje moim przyjaciołom. Tak i z Dortmundu jak i z Barcelony. Kocham was, bez was moje życie było by niczym. Mam nadzieję że się wam spodoba.- powiedziałam i zaczęłam śpiewać.

 Do you remember when I said I’d always be there
Ever since we were ten, baby
When we were out on the playground playing pretend
I didn’t know it back then

Now I realize you were the only one
It’s never too late to show it
Grow old together, have feelings we had before
Back when we were so innocent

I pray for all your love
Girl our love is so unreal
I just wanna reach and touch you,
squeeze you,
somebody pinch me
(I must be dreaming)
This is something like a movie
And I don’t know how it ends girl
But I fell in love with my best friend

I think I’m in love (I think I’m in love)
I think I’m in love (I think I’m in love)
I think I’m in love (I think I’m in love)
I fell in love with my best friend
I think I’m in love (I think I’m in love)
I think I’m in love (I think I’m in love)
I think I’m in love (I think I’m in love)
I fell in love with my best friend

Through all the dudes that came by
And all the nights that you’d cry
Girl, I was there right by your side
How could I tell you I loved you
When you were so happy with some other guy

Now I realize you were the only one
It’s never too late to show it
Grow old together, have feelings we had before
When we were so innocent

I pray for all your love
Girl our love is so unreal
I just wanna reach and touch you,
squeeze you,
somebody pinch me
(I must be dreaming)
This is something like a movie
And I don’t know how it ends girl
But I fell in love with my best friend

I know it sounds crazy
That you’d be my baby
Girl, you mean that much to me
And nothing compares when
We’re lighter than air and
We don’t wanna come back down

And I don’t wanna ruin what we have
Love is so unpredictable
But it’s the risk that I’m taking, hoping, praying
You’d fall in love with your best friend

I pray for all your love
Girl our love is so unreal
I just wanna reach and touch you,
squeeze you,
somebody pinch me
(I must be dreaming)
This is something like a movie
And I don’t know how it ends girl
But I fell in love with my best friend

I pray for all your love
Girl our love is so unreal
I just wanna reach and touch you
, squeeze you,
somebody pinch me
(I must be dreaming)
This is something like a movie
And I don’t know how it ends girl
But I fell in love with my best friend

I fell in love with my best friend

I remember when I said I’d always be there
Ever since we were ten, baby


 Po tej piosence zaczęły mi lecieć łzy. Zeszłam ze sceny a dostałam olbrzymiego przytulasa od przyjaciół. Spojrzałam na Marco, był zrezygnowany. Poszłam do stolika gdzie siedział Bartek. Posiedziałam poprzytulałam się o niego. Czułam się jak przy słońcu. Był bardzo gorący. Siedziałam i patrzyłam na gwiazdy, gdy nagle z domu wybiegła Antonella i zaczęła krzyczeć. Podbiegłam do niej szybko.
- Co się stało??- złapałam ją za ramiona aby się uspokoiła.
- On zemdlał.- powiedziała.
- Kto?? Ann kto ??- powiedziała.
- On. Leży tam , nie reaguję.- powiedziała i wbiegła na górę.
Pobiegłam za nią. Wbiegła przez drzwi do sypialni a potem o łazienki.
W łazience leżał ....................
C.D.N

*******************************************************************************
Przepraszam że tak długo czekaliście. I teraz akurat dodałam wam takie coś. Nie wiem kiedy się ukaże następny. POZDRAWIAM WSZYSTKICH CZYTAJĄCYCH.
3 kom.= NASTĘPNY ROZDZIAŁ :)
KOMENTUJESZ- MOTYWUJESZ <3 

czwartek, 14 listopada 2013

Rozdział 37

& Oczami Marco &

Mecz trwa i trwa, do końca nie zostało wiele czasu. Nie spodziewałem się takiego obrotu spraw. Moja miłość gra przeciwko mnie, i jest bliska strzelić nam gola. Boję się do niej podejść, albo ja jej coś zrobię albo ona mi.Nie chce aby cierpiała a poza tym ja też nie chce cierpieć. Oboje jesteśmy wstanie zrobić sobie krzywdę. A ja tego naprawdę nie chce.
Do końca meczu zostało 15 minut. Andżelika dostała piłkę w idealnym miejscu, kilka kiwek, zwód i strzeliła. Piłka leciała z ogromną siłą jak i rotacją. Ale po chwili usłyszałem pisk tysiąca ludzi, piłka w bramce, i sędzia wskazujący środek boiska. Udało jej się pokonać Romana. Nie sądziłem że będzie wstanie zrobić coś takiego. Spojrzałem na nią wcale nie była zadowolona z tego gola. Patrzyła się na bramkę. Nie uśmiechała się nic. Tak jakby nic do niej nie docierało. Szczerze powiedziawszy nie miałem siły już grać. Moja ukochana dobiła mnie. Raz, jeden jedyny raz nie byłem w stanie grać dalej. Stałem i się patrzyłem. Wiedziałem że już nie odmienię losów tego spotkania. Jest tak cholernie przykro. Zauważyłem że Andżelika na mnie patrzy. Uroniłem łzę. Zaczęliśmy ale zaraz potem usłyszałem gwizdek kończący ten mecz. Załamany i zrezygnowany poszedłem jako pierwszy do szatni.
 Ubrałem się w swoje normalne ciuchy. Normalne ciuchy to nie garnitur ale nie miałem wyjścia i musiałem to włożyć. Wychodząc przed stadion zaczepił mnie paparazzi.
- Panie Reus. Możemy zadać panu kilka pytań??- powiedział. Strasznie dużo ludzi było przed stadionem. Masa kibiców nie tylko Barcelony ale również Borussii. Cała banda reporterów, fotografów, kamerzystów podbiegła do mnie i mnie otoczyła.
-Skoro trzeba.- powiedziałem i poprawiłem torbę.
- A więc. Jak się pan czuje po przegranym meczu??- powiedział do mnie.
- Przyznam że Barcelona dzisiaj była ewidentnie lepsza od nas. Chodź my w sumie też nie byliśmy tacy najgorsi- powiedziałem i nagle usłyszałem pisk jakiś ludzi. Odwróciłem się i zobaczyłem Andżelikę idącą razem z Bartkiem.
- Pani Andżeliko. Pani Andżeliko.- krzyknął do Andżeliki a ta się odwróciła. - Może pani z nami porozmawiać ??- powiedział dziennikarz.
- Oczywiście. Z wielką przyjemnością.- powiedziała i podeszła zostawiając Bartka samego. Ten się na mnie spojrzał a po kilku sekundach udał się w stronę auta.
- Nie przeszkadza pani że pan Reus tu jest??- powiedział a ja się na nią spojrzałem.
- Nie skąd. Dlaczego miało by mi to przeszkadzać ??- powiedziała i spojrzała na mnie. W jej oczach zobaczyłem tęsknotę, chyba tęsknotę.
- Dobrze. Co pani sądzi o dzisiejszym meczu??- powiedział do niej dziennikarz.
- Moim zdaniem. Mecz był bardzo, ale to naprawdę bardzo wyrównany. Szczerze powiedziawszy nie sądziłam że trener mnie poprosi abym zagrała z chłopakami. W sumie to już nie pierwszy raz, kiedy jakikolwiek trener prosi mnie o to aby zagrała z chłopakami. Dla mnie to przyjemność. A dzisiaj szczególna bo mogłam się zmierzyć z naprawdę dobrym przeciwnikiem.- powiedziała Andżelika.
- Jasne. A powiedź nam co się stało wtedy przy rzucie wolnym co o mało co nie strzeliłaś bramki samobójczej ?? Co wtedy się stało??- powiedział reporter.
- Nie wiem. To był wypadek przy pracy. Sama nie wiem dlaczego to zrobiłam. A nie, wiem. Borussia Dortmund jest strasznie bliska mojemu sercu. To oni pierwsi dali mi szansę grania w jakimkolwiek zagranicznym klubie. To dzięki niej jestem jaka jestem. Dzięki niej tu gram i dzięki niej znalazłam najlepszych przyjaciół jakich tylko można mieć. A to co zrobiłam było nie - powiedziała lekko wkurzona.
- A jakie relacje są miedzy wami??- powiedział dziennikarz. Nic nie mówiłem tylko się na nią spojrzałem.
- Nie wiem szczerze powiedziawszy. Byliśmy parą przez bardzo długi okres czasu. Zerwaliśmy z powodu mojej zdrady. Nie chciałam tego ale tak się stało. Od dwóch lat się nie widzieliśmy. I nie kontaktowaliśmy się ze sobą. Można powiedzieć że ja bardzo tęsknie za Marco. Jest dla mnie kimś naprawdę ważnym. Strasznie trudno mi się dzisiaj grało właśnie przez niego. Jest dla mnie kimś naprawdę ważnym i nic tego nie zmieni. Kilometry, drugi człowiek, nikt. Marco jest dla mnie cholernie ważny i powiem szczerze że nadal go Kocham.- powiedziała a ja się uśmiechnąłem.
- A pan panie Reus czuje to samo??- powiedział reporter patrząc na mnie.
Podszedłem  do Andżeliki i ją objąłem.
- Andżelika Dąbrowska jest moim życiem. Bez niej już dawno bym był nikim. Jest dla mnie wszystkim. Oczywiście jeśli mi wybaczy że ją rzuciłem i nie dałem nic wytłumaczyć. Andżelika wybacz. Nie chciałem aby się to tak potoczyło. Dzięki tobie wszystko się zmienia.- powiedziałem i ją pocałowałem. Nie sądziłem że znów poczuję smak jej słodkich ust. Była, jest i będzie moją miłością.- powiedziałem przytulając się do mojej ukochanej.
- Dziękuje bardzo za wywiad.- powiedział i odszedł.
Razem z Andżeliką rozdaliśmy kilkanaście autografów i daliśmy zrobić sobie z nami zdjęcie.
- Musimy pogadać.- powiedziałem do niej.
- Masz racje. Musimy pogadać.- powiedziała i złapała mnie za rękę.
Wróciliśmy z powrotem na stadion. Nie było już nikogo, było tak cicho i spokojnie. Weszliśmy na murawę. Andżelika usiadła na trawie a ja usiadłem obok niej.
- Tęskniłem za tobą.- powiedziałem pierwszy, aby przerwać głupią ciszę.
- Ja za tobą też.- powiedziała Andżelika przytulając się do mnie.
- To dlaczego wyjechałaś ??- powiedziałem i spojrzałem w jej piękne brązowe oczy.
- Nie dawałam sobie rady w Dortmundzie. Sam dobrze o tym wiesz. Gdy ze mną zerwałeś nie miałam tak jakby siły się podnieść. Musiałam wyjechać gdziekolwiek i pierwszą moją myślą byłą Barcelona. Kilka dni po przyjeździe tutaj zaczęłam na nowo żyć dzięki Bartkowi. Wspierał mnie na różne sposoby. Aż w końcu poprosił mnie o chodzenie. Myślałam że wtedy o tobie zapomnę ale nie było to takie łatwe jak chciałam.- powiedziała wtulając się we mnie.-Próbowałam na wszystkie sposoby i nic. Nie mogłam, nie chciałam, nie potrafiłam o tobie zapomnieć. Oglądałam każdy mecz, czytałam każdy post na fb, każdy wywiad , wszystko. Aż w końcu nadszedł ten cudowny moment że Barcelona i Borussia mogą się ze sobą zmierzyć. Nawet nie wiesz ile na to czekałam. Tak strasznie na to czekałam. Chciałam cię zobaczyć na żywo. Chciałam z tobą porozmawiać. Wszystko sobie z Bartkiem wyjaśniliśmy. Zrozumiał wszystko. I jestem mu za to strasznie wdzięczna.- powiedziała i mnie pocałowała. Namiętnie z delikatnością mnie pocałowała. Nie było to takie jak kiedyś ten pocałunek był głęboki, namiętny. Położyłem się a Andżelika na mnie. Każdy pocałunek to byłą chwila. Nasza wspólna chwila, której nikt nie miał przerywać. Czułem się jak nigdy. Tego uczucia mi brakowało tak długo.
*********************************************************************************
Obudziliśmy się na murawie. Oślepiało nas poranne słońce.
- Wstawaj Kochanie.- powiedziałem Andżelice na ucho.
- Już wstaje.- powiedziała i znowu mnie pocałowała.
To byłą najpiękniejsza noc jaką kiedykolwiek przeżyłem. Spędziłem ją na Camp Nou z miłością mojego życia.
- Wiesz co Kochanie. Wracaj do hotelu bo chłopaki się pewnie o ciebie martwią. JA wracam o domu. Później się spotkamy. U Messiego dobrze??- powiedział Anielski głos mojej ukochanej.
- Jak sobie życzysz księżniczko.- powiedziałem i wstałem.
*********************************************************************************

&Oczami Andżeliki&

Wróciłam do domu. Nakarmiłam Borussię. Pobiegłam szybko na górę. Postanowiłam się umyć i przebrać. Nie mogę non stop chodzić w tym samym. Włożyłam zwykłe dżinsy i sweterek. Nie chciałam przeginać bo to by było dziwne. Usiadłam zjadłam śniadanie. Wyszłam z psem na spacer. Mniej więcej zrobiłam to co robię codziennie. Nie mogę się doczekać wieczoru. Uroczysta kolacje. Właśnie miałam zadzwonić do  Antonellii i miałam się spytać jak mam się ubrać. Siedząc przed laptopem i popijając kawę, zadzwoniłam do niej.
- Tak słucham??- zapytała tak jak zawsze.
- Witaj Ann.- zawsze tak na nią mówiłam żeby nie przedłużać jej imienia.
- O siemka Andżelika. Coś się stało że dzwonisz??- powiedziała miłym głosem.
- Tak mam do cb pytanie. W co mam się ubrać na kolację??- powiedziałam z uprzejmością.
- To uroczysta kolacja więc chyba w sukienkę.- powiedziała i zaczęła się chichrać.
- Dobrze włożę sukienkę. Mam przyjechać wcześniej i pomóc w czymś??- powiedziałam z uśmiechem przewijając strony w komputerze.
- Nie, nie. Damy sobie radę. Masz przyjechać i ładnie wyglądać. Catering już zamówiony, wszystko już prawie gotowe.- powiedziała.
- Dobrze. Przypomnij mi o której mam tam być ??- powiedziałam.
- Kolacja zaczyna się o 17. - powiedziała.
- Dobrze. Do zobaczenia. Papa.- powiedziałam i się rozłączyłam.
Zadzwoniłam do Asi i ją poinformowałam aby przyjechała do mnie razem z dziewczynami to razem coś wybierzemy. Zadzwoniłam jeszcze po Kingę i Brunę. Już nie mogłam się doczekać. Gdy wszystkie byłyśmy już zebrane. Każda zaczęła szukać dla siebie sukienki.
Kinga - miała na sobie piękną miętową suknię.
Bruna - w pięknej czarnej sukni.
Asia - w prześlicznej białej.
Karolina - w pięknej nawet nie wiem jak określić kolor szaro-fioletowo-białej.
Emila - cudnej czarnej podkreślającej jej dzikość i piekność.
Katrina - w przepięknej żółto czarnej sukience.
Monika - w przecudnej czarnej
Antonella  - również w czarnej.
Ja - w balowej mojej ulubionej niebieskiej sukni.
Powiem szczerze że każda z nas wyglądała jak księżniczka. Ale chyba jedyna ja się tak czułam.
C.D.N

środa, 13 listopada 2013

Rozdział 36

&Oczami Marco& 

Nie sądziłem że jak ją zobaczę aż tak mi się w sercu zrobi ciepło. Wyglądała pięknie. Fakt co fakt byłą w koszulce Barcelony z numerkiem 17. Nadal nie wiedziałem za bardzo jak on wygląda. Tak właśnie on. Chciałbym zobaczyć jej chłopaka. Kolesia który zabrał mi miłość mojego życia. Usłyszałem hymn Ligi Mistrzów co oznaczało że zaraz zaczynamy. Po raz pierwszy mam szanse grać na Camp Nou.I mam nadzieję że wygramy. W końcu nadzieja umiera ostatnia. Skończył się hymn i zaczęło się przywitanie obu zespołów. Nagle zobaczyłem chłopaka z 17 na piersi. Powiem szczerze że myślałem że będę miał łatwiej ale jak na niego spojrzałem to o razu wiedziałem że nie będzie to łatwy bój o moją ukochaną ale miłość jest chyba bardziej po mojej stronie niż po jego. Chodź szczerze nie jestem co do tego taki pewien. Po przywitaniu pobiegłem na swoją pozycje i jeszcze raz spojrzałem w stronę Andżeliki, była zajęta rozmową z dziewczynami. Wyglądała naprawdę pięknie. 
              No to gwizdek i zaczynamy, lekko podbiegłem i zaraz miałem piłkę po nogami. Kilka zmyłek, zwód i podanie do Roberta, niestety szybko stracił piłkę i trzeba był się wracać. Pierwsze 25 minut było straszne. Przegrywaliśmy 1:0 i nie wiedziałem co mam zrobić aby odmienić losu tego spotkania. I wtedy znowu na nią spojrzałem. Nagle miałem piłkę pod nogami , jedna sprawna w miarę szybka akcja ale na końcu oberwała poprzeczka a nie siatka, niestety.Wziąłem się w garść , starałem się odebrać piłkę na różne sposoby ale nie było to takie łatwe jak bym chciał. Na boisku gra 11 a nie dwóch. Widać było że tylko mi i Kubie zależy na doprowadzeniu do remisu. Zabrałem piłkę, 2 minuty do końca 1 połowy, biegnę z piłką, zobaczyłem Kubę po swojej prawej stronie szybko podałem mu piłkę i wbiegłem do środka pola karnego. Podanie do mnie górą , przyjąłem tę piłkę na klatę i strzeliłem, myślałem że znowu przestrzelę ale jednak piłka leciała w światło bramki. Bramkarz nie złapał i tak się cudowni okazało że był gol. Pierwsze co zrobiłem to spojrzałem w stronę Andżeliki i właśnie w tamtą stronę biegłem, padłem na kolana i zaraz potem czułem na sobie ponad 200 kilo. Moi koledzy rzucili się na mnie i zrobiliśmy tak zwaną "kanapkę". Szybko się ogarnęliśmy, spojrzałem w tą stronę gdzie stała Andżelika ale już jej tam nie było. Nie mogłem jej znaleźć. Bałem się że już jej nie zobaczę. I właśnie teraz usłyszałem ostatni gwizdek 1 połowy. Znaczyło to że należy udać się do szatni, by za 15 minut znowu się pojawić na boisku. Podbiegłem do Lewandowskiego i razem udaliśmy się do szatni. 
               Myślałem że już jej nie zobaczę. Jako pierwszy pobiegłem na murawę. Chciałem ją zobaczyć, chciałem zobaczyć czy już wróciła, Niestety było tam puste miejsce. Załamany i zrezygnowany wszedłem na murawę. Czekałem aż wszyscy wyjdą, jako ostatni na murawę wszedł Robert. Podeszłam do niego. 
- Nie ma jej już.- powiedziałem do niego i jeszcze raz spojrzałem na trybuny. 
- Nie martw się zobaczysz ją jeszcze.- powiedział do mnie Lewy. 
- Kiedy?- powiedziałem i spojrzałem na niego dziwną miną.
- A na to to już sam musisz poczekać.- powiedział i pobiegł na swoje miejsce aby zacząć drugą połowę tego spotkania. Pobiegłem na swoje miejsce i spojrzałem na ławkę rezerwowych Barcelony. Widziałem tam Neymara i kilku innych piłkarzy wraz ze sztabem szkoleniowym. Nagle Neymar wstał i zaczął biegać a obok niego pojawiła się Andżelika. Andżelika?! Właśnie ona biegała koło Neymara w stroju klubowym z numerem 21 takim samym jak ja mam w reprezentacji Niemiec. Patrzyłem na nią gdy nagle ktoś krzyknął "Reus!" i musiałem się wziąć w garść. Jakieś 5 minut później stała przy sędzi technicznym. Zastanawiałem się co mam zrobić. Poprosiłem Kubę aby zamienił się ze mną na strony. Przecież wiedziałem że jeśli się z nim zamienię to będę grał po tej samej stronie co ona. Zaskakujące to trochę, że moja była ale nadal najważniejsza dziewczyna gra w przeciwnej drużynie. Pobiegła na swoje miejsce a chłopaki rozpoczęły grę od rzutu z autu. Nie chciałem , tak strasznie ni chciałem zrobić jej krzywdy. Na mojej drodze stanął facet z 17 na plecach. Stanąłem koło niego. 
- Mam do cb prośbę.- powiedział do mnie. Zaskoczony spojrzałem na niego. 
- O co chodzi ??- powiedziałem do niego. 
- Nie zrób jej nic. Zależy mi na niej. Jest dla mnie strasznie ważna. Ale jestem pewny że Tobie bardziej na niej zależy. Ona pewnie czuję to samo do cb co ty do niej. Zerwę z nią dzisiaj lub jutro. Zobaczymy. Jest dla mnie strasznie ważna. Nigdy jeszcze nie spotkałem takiej dziewczyny jak ona. Taka dziewczyna to skarb i nie zmarnuj tego. Tak strasznie cię proszę.- powiedział wpatrując się w Andżelikę która stała przy Lewandowskim.
- Dlaczego chcesz z nią zerwać ??-powiedziałem do niego. 
- Bo nie chce stawać na drodze waszej miłości. Jestem z nią dość długo i wiem że jest ze mną nie szczęśliwa. I wiem że za Tobą tęskni. Marco nie zmarnuj tego. - powiedział do mnie Bartek. 
- Dziękuje Ci strasznie.Ale to zależy do niej, czy będzie tego chciała.- powiedziałem. - Ale dziękuje ci za wszystko.- powiedziałam do niego i szybko pobiegłem do przodu gdyż Borussia miała piłkę. 
Zastanawiałem się czemu chce mi pomóc. To było takie ciekawe. Specjalnie dla mnie z nią zerwie. Nikt jeszcze nie zrobił dla mnie czegoś takiego. 
           Borussia właśnie miała do wykonania rzut wolny. Nie chciałem go wykonać, bo bym to spieprzył jak ostatnio wszystkie. Wszedłem więc do pola karnego. Zobaczyłem Andżelikę rozmawiającą z Bartkiem. Od niechcenia podbiegła do mnie. Nawet nie chciałem zaczynać rozmowy bo bałem się że dostanę. Stałem grzecznie i nic nie robiłem. Patrzyłem na nią ale grzecznie stałem , nic nie mówiłem , nie ruszałem się. Nagle piłka leciała Andżelika nie wiedząc czemu biegła w kierunku bramki. Piłka leciała na nią. Nie widząc czemu uderzyła piłkę a te leciała w kierunku bramki. Mieli farta bo bramkarz obronił. Podbiegłem do linii i się odwróciłem. Ona tam stała i słyszałem że ktoś na nią krzyczał. Nic nie zrobiłem, pobiegłem bliżej własnego pola karnego. 
C.D.N 

***********************************************************************************
Przepraszam że taki krótki ale nie miałam za bardzo na niego pomysłów. Jestem chora i moja wena jest osłabiona. Przepraszam też że tak długo na niego czekaliście. POZDRAWIAM i nie wiem kiedy się ukaże następny.