środa, 13 listopada 2013

Rozdział 36

&Oczami Marco& 

Nie sądziłem że jak ją zobaczę aż tak mi się w sercu zrobi ciepło. Wyglądała pięknie. Fakt co fakt byłą w koszulce Barcelony z numerkiem 17. Nadal nie wiedziałem za bardzo jak on wygląda. Tak właśnie on. Chciałbym zobaczyć jej chłopaka. Kolesia który zabrał mi miłość mojego życia. Usłyszałem hymn Ligi Mistrzów co oznaczało że zaraz zaczynamy. Po raz pierwszy mam szanse grać na Camp Nou.I mam nadzieję że wygramy. W końcu nadzieja umiera ostatnia. Skończył się hymn i zaczęło się przywitanie obu zespołów. Nagle zobaczyłem chłopaka z 17 na piersi. Powiem szczerze że myślałem że będę miał łatwiej ale jak na niego spojrzałem to o razu wiedziałem że nie będzie to łatwy bój o moją ukochaną ale miłość jest chyba bardziej po mojej stronie niż po jego. Chodź szczerze nie jestem co do tego taki pewien. Po przywitaniu pobiegłem na swoją pozycje i jeszcze raz spojrzałem w stronę Andżeliki, była zajęta rozmową z dziewczynami. Wyglądała naprawdę pięknie. 
              No to gwizdek i zaczynamy, lekko podbiegłem i zaraz miałem piłkę po nogami. Kilka zmyłek, zwód i podanie do Roberta, niestety szybko stracił piłkę i trzeba był się wracać. Pierwsze 25 minut było straszne. Przegrywaliśmy 1:0 i nie wiedziałem co mam zrobić aby odmienić losu tego spotkania. I wtedy znowu na nią spojrzałem. Nagle miałem piłkę pod nogami , jedna sprawna w miarę szybka akcja ale na końcu oberwała poprzeczka a nie siatka, niestety.Wziąłem się w garść , starałem się odebrać piłkę na różne sposoby ale nie było to takie łatwe jak bym chciał. Na boisku gra 11 a nie dwóch. Widać było że tylko mi i Kubie zależy na doprowadzeniu do remisu. Zabrałem piłkę, 2 minuty do końca 1 połowy, biegnę z piłką, zobaczyłem Kubę po swojej prawej stronie szybko podałem mu piłkę i wbiegłem do środka pola karnego. Podanie do mnie górą , przyjąłem tę piłkę na klatę i strzeliłem, myślałem że znowu przestrzelę ale jednak piłka leciała w światło bramki. Bramkarz nie złapał i tak się cudowni okazało że był gol. Pierwsze co zrobiłem to spojrzałem w stronę Andżeliki i właśnie w tamtą stronę biegłem, padłem na kolana i zaraz potem czułem na sobie ponad 200 kilo. Moi koledzy rzucili się na mnie i zrobiliśmy tak zwaną "kanapkę". Szybko się ogarnęliśmy, spojrzałem w tą stronę gdzie stała Andżelika ale już jej tam nie było. Nie mogłem jej znaleźć. Bałem się że już jej nie zobaczę. I właśnie teraz usłyszałem ostatni gwizdek 1 połowy. Znaczyło to że należy udać się do szatni, by za 15 minut znowu się pojawić na boisku. Podbiegłem do Lewandowskiego i razem udaliśmy się do szatni. 
               Myślałem że już jej nie zobaczę. Jako pierwszy pobiegłem na murawę. Chciałem ją zobaczyć, chciałem zobaczyć czy już wróciła, Niestety było tam puste miejsce. Załamany i zrezygnowany wszedłem na murawę. Czekałem aż wszyscy wyjdą, jako ostatni na murawę wszedł Robert. Podeszłam do niego. 
- Nie ma jej już.- powiedziałem do niego i jeszcze raz spojrzałem na trybuny. 
- Nie martw się zobaczysz ją jeszcze.- powiedział do mnie Lewy. 
- Kiedy?- powiedziałem i spojrzałem na niego dziwną miną.
- A na to to już sam musisz poczekać.- powiedział i pobiegł na swoje miejsce aby zacząć drugą połowę tego spotkania. Pobiegłem na swoje miejsce i spojrzałem na ławkę rezerwowych Barcelony. Widziałem tam Neymara i kilku innych piłkarzy wraz ze sztabem szkoleniowym. Nagle Neymar wstał i zaczął biegać a obok niego pojawiła się Andżelika. Andżelika?! Właśnie ona biegała koło Neymara w stroju klubowym z numerem 21 takim samym jak ja mam w reprezentacji Niemiec. Patrzyłem na nią gdy nagle ktoś krzyknął "Reus!" i musiałem się wziąć w garść. Jakieś 5 minut później stała przy sędzi technicznym. Zastanawiałem się co mam zrobić. Poprosiłem Kubę aby zamienił się ze mną na strony. Przecież wiedziałem że jeśli się z nim zamienię to będę grał po tej samej stronie co ona. Zaskakujące to trochę, że moja była ale nadal najważniejsza dziewczyna gra w przeciwnej drużynie. Pobiegła na swoje miejsce a chłopaki rozpoczęły grę od rzutu z autu. Nie chciałem , tak strasznie ni chciałem zrobić jej krzywdy. Na mojej drodze stanął facet z 17 na plecach. Stanąłem koło niego. 
- Mam do cb prośbę.- powiedział do mnie. Zaskoczony spojrzałem na niego. 
- O co chodzi ??- powiedziałem do niego. 
- Nie zrób jej nic. Zależy mi na niej. Jest dla mnie strasznie ważna. Ale jestem pewny że Tobie bardziej na niej zależy. Ona pewnie czuję to samo do cb co ty do niej. Zerwę z nią dzisiaj lub jutro. Zobaczymy. Jest dla mnie strasznie ważna. Nigdy jeszcze nie spotkałem takiej dziewczyny jak ona. Taka dziewczyna to skarb i nie zmarnuj tego. Tak strasznie cię proszę.- powiedział wpatrując się w Andżelikę która stała przy Lewandowskim.
- Dlaczego chcesz z nią zerwać ??-powiedziałem do niego. 
- Bo nie chce stawać na drodze waszej miłości. Jestem z nią dość długo i wiem że jest ze mną nie szczęśliwa. I wiem że za Tobą tęskni. Marco nie zmarnuj tego. - powiedział do mnie Bartek. 
- Dziękuje Ci strasznie.Ale to zależy do niej, czy będzie tego chciała.- powiedziałem. - Ale dziękuje ci za wszystko.- powiedziałam do niego i szybko pobiegłem do przodu gdyż Borussia miała piłkę. 
Zastanawiałem się czemu chce mi pomóc. To było takie ciekawe. Specjalnie dla mnie z nią zerwie. Nikt jeszcze nie zrobił dla mnie czegoś takiego. 
           Borussia właśnie miała do wykonania rzut wolny. Nie chciałem go wykonać, bo bym to spieprzył jak ostatnio wszystkie. Wszedłem więc do pola karnego. Zobaczyłem Andżelikę rozmawiającą z Bartkiem. Od niechcenia podbiegła do mnie. Nawet nie chciałem zaczynać rozmowy bo bałem się że dostanę. Stałem grzecznie i nic nie robiłem. Patrzyłem na nią ale grzecznie stałem , nic nie mówiłem , nie ruszałem się. Nagle piłka leciała Andżelika nie wiedząc czemu biegła w kierunku bramki. Piłka leciała na nią. Nie widząc czemu uderzyła piłkę a te leciała w kierunku bramki. Mieli farta bo bramkarz obronił. Podbiegłem do linii i się odwróciłem. Ona tam stała i słyszałem że ktoś na nią krzyczał. Nic nie zrobiłem, pobiegłem bliżej własnego pola karnego. 
C.D.N 

***********************************************************************************
Przepraszam że taki krótki ale nie miałam za bardzo na niego pomysłów. Jestem chora i moja wena jest osłabiona. Przepraszam też że tak długo na niego czekaliście. POZDRAWIAM i nie wiem kiedy się ukaże następny. 

2 komentarze:

  1. No ale ja chce wiecej!!! Jejku uzaleznilam sie chyba ;-;
    Pisz proszę jak najszybciej bo nie mozna sie doczekać nastepnego. :D
    Zdrowka zycze!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wciągnełam się w ten rozdział. :D Rozdział cudny. :P
    Czekam na następny. :D
    Zdrowia życzę. :D W wolnej chwili zapraszam do mnie:
    http://immer-zusammen.blogspot.com/2013/11/prolog.html

    OdpowiedzUsuń