- Czy mógłbyś zabrać mnie do domu??- powiedzialam trząsać się z zimna.
- Tak, jasne. Weź.- powiedział wręczając mi swoja skórzaną kurtkę. Włożyłam kurtkę na siebie i ostatni raz spojrzałam na Leona. Był czerwony, spojrzał się na mnie jak by nie dowierzał co zrobiłam i czy to ta sama dziewczyna. Odpowiedz była taka ze tak to ta sama ja tylko zmieniona, odważniejsza i już nie taka ufna. Gdy stamtąd wyszliśmy, wiedziałam ze Marco nie odrywał ode mnie oczu. Wsiadłam do samochodu i czekałam aż zasadzie za kierownica.
- W porządku ??- powiedział Marco odpalając samochód.
- Nie, ale to nie ważne. A co z Mario, Asia i Marcelem.- powiedzialam unikając jego wzroku.
- Mario powiedział ze zadzwoni po Romana i on po nich przyjedzie.- powiedział Marco, wiedząc ze nie jestem w nastroju do rozmowy.
Przez cala drogę siedziałam cicho i próbowałam poukładać sobie myśli. Nawet nie zauważyłam kiedy byliśmy w pobliżu domu.
- Dasz sobie rade??- powiedział Marco zatrzymując się pod domem.
- Tak, bardzo ci dziękuje i przepraszam za zniszczenie wieczoru.- powiedzialam otwierając drzwi.
- Nic się nie stało. Naprawdę nic nie szkodzi.- powiedział wysiadając z samochodu.
- To dziękuje.- powiedzialam i skierowałam się w stronę domu.- A twoja kurtka.- dodałam gdy zorientowałam się ze mam jego kurtkę.
- Nie oddasz mi później.- powiedział odprowadzając mnie pod samiutkie drzwi.
- Dziękuje.- powiedzialam i nie wiem dlaczego przytuliłam się do niego.
- Nie martw się będzie dobrze. To ja uciekam do zobaczenia.- powiedział i skierował się w stronę samochodu.
Otworzyłam drzwi od domu. I od razu pobiegłam do swojego pokoju. Wparowałam tam jak burza i rzuciłam się na łóżko. Usłyszałam pisk mojej suczki, która prawdopodobnie leżała na łóżku.
- Przepraszam cie maleńka.- powiedzialam i wzięłam szczeniaka na race.- To jak oni cie nazwali skarbie?- dodałam patrząc w oczu szczeniakowi. Spojrzałam na obroże a raczek apaszkę. Apaszka była żółto- czarna, próbowałam znaleźć imię.
- Borussia.- powiedzialam i spojrzałam na przepiękna suczkę.- Moja kochana Borussia.- i przytuliłam małą
psinkę. Nie zdążyłam się zorientować a zasnęłam. Cala noc przespałam jak małe dziecko.
Gdy się obudziłam byłam przykryta kołdrą. Spojrzałam na moje nogi gdzie leżała Borussia. Wstałam, zdjęłam ciuchy i poszłam do łazienki. Wzięłam kąpiel, umilam zęby, rozczesałam włosy bo były tak poplątane ze szok. Ubrałam się odpowiednio do pory roku. Gdyż w Niemczech teraz mamy lato, ubrałam się tak aby było mi wygodnie. Otworzyłam drzwi i razem z psem zeszłam do kuchni. Dałam jej jeść i postanowiłam zrobić coś dla siebie. Ostatecznie zdecydowałam ze zrobię sobie tosty. Wyjęłam chleb, masło, ser i wędlinę. Gdyż było bardzo ładnie poukładane w szafkach szybko znalazłam toster. Zrobiłam co trzeba i nie zdążyłam się obejrzeć a tosty już były zrobione. Poszłam na gore zobaczyć czy jest Asia. Nie było nikogo. I teraz zastanawiało mnie kto przykrył mnie kołdrą w nocy. Usłyszałam na dole jakieś szmery i w końcu usłyszałam pukanie do drzwi. Pobiegłam szybko na dół i otworzyłam drzwi.
- Cześć.- powiedział Marco stojąc w drzwiach.
- Cześć.- powiedzialam z uśmiechem do blondyna.
- Mogę wejść?- spytał grzecznie.
- Tak, jasne, wchodź.- powiedzialam i wprowadziłam go do domu.
- I jak się czujesz?- powiedział siadając na krześle w jadalni.
- A jak się mogę czuć ??- spytałam retorycznie.- Chcesz tosta??- spytałam po chwili.
- Jeśli mogę to tak.- powiedział i grzecznie czekał puki nie wrócę.
Gdy już wróciłam z talerzem tostów on czytał gazetę którą pewnie wyjął z poczty.
- Smacznego.- powiedzialam kładąc talerz na przeciwko niego i siadając na swoim miejscu.
Odłożył gazetę i wziął się do jedzenia.
- Mogę ??- powiedzialam i wskazałam na gazetę.
- Jasne.- powiedział i podał mi przedmiot. Zaczęłam przeglądać strony i na drugiej stronie było trzy moje zdjęcia. Ja całuje się z Leonem, jak go uderzyłam w twarz i jak jestem cała zapłakana.
- Ja nie mogę.- powiedzialam strasznie wkurzona.
- Co się stało??- powiedzial Marco patrząc na mnie.
- Patrz, zdjęcia z koncertu.- powiedzialam i rzuciłam gazeta w stół.
- W porządku ??- powiedzial Marco zbierając strony od gazety.
- Nie, nie jest w porządku, ale to nie oznacza ze mam się na tobie wyżywać przepraszam.- powiedzialam i wzięłam Borussie na ręce.
- Nie no spoko. Zmieńmy temat. Kiedy masz trening ??- powiedzial Marco biorąc talerze.
- Dzisiaj o 12. A co ??- powiedziałam i spojrzałam na Marco który był w kuchni.
- To może pójdę z tobą, będziesz się lepiej czuła i zapoznam cię z
drużyną. A później zabiorę cię na kawę. Co ty na to ??- powiedział
wracając z powrotem z dwiema szklankami soku pomarańczowego.
- No dobra, ale to tylko przyjacielskie spotkanie, nic więcej.- powiedziałam ostrzegawczo.
- Tak tylko przyjacielskie spotkanie. Mam do ciebie pytanie.- powiedzial i wziął łyk soku.
- Słucham ??- powiedzialam poprawiając włosy.
- Znasz tego Leona ??- powiedzial poważnie.
- Tak znam.- powiedzialam ale nie chciałam o tym gadać.
- A skąd??- powiedzial Marco.
- Właściwie od dziecka , trzy lata temu byliśmy parą, a teraz znajomymi.- powiedzialam prawie przez łzy.
- Przepraszam nie powinienem pytać.- powiedzial Marco.
- Nie no już jest ok.- powiedzialam wycierając łzy i poprawiając włosy.
- To co robimy??Jest za 10 dziesiąta, może pogramy FIFE.- powiedzial uśmiechając się szeroko.
- No skoro chcesz. Zajmuje BvB.- powiedzialam i pobiegłam do salonu.
- Ej ja chciałem być BvB.- powiedzial udając smutną minkę.
- Oj. Spóźniłeś się.- powiedzialam i pokazałam mu język.
I tak zleciała nam cala godzinka. W tym czasie rozegraliśmy trzy mecze. W pierwszym ja wygrałam 4:2 , w drugim Marco wygrał 2:1 a w trzecim ja wygrałam 3:1.
- Kurde dobra jesteś.- powiedzial Marco, rozkładając się na kanapie.
- Wiem najlepsza.- powiedzialam wyłączając PS3.
- Wredna jesteś.- powiedzial z uśmiechem.
- A ty głupi.- powiedzialam i pobiegłam na gore.
Wbiegłam do swojego pokoju , bo wiedziałam że Marco mnie goni.
- I tak cie dorwę.- powiedzial Marco walać w drzwi.
- Nie , nie wydaje mi się.- powiedzialam i zaczęłam się śmiać. Złapałam torbę w rękę i wyszłam na balkon. Wisiała tam taka super drabinka to postanowiłam sobie po niej zejść.
- Andżelika??- powiedzial Mario idący chodnikiem.
- Cicho.- powiedzialam i położyłam palec na swoich ustach na znak ciszy.
- Ok.- powiedzial i pobiegł w kierunku furtki.
Gdy zeszłam z drabinki i stanęłam przodem w kierunku domu, ostrożnie starałam się wejść na wjazd nie zauważona.
- Co ty robisz?- powiedzial Mario szeptem.
- Uciekam przed Marco.- powiedzialam z chytrym uśmiechem.
- A mogę wiedzieć dlaczego?- zapytał Mario przytulając się do mnie na dzień dobry.
- No bo graliśmy w FIFE i tak no wiesz dla zabawy sobie przed nim uciekam.- powiedzialam zadyszana odrobinkę.
- No dobra, chodź już do domu.- powiedzial i złapał mnie za rękę.
- No ok.- powiedzialam i ruszyłam w kierunku domu.
C.D.N
- No dobra, ale to tylko przyjacielskie spotkanie, nic więcej.- powiedziałam ostrzegawczo.
- Tak tylko przyjacielskie spotkanie. Mam do ciebie pytanie.- powiedzial i wziął łyk soku.
- Słucham ??- powiedzialam poprawiając włosy.
- Znasz tego Leona ??- powiedzial poważnie.
- Tak znam.- powiedzialam ale nie chciałam o tym gadać.
- A skąd??- powiedzial Marco.
- Właściwie od dziecka , trzy lata temu byliśmy parą, a teraz znajomymi.- powiedzialam prawie przez łzy.
- Przepraszam nie powinienem pytać.- powiedzial Marco.
- Nie no już jest ok.- powiedzialam wycierając łzy i poprawiając włosy.
- To co robimy??Jest za 10 dziesiąta, może pogramy FIFE.- powiedzial uśmiechając się szeroko.
- No skoro chcesz. Zajmuje BvB.- powiedzialam i pobiegłam do salonu.
- Ej ja chciałem być BvB.- powiedzial udając smutną minkę.
- Oj. Spóźniłeś się.- powiedzialam i pokazałam mu język.
I tak zleciała nam cala godzinka. W tym czasie rozegraliśmy trzy mecze. W pierwszym ja wygrałam 4:2 , w drugim Marco wygrał 2:1 a w trzecim ja wygrałam 3:1.
- Kurde dobra jesteś.- powiedzial Marco, rozkładając się na kanapie.
- Wiem najlepsza.- powiedzialam wyłączając PS3.
- Wredna jesteś.- powiedzial z uśmiechem.
- A ty głupi.- powiedzialam i pobiegłam na gore.
Wbiegłam do swojego pokoju , bo wiedziałam że Marco mnie goni.
- I tak cie dorwę.- powiedzial Marco walać w drzwi.
- Nie , nie wydaje mi się.- powiedzialam i zaczęłam się śmiać. Złapałam torbę w rękę i wyszłam na balkon. Wisiała tam taka super drabinka to postanowiłam sobie po niej zejść.
- Andżelika??- powiedzial Mario idący chodnikiem.
- Cicho.- powiedzialam i położyłam palec na swoich ustach na znak ciszy.
- Ok.- powiedzial i pobiegł w kierunku furtki.
Gdy zeszłam z drabinki i stanęłam przodem w kierunku domu, ostrożnie starałam się wejść na wjazd nie zauważona.
- Co ty robisz?- powiedzial Mario szeptem.
- Uciekam przed Marco.- powiedzialam z chytrym uśmiechem.
- A mogę wiedzieć dlaczego?- zapytał Mario przytulając się do mnie na dzień dobry.
- No bo graliśmy w FIFE i tak no wiesz dla zabawy sobie przed nim uciekam.- powiedzialam zadyszana odrobinkę.
- No dobra, chodź już do domu.- powiedzial i złapał mnie za rękę.
- No ok.- powiedzialam i ruszyłam w kierunku domu.
C.D.N
*
Przepraszam ale rozdziały będą się pojawiały rzadziej. Bardzo przepraszam. Mam nadzieje że ten rozdział podoba się wam. Jeśli ściągnęłam od kogoś jakieś wyrażenia albo coś to sorki. POZDRAWIAM
Świetny rozdział :-)
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział ^^
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :)
Świetny!
OdpowiedzUsuńGenialny! Po prostu brak słów!
Czekam na kolejny!
Zapraszam do mnie :) Miły będzie komentarz! NOWY ROZDZIAŁ!
http://izakubastory.blogspot.com/2013/04/rozdzia-58.html
oraz
http://miliscposwiecen.blogspot.com/2013/04/rozdzia-3.html
Wspaniały rozdział! *_* Liczę że szybko dodasz kolejny, bo piszesz naprawdę świetnie ;D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! Nie mogę doczekać się następnego ;) Świetnie piszesz . :D :D ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!