Siedzieliśmy tak w ciszy gdy nagle
zadzwonił telefon Marco.
- Tak słucham?- powiedział Marco do słuchawki.
Ja w tym momencie oglądałam przechodniów przez okno. Większość z nich albo rozmawiała przez telefon albo biegnie z aktówkami do pracy. Wśród nich wyłoniłam parę staruszków bodajże z Polski. To było niesamowite, było widać jak się kochają. Szli tak we dwójkę, gdy ta pani potknęła się o krawężnik. Natychmiast się zerwałam i wybiegłam z kawiarni. Podbiegłam do leżącej kobiety a wszyscy się patrzyli.
- Wszystko w porządku? Nic pani się nie stało?- powiedziałam po polsku. Zobaczyłam słownik Polsko- Niemiecki.
- Nic mi nie jest. Gapa ze mnie.- powiedziała kobieta siadając na chodniku.
- Nic panią nie boli? Może powinna pani jechać do szpitala bo ta noga nie wygląda najlepiej. Jest opuchnięta.- powiedziałam sprawdzając nogę starszej pani.
- Do wesela się zagoi.- powiedziała starsza kobieta.
- Niech pani zrobi to dla mnie i pojedzie do szpitala. Wtedy będzie mniejsze ryzyko. Tak ładnie proszę.- powiedziałam z zapalę.
- No dobrze.- powiedziała starsza pani a ja pomogłam jej wstać.
- Dziękuje. Wezwę wam taksówkę.- powiedziałam i wyjęłam telefon z kieszeni. Gdy skończyłam rozmowę, zobaczyłam czapkę starszego mężczyzny. Była to czapka BvB.
- Jest pan fanem Borussii Dortmund??- powiedziałam z uśmiechem do siedzącego obok starszej pani, mężczyzny.
- Ależ oczywiście. To mój ulubiony klub.- powiedział bardzo dumny ze swojej wypowiedzi.
- A chce może pan bilety na następny mecz?- powiedziałam z uśmiechem.
- Dal bym wszystko za dwa bilety. Dla mnie i dla małżonki.- powiedział.
- Marco.- powiedziałam do blondyna stojącego za mną.
- Słucham cie.- powiedział podchodząc do mnie.
- Dasz temu panu dwa bilety na mecz w sobotę??- powiedziałam błagalnym głosem.
- Oczywiście.- powiedział i z kieszeni wyjął dwa bilety na najbliższy mecz.- Bardzo proszę.- powiedział wręczając mężczyźnie wejściówki.
- Dziękuje wam bardzo za wszystko.- powiedział i uścisnął ze mną dłoń. Po jakimś czasie przyjechała taksówka i zabrała mila parę staruszków.
Razem z Marco wróciliśmy do kawiarni. Zaczęłam się zastanawiać nad zachowaniem Marco. I przypomniała mi się wypowiedz Mario na temat Marco. " . Ale on taki nie jest. Jestem jego najlepszym kumplem i wiem jaki jest. Może i zachowuje się jak pewny siebie dupek ale w środku jest mięciutki jak kluseczka. Takie nie winne dziecię".
- HAHAHA.- zaczęłam się śmiać sama do siebie.
- Z czego się śmiejesz?- powiedział zdziwiony moim zachowaniem Marco.
- Przypomniało mi się co Mario o tobie mówił.- powiedziałam i zaśmiałam się jeszcze raz.
- A co o mnie mówił Mario?- zapytał zaciekawiony.
- Ze ty wcale nie jesteś lowelasem. Ze jest twoim najlepszym kumplem i wie jaki jesteś. Ze i może zachowujesz się jak pewny siebie dupek ale w środku jesteś mięciutki jak kluseczka.- powiedziałam nadal się śmiejąc.
- Mięciutki jak kluseczka? Pewny siebie dupek? Lowelas? Z tymi dwoma ostatnimi to może i tak ale z tym pierwszym nie koniecznie.- powiedział śmiejąc się sam z siebie.
- Wiedziałam ty jesteś lowelasem.- powiedziałam już mniej rozśmieszona a pewna siebie.
- Znaczy nie. Yyy... Nie znaczy... Kurde.- powiedział gdy dotarło co właśnie zrobił.
- Posłuchaj mnie nie obchodzi jaki jesteś. Jesteś tak jakby moim przyjacielem ale nic więcej.- powiedziałam i wstałam z krzesła.
- Gdzie idziesz??- powiedział Marco.
- Do domu. Musze się zając psem. Cześć.- powiedziałam i wyszłam z kawiarni.
- Tak słucham?- powiedział Marco do słuchawki.
Ja w tym momencie oglądałam przechodniów przez okno. Większość z nich albo rozmawiała przez telefon albo biegnie z aktówkami do pracy. Wśród nich wyłoniłam parę staruszków bodajże z Polski. To było niesamowite, było widać jak się kochają. Szli tak we dwójkę, gdy ta pani potknęła się o krawężnik. Natychmiast się zerwałam i wybiegłam z kawiarni. Podbiegłam do leżącej kobiety a wszyscy się patrzyli.
- Wszystko w porządku? Nic pani się nie stało?- powiedziałam po polsku. Zobaczyłam słownik Polsko- Niemiecki.
- Nic mi nie jest. Gapa ze mnie.- powiedziała kobieta siadając na chodniku.
- Nic panią nie boli? Może powinna pani jechać do szpitala bo ta noga nie wygląda najlepiej. Jest opuchnięta.- powiedziałam sprawdzając nogę starszej pani.
- Do wesela się zagoi.- powiedziała starsza kobieta.
- Niech pani zrobi to dla mnie i pojedzie do szpitala. Wtedy będzie mniejsze ryzyko. Tak ładnie proszę.- powiedziałam z zapalę.
- No dobrze.- powiedziała starsza pani a ja pomogłam jej wstać.
- Dziękuje. Wezwę wam taksówkę.- powiedziałam i wyjęłam telefon z kieszeni. Gdy skończyłam rozmowę, zobaczyłam czapkę starszego mężczyzny. Była to czapka BvB.
- Jest pan fanem Borussii Dortmund??- powiedziałam z uśmiechem do siedzącego obok starszej pani, mężczyzny.
- Ależ oczywiście. To mój ulubiony klub.- powiedział bardzo dumny ze swojej wypowiedzi.
- A chce może pan bilety na następny mecz?- powiedziałam z uśmiechem.
- Dal bym wszystko za dwa bilety. Dla mnie i dla małżonki.- powiedział.
- Marco.- powiedziałam do blondyna stojącego za mną.
- Słucham cie.- powiedział podchodząc do mnie.
- Dasz temu panu dwa bilety na mecz w sobotę??- powiedziałam błagalnym głosem.
- Oczywiście.- powiedział i z kieszeni wyjął dwa bilety na najbliższy mecz.- Bardzo proszę.- powiedział wręczając mężczyźnie wejściówki.
- Dziękuje wam bardzo za wszystko.- powiedział i uścisnął ze mną dłoń. Po jakimś czasie przyjechała taksówka i zabrała mila parę staruszków.
Razem z Marco wróciliśmy do kawiarni. Zaczęłam się zastanawiać nad zachowaniem Marco. I przypomniała mi się wypowiedz Mario na temat Marco. " . Ale on taki nie jest. Jestem jego najlepszym kumplem i wiem jaki jest. Może i zachowuje się jak pewny siebie dupek ale w środku jest mięciutki jak kluseczka. Takie nie winne dziecię".
- HAHAHA.- zaczęłam się śmiać sama do siebie.
- Z czego się śmiejesz?- powiedział zdziwiony moim zachowaniem Marco.
- Przypomniało mi się co Mario o tobie mówił.- powiedziałam i zaśmiałam się jeszcze raz.
- A co o mnie mówił Mario?- zapytał zaciekawiony.
- Ze ty wcale nie jesteś lowelasem. Ze jest twoim najlepszym kumplem i wie jaki jesteś. Ze i może zachowujesz się jak pewny siebie dupek ale w środku jesteś mięciutki jak kluseczka.- powiedziałam nadal się śmiejąc.
- Mięciutki jak kluseczka? Pewny siebie dupek? Lowelas? Z tymi dwoma ostatnimi to może i tak ale z tym pierwszym nie koniecznie.- powiedział śmiejąc się sam z siebie.
- Wiedziałam ty jesteś lowelasem.- powiedziałam już mniej rozśmieszona a pewna siebie.
- Znaczy nie. Yyy... Nie znaczy... Kurde.- powiedział gdy dotarło co właśnie zrobił.
- Posłuchaj mnie nie obchodzi jaki jesteś. Jesteś tak jakby moim przyjacielem ale nic więcej.- powiedziałam i wstałam z krzesła.
- Gdzie idziesz??- powiedział Marco.
- Do domu. Musze się zając psem. Cześć.- powiedziałam i wyszłam z kawiarni.
Wsiadłam do samochodu i już kilka
minut później byłam w domu. Zaparkowałam auto w garażu i weszłam
do domu. Zdjęłam buty i poszłam do siebie do pokoju. Borussia
leżała na moim łóżku.
- Oj tak pewny siebie dupek.-
powiedziałam sama do siebie. Torbę położyłam na krześle i
położyłam się koło psa. Zaczęłam się zastanawiać nad samą
sobą.
- Chodź mała na spacer.- powiedziałam
biorąc psa i wychodząc z pokoju.
Postanowiłyśmy przejść się po
parku. Nie zeszło nam się długo. Park znajdował się naprzeciwko
stadionu. Zaczęłam tak rozmyślać, chodziłam tak z pół godziny.
- Andżelika ??- usłyszałam głos
Katriny.
- Cześć Katrina.- powiedziałam z
uśmiechem.
- Hej.- powiedziała i zaczęła iść
koło mnie.
- Coś się stało??- powiedziałam gdy
zobaczyłam jej minę.
- Nie , po prostu jestem zmęczona a w
domu już nie mogłam siedzieć to postanowiłam się przejść.-
powiedziała Katrina z uśmiechem patrząc na mnie i Borussie.
- Spoko, nie ma sprawy.- powiedziałam
z uśmiechem.
- Rozmawiałaś z Marco??- powiedziała.
- Rozmawiałam i jest mi na serio
bardzo przykro ale nie chce z tobą chodzić. Ponoć ktoś inny mu
się podoba. Jak chcesz to umówię cię z kimś innym.- powiedziałam
rozczarowana.
- Szkoda, może fakt mogłabyś
spróbować z kimś innym. Marco to lowelas, pewny siebie dupek i w
ogóle.- powiedziała nie załamana co mnie bardzo zdziwiło.
- Może Lewandowski?- powiedziałam.
- Co ??- powiedziała gdy dotarło do
niej co jej zaproponowałam.
- Lewandowski. Robert ponoć niedawno
rozstał się z Anią więc jest wolny.- powiedziałam do niej z
uśmiechem,.
- Jak chcesz możesz spróbować. Ale
nie jestem pewna czy to wypali.- powiedziała zrezygnowana.
- Z Robertem wypali z Marco by nie
wypaliło. A jak Robert nie będzie chciał to po proszę chłopaków
o pomoc.- powiedziałam pocieszając ją.
- No dobra.- powiedziała.
- Wybacz ale ja już muszę iść. Do
zobaczenia jutro na treningu.- powiedziałam i poszłam w kierunku
domu.
Gdy dotarłam zobaczyłam auto Marco
przed domem. Przestraszyłam się i nie chciałam ale musiałam wejść
do domu.
- Już jestem.- krzyknęłam i puściłam
Borussie ze smyczy.
- Cześć.- usłyszałam głos Asi
dobiegający z kuchni.
Poszłam w tamtym kierunku i zobaczyłam
Mario, Marcela , Marco i Asie siedzących i pijących cole.
- Cześć.- powiedziałam wchodząc do
kuchni.
- Gdzie byłaś ??- zapytał Mario
przytulając się do mnie na dzień dobry.
- Byłam na spacerze. Musiałam
przemyśleć kilka spraw. - powiedziałam i usiadłam koło Asi.
- Jedziesz z nami na bal??- powiedziała
Asia uśmiechając się w kierunku Marcela i Marco.
- Mogę jechać.- powiedziałam bez
żadnych emocji.
- Fajnie to dzisiaj o 19 przyjedziemy
po was.- powiedział Marcel, podszedł do Asi i namiętnie ją
pocałował.
- OK. Co teraz robimy ??- powiedziała
Asia.
- Nie mam pomysłów.- powiedziałam i
wzięłam łyka coli.
- Ja też nie. - powiedział Marcel.
- To nie wiem może ja z Andżeliką
zacznę robić obiad a wy w tym czasie pogracie sobie w FIFE.-
powiedziała Asia i spojrzała się na mnie.
- OK.- powiedział Marcel i zabrał
chłopaków do salonu.
Po chwili już ich nie było.
- W co się ubierasz??- powiedziała
Asia wyjmując książkę kucharską .
- Nie wiem może w sukienkę. W sumie
to bal.- powiedziałam i zaczęłam przeglądać książkę.
- To dobry pomysł pomogę ci.-
powiedziała.- Zrobimy to.- powiedziała wskazując na obrazek
kotleta, ziemniaków i surówki.
- Może być.- powiedziałam i zaczęłam
wyjmować wszystko co było potrzebne.
Nie zeszło nam się długo.
Szybko zjedliśmy. I chłopcy pojechali aby przygotować się na bal.
- No to zaczynamy poszukiwania.-
powiedziała Asia wbiegając do mnie do pokoju.
Przeszłyśmy do garderoby, gdy
zobaczyła ile mam sukienek zaczęła wszystkie przeszukiwać.
- Przymierz tą.- powiedziała i
rzuciła we mnie sukienką.
- Nie nie podoba mi się.- powiedziała
gdy zobaczyła jak się w niej prezentuje.- Weź tą.- rzuciła we
mnie kolejną. I tak jeszcze przymierzyłam jedną, drugą, trzecią,
czwartą, piątą, szóstą i siódmą.
- Może ta ?? - powiedziałam i
pokazałam jej piękną sukienkę.
- Będzie idealna.- powiedziała i
uśmiechnęła się do mnie szeroko.
Przymierzyłam suknie i przyznam
wyglądałam w niej ślicznie. Następnie ułożyłam sobie włosy i
lekki makijaż. Przyszła kolej na Asie. Ona tylko przymierzyła
trzy sukienki ( jedna, druga, trzecia). Obie byłyśmy pewne że w trzeciej wygląda bosko.
Ułożyłam jej włosy i umalowałam ją również delikatnie.
- Chłopcy znowu nie będą mogli od
nas oczu oderwać.- powiedziała Asia robiąc nam zdjęcia.
- Jesteś pewna że nie będzie żadnych
niespodzianek??- powiedziałam nie pewnie.
- Jestem pewna. Przecież chłopaki
urządzili ten bal. Będą tam wszystkie dziewczyny chłopaków. I
będą jeszcze nasze koleżanki z drużyny.- powiedziała robiąc
ostatnie zdjęcie.
- Dzięki.- powiedziałam i się do niej przytuliłam.
- A teraz idziemy się bawić.- powiedziała i wybiegła z pokoju. Przypomniałam sobie o kurtce Marco, którą dał mi wtedy na koncercie. Wzięłam ją i poszłam na dół do Asi. Nie czekałyśmy długo na chłopaków.
- Cześć Asiu. Wyglądasz wspaniale.- powiedział Marcel który idealnie swoim ubraniem pasował do Asi i jej niesamowicie różowej sukienki.
- Wow. Cześć Andżelika. Wyglądasz prześlicznie.- powiedział Marco. Po raz pierwszy widziałam go tak ubranego.
- Cześć. Dziękuje i ty też wyglądasz prześlicznie.A gdzie jest Mario??- zapytał gdy zobaczyłam że niegdzie go nie ma.
- Zobaczysz się z nim na imprezie i z jego nową dziewczyną.- powiedział Marco patrząc na mnie spode łba.
- Ok. No to jedziemy.- powiedziała Asia i wskoczyła do samochodu.
Jak się później okazało bal odbywa się na Signal Iduna Park.
Weszliśmy do ogromnej sali w której od początku przyjazdu do Dortmundu jeszcze nigdy nie byłam.
- Andżelika.- usłyszałam głos Emilii.
- Cześć. Wyglądasz ślicznie.- powiedziałam wskazując na jej suknie.
- Dziękuje. Ty też wyglądasz bosko. I Asia jak ładnie wygląda.- powiedziała Emila patrząc na tańczącą z Marcelem Asie.
- OCH Dziękuje.- powiedziałam.- Widziałaś gdzieś Katrinę? - zapytałam z uśmiechem.
- Tam jest. I też wygląda bosko.- powiedziała wskazując na Katrinę. Wyglądała prześlicznie.
- Chodź pójdziemy do niej.- powiedziałam i ruszyłam w kierunku przyjaciółki.
- Witaj Kochana.- powiedziałam i przytuliłam się do niej.
- Cześć. Świetnie wyglądacie.- powiedziała z uśmiechem.
- Dzięki .Patrz Robert się na ciebie patrzy.- powiedziała Emilia po cichu. I właśnie tej chwili podszedł do nas Robert.
- Cześć Dziewczyny.- powiedział nie mogąc oderwać wzroku od Katriny.
- Cześć.- powiedziałyśmy jednocześnie.
- Katrina wyglądasz przepięknie. Czy zrobisz mi ten zaszczyt i zatańczysz ze mną?- zapytał pokazując ten swój śnieżnobiały uśmiech.
- Tak.- powiedziała i poszła z nim na parkiet.
- No to zostałyśmy same.- powiedziała trochę wkurzona Emilii.
- Nie przeginaj. Zobacz Leitner się na ciebie patrzy.- powiedziałam z uśmiechem.
- Spytam się go czy ze mną zatańczy.- powiedziała i poszła w jego kierunku. Wszystkie trzy tańczyły na parkiecie a ja stałam jak słup soli i podziwiałam ich szczęście.
- Zatańczysz?- usłyszałam za plecami. Odwróciłam się i zobaczyłam Marco.
- Pewnie.- powiedziałam i ruszyłyśmy w stronę parkietu.
- I jak się bawisz?- zapytał gdy tańczyliśmy.- Fajnie, jest naprawdę fajnie.- powiedziałam z uśmiechem i zrobiłam obrót na co moja sukienka charakterystycznie się obróciła.
- Widziałaś już Mario ze swoją nową dziewczyną- zapytał Marco.
- Nie. - powiedziałam z uśmiechem i spojrzałam w jego oczy.
- Choć zobaczyć a potem będziemy tańczyć dalej ok?- powiedział Marco i dał mi całusa w policzek.
- Dobrze. - powiedziałam i poszłam w kierunku Mario i jego nowej dziewczyny.
- Cześć Mario.- powiedziałam z uśmiechem.
- Cześć Andziu.- powiedział i się do mnie przytulił. To jest Karolina. Także pochodzi z Polski.- dodał wskazując na swoją dziewczynę.
- Miło mi.- powiedziała i podała mi rękę. Była ubrana w niesamowita suknie która podkreślała jej smukłą figurę.
- Andżelika. Miło mi cię poznać.- powiedziała i uściskałam jej dłoń.
- To ty jesteś piłkarką Borussii Dortmund?- powiedziała z uśmiechem.
- Tak.- powiedziałam.
- Fajnie czyli będziemy razem pracować. Też jestem piłkarką.- powiedziała i spojrzała mi w oczy.
- Bardzo się cieszę.-powiedziałam i usiadłam na krześle obok.
- Mam pomysł przyjdź jutro do mnie i weź ze sobą te trzy dziewczyny.- powiedziała i wskazała na Asię, Katrinę i Emilię.
- Ok. Bardzo chętnie.- powiedziałam i spojrzałam na Marco.
- Ładna z was para.-powiedziała do Marco.
- On nie jest moim chłopakiem. - powiedziałam.
- Może i nie jest ale powinien. - powiedziała Karolina.
- Kochanie choć zatańczymy.- powiedział Mario i pociągnął ją na parkiet.
Spojrzałam na Marco. I nagle...
C.D.N
Czemu przerywasz w takim ekscytującym momencie..? :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! *_*
no nie no...jak przwrwac w takim momencie ?!!
OdpowiedzUsuńcudowny <33
zapraszam http://w-moim-swiecie-bvb.blogspot.com/ mile widziany komentarz ;)
Cudny!
OdpowiedzUsuńŚwietny!
Genialny!
Potwierdzam powyższe komentarze , wiec nie widzę sensu pisać znowu tego samego ;D
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
http://two-love-one-life.blogspot.com/